niemieckie dzienniki Rheinische Post i T-Online napisały, że grupa uczniów w Niemczech próbowała wprowadzić w niektórych szkołach prawo szariatu.
Jak wiemy, prawo szariatu zostało opracowane przez islamskich prawników w VIII i IX wieku. Najważniejszymi źródłami tego prawa są Koran i Sunna. Zgodnie ze swoim samookreśleniem obejmuje wszystkie dziedziny życia i teoretycznie dotyczy także niemuzułmanów i obowiązuje do końca świata.
Dlatego też grupa uczniów chciała już po raz drugi wprowadzić to prawo w szkole w Niemczech.
W tej sprawie, jak doniósł w czwartek w swoim raporcie dziennik Rheinische Post, policja stanowa Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW) wszczęła (i obecnie kontynuuje) śledztwo przeciwko niektórym uczniom szkoły podstawowej w Neuss, którzy zaczęli działać jako coś w rodzaju „policji szariatu” w szkole. Według gazety grupa ta wywierała ogromną presję nie tylko na muzułmańskich kolegów z klasy, ale także na dyrekcję szkoły. Ponieważ
„Zażądali, aby wszystkie kobiety w szkole się zakrywały i wprowadzili ścisłą segregację ze względu na płeć, także w dyskusjach klasowych wśród uczniów. Powiedzieli także swoim nauczycielom, że odrzucają demokrację”.
Następnie w grudniu dyrekcja szkoły wezwała policję, a następnie ochrona państwa wszczęła śledztwo przeciwko uczniom i ich rodzicom.
Prokuraturze zajmującej się tą sprawą nie udało się jednak ustalić przestępstwa. Zatem przetworzenie tego, co się wydarzyło i znalezienie rozwiązania, leży w gestii kierownictwa szkoły (!). Dlatego w szkole – z braku lepszego słowa – powstał cykl tzw rozpoczął warsztaty, aby przetworzyć to, co się stało.
Wszystko to było, co zrozumiałe, głębokim szokiem dla tzw. w Niemczech.
w szeregach „Niemców biologicznych”, określenia, którego oczywiście nie wolno używać na terytorium Republiki Federalnej. Mimo to Niemcy ci wyrażają po kolei swoje niezadowolenie w prywatnych rozmowach, których nie ujawniają na oficjalnych portalach i urzędach, wiedząc, że od razu zostaną napiętnowani jako ksenofobowie i antyimigranci.
Wydaje się, że politycy również podchodzą do tematu bardziej dyplomatycznie, podobnie jak Herbert Reul (CDU), minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii, który powiedział w wywiadzie:
„Nie możemy pozwolić, aby nasi młodzi ludzie wpadli w ręce grup ekstremistycznych poprzez propagandę. Jako społeczeństwo musimy częściej zapraszać do siebie młodych ludzi, prowadzić większy dialog i pokazywać im alternatywy”.
Zdaniem wielu jest to wszystko bardzo ładne i wzorowe stanowisko demokratyczne, wydaje się jednak, że młodzi ludzie nie są otwarci na takie alternatywy, ponieważ znacznie większy wpływ mają na nich zwyczaje religijne i moralne panujące w rodzinie, a to jest dokładnie to, co chcą kontynuować w szkole.
Bez wątpienia musimy przyjąć za fakt to, co wiceprzewodniczący NRW Verband Bildung und Erziehung (Stowarzyszenie Edukacji i Edukacji) powiedział gazecie Rheinische Post, że choć prawdą jest, że był to odosobniony przypadek, to z pewnością jest to tendencja. Potem nawet on dodał do tego wszystkiego
„młodzi muzułmanie w coraz większym stopniu akceptują konserwatywne interpretacje islamu i przekazują te poglądy do szkół”.
O tym, że rzeczywiście staje się to trendem, świadczy fakt, że podobny przypadek miał miejsce już latem ubiegłego roku, a mianowicie w szkole średniej w Bonn. Jednak szkoła ta od lat jest częścią programu integracji państwa, którego celem jest, oczywiście nie bez powodu, walka z tendencjami islamistycznymi.
O tym, jak bardzo podzielone są zdania, świadczy jednak wypowiedź nauczyciela z Bonn, który to, co wydarzyło się w szkole, ocenił po prostu jako prowokację ze strony młodzieży, którą także – niemal natychmiast – sprowadził do poziomu zwykłej reakcji młodych ludzi przechodzących okres dojrzewania.
Słuchaj, opinie są różne. Jednak wydarzenia toczą się z zawrotną szybkością i tylko w jednym kierunku...
(TTG)
Wyróżnione zdjęcie: Quelle/Lars Fröhlich/imago