Marszałek „ani przez chwilę nie czuje się źle”, że Węgry jako ostatnie ratyfikują przystąpienie Szwecji do NATO, bo „ktoś musi być ostatni”.

Wystarczyło, że Węgry były tanią zabawką dla znudzonych polityków – stwierdził Przewodniczący Parlamentu, komentując sytuację dotyczącą ratyfikacji przystąpienia Szwecji do NATO. László Kövér udzielił wywiadu dla Index na ten temat.

„Wcześniej jasno przedstawiliśmy nasze problemy. Węgry poważnie traktują fakt, że NATO, w przeciwieństwie do późnego Układu Warszawskiego, jest sojuszem obronnym równych i suwerennych państw, a bycie członkami tego sojuszu leży w naszym interesie. Ale niech to będzie jasne dla wszystkich: państwa członkowskie dobrowolnie zobowiązują się do tego, że jeśli zaatakowany zostanie jakikolwiek inny sojusznik, zostanie to automatycznie uznane za skierowane przeciwko nim. Oznacza to, że zapewniają pomoc militarną stronie atakowanej. Czy wszyscy rozumieją, jaka to odpowiedzialność? Wspólnie wkraczamy w konflikt zbrojny, jeśli ktoś zostanie zaatakowany” – zauważył mówca, dodając: członek NATO wysyła na linię frontu własnych synów, poświęcając nawet życie, aby chronić swojego sojusznika, a on oczekuje tego samego w zamian.

Wymaga to większego zaufania – podkreślił László Kövér.

„No cóż, teraz zobaczmy, jak Szwecja traktowała Węgry w minionym okresie, podobnie jak w ciągu ostatnich kilku miesięcy, odkąd w porządku obrad była ich akcesja, z jaką arogancją i zaniedbaniem nas potraktowała. Nie jest dla mnie do końca jasne, czy zdają sobie sprawę, co tak naprawdę oznacza sojusz, do którego chcą wejść” – dodał.

Zdaniem Marszałka nikt nie kwestionował potęgi militarnej Szwecji. „Ale teraz chodzi o to, że Szwedzi – chciałbym zauważyć, że Finowie także – posunęli się tak daleko, że oczerniają Węgry, zniesławiają demokratycznie wybrany rząd i zawężają jego zakres, czego nie można odrzucić jako czegoś, co nie miało się wydarzyć lub jako skutek uboczny” – dodał.

László Kövér zwrócił także uwagę, że po tym, jak węgierski parlament w dobrych intencjach ratyfikował akcesję Finów, Finlandia natychmiast przystąpiła do postępowania przeciwko Węgrom przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości.

„Po prostu dlatego, że chcemy za wszelką cenę chronić nasze dzieci przed praniem mózgu LGBTQ. Czy oni naprawdę myślą, że chcą zawrzeć z nami kontrakt na życie i śmierć, którym nie okazują najmniejszego szacunku?” on zapytał.

Zdaniem Marszałka Izby dyplomacja węgierska jak najbardziej poprawnie poradziła sobie z sytuacją powstałą w związku z rozszerzeniem NATO, wspierała rozszerzenie, przedstawiała parlamentowi odpowiednie ustawy oraz wykazała otwartość na pomoc w uporaniu się z sytuacją, co wywołało niepewność u części przedstawicieli. „Jednak w demokracji ostatnie słowo nie należy do rządu, ale do parlamentu” – przypomniał.

„Mimo że całemu procesowi rozszerzania NATO żenująco brakuje poważnego przemyślenia i demokratycznej gruntowności proporcjonalnej do wagi sprawy, większość parlamentarna stojąca za rządem co do zasady go popiera. Zainicjowałem delegację parlamentarną, która złożyła wizytę w obu krajach, aby wyjaśnić, że jest tu mały problem. Otrzymano odpowiedź w tej sprawie, która, delikatnie mówiąc, nie była zadowalająca. A teraz wydaje się, że Szwedzi nawet nie docenili tego ostatniego gestu” – podkreślił mówca, który stwierdził, że Węgry nie powinny nas błagać o wyjaśnienie problemów.

„Jeśli wolno mi użyć wojskowego slangu, jesteśmy niczyimi głupcami. Mam poczucie, że w świadomości Szwedów panuje poważne nieporozumienie” – podkreślił marszałek.

„Węgierski parlament jest niezależny. I sami możemy zdecydować, kiedy zrobić taki krok. Nie mamy wpływu na to, jak Turcy radzą sobie ze swoimi problemami. Chciałbym bardzo cicho zauważyć: pamiętam, że szwedzka dyplomacja bardzo szybko podjęła wielkie wysiłki, aby uregulować kontrowersyjne kwestie z Turcją. Premier Szwecji odbył także pielgrzymkę do Turcji. Przykro mi, że szwedzcy politycy nawet nie próbowali wykorzystać czasu stworzonego przez opóźnienie w ratyfikacji Turcji, aby z nami porozmawiać” – powiedział László Kövér, który nie oczekuje, że Szwedzi nie sprawią wrażenia, że ​​nas ignorują.

„Nie sądzę, że to zbyt duże wymagania. Dla nas interesy Węgier są na pierwszym miejscu – być może jest to naturalne”.

Zdaniem László Kövéra nadzwyczajnego posiedzenia parlamentu w sprawie ratyfikacji przystąpienia Szwecji do NATO nie będzie. „Nie uważam, że coś jest dla nas pilne, właściwie nie sądzę, żeby zaistniała jakaś nadzwyczajna sytuacja” – dodał w ramach wyjaśnień, po czym stwierdził również, że sam nie popiera przystąpienia Szwecji do NATO. „Byłbym również szczęśliwy, gdyby nasi pełni nadziei sojusznicy dali mi szansę jak najszybszej zmiany mojego stanowiska z czystym sumieniem” – dodał.

„Wystarczyło, że nasz kraj był tanią zabawką dla znudzonych polityków, którzy nie mogą myśleć o niczym innym lub chcą odwrócić od czegoś uwagę, więc jadą na Węgry wytrzeć zabłocone buty. Żeby było jasne: już dawno zakończylibyśmy ten cyrk, gdyby pan Stoltenberg włożył o połowę mniej wysiłku w przekonanie szwedzkich polityków, niż w przesłanie nam przesłania” – powiedział László Kövér.

Indeks.hu

Zdjęcie na okładce: László Kövér, przewodniczący parlamentu
Źródło: MTI/János Vajda