Katalin Novák nie ułaskawiła pedofila, jedynie skróciła wyrok pozostałej osobie, która i tak została zwolniona. A opozycja, która teraz ryczy, faktami nie jest zainteresowana. Napisane przez György Tóth Jr.

Och, przyszło to do nich jak manna z nieba. Znowu „sprawa”, którą mogą wysadzić w powietrze, dla której mogą organizować gniewne akcje i w której mogą zniekształcać rzeczywistość, jak tylko mogą. To znaczy z tysiącem, które mieści się na rurze.

Tak, ta „sprawa” została im zesłana dzięki łasce Bożej. Nareszcie coś, na co mogą rzucić się niczym perliczki, zamieniając każdą półprawdę w podłe kłamstwo. Dopóki tę historię będzie można rozpowszechniać, opinia publiczna nie będzie zajmować się płynącymi dolarami, nieistniejącymi pudełkami mikrodarowizn ani nawet podejrzeniem korupcji Lánchída.

Co się stało?

Prezydent RP Katalin Novák ułaskawiła osobę, która próbowała zatuszować sprawę pedofilską dyrektorki domu dziecka w Bicske. Poprzez szantaż i próbę przekupstwa. To, co nie jest przestępstwem niewybaczalnym, nie jest tak bardzo, że jest całkowicie obojętne, dlaczego zostało popełnione. Być może jest osobą służalczą, dlatego jako zastępca dyrektora starał się służyć swojemu szefowi. Mógł być jej najlepszym przyjacielem, a może chciał, aby ich instytucja nie zyskała złej sławy. Nie ma znaczenia fakt, że dopuścił się zarzucanych mu czynów.

Czy zostali złapani? Tak idź. Czy postawiono go przed sądem? Tak zrobili. Skazany? Oczywiście. Czy został pocięty na kawałki? Ale jak! Ostateczny wyrok wynosił 3 lata i 4 miesiące i poszedł do więzienia. Następnie na 9 miesięcy przed końcem kary, zgodnie z decyzją Zakładu Karnego – dzięki dobremu zachowaniu – udało mu się wydostać zza krat i umieszczono w areszcie domowym.

Zatem w momencie wydania decyzji o ułaskawieniu de facto nie przebywał już w więzieniu.

I było coś jeszcze, czym nie był: pedofil. Był przestępcą, to prawda, ale nie psuł dzieci. Nie oznacza to oczywiście, że nie można zaakceptować tego, co zrobił, ale nie zrobił tego, na co stara się teraz wyglądać opozycja i jej niewolnicza prasa.

W naszym zawodzie są sztuczki, z których można skorzystać zarówno uczciwych, jak i nieuczciwych. Najbardziej obrzydliwe jest stosowanie metody „był zamieszany w kradzież płaszcza”, co właśnie robią w tym przypadku.

Używane jest przynajmniej sformułowanie „wspólnik pedofila”, ponieważ sugeruje to, że pedofil również pomagał w czynie.

Proszę, pokornie, byłby wspólnikiem tylko wtedy, gdyby zdobył dla swojego szefa zniesławione dzieci lub gdyby stał przed drzwiami, podczas gdy sprawca w środku zachowywał się agresywnie. To, że tego nie zrobił, nie czyni go lepszym człowiekiem ani nie staje się wspólnikiem. To po prostu nieuczciwe. To też nie jest dobre, po prostu inne.

Máté Kocsis: Lewica powinna zachować milczenie w sprawie pedofilii!

Powodem, dla którego Prezydent RP ułaskawił mężczyznę, nie jest informacja publiczna, co jest w tej sprawie problemem, gdyż w przypadku braku wyjaśnień tygodniami można obrzucać go błotem, zaś ci, którzy go atakują, z pewnością wiedzą, że Katalin Novák nigdy nie udzieliłby ułaskawienia pedofilowi.

Mówię to nie tylko dlatego, że tak powiedziała, ale także dlatego, że matka trójki dzieci nie może tolerować agresji wobec dzieci.

Każdy, kto zna Katalin Novák, nie może w to wątpić. Wiedzą o tym nawet ci, którzy teraz próbują go szantażować, aby wyglądało na to, że wspiera pedofila.

Nie można wykluczyć, że Prezydent RP podjął błędną decyzję, został wprowadzony w błąd, ale niewykluczone, że rolę odegrały też aspekty, o których nie wiemy. Wspominam o tym mimochodem, że tego nie pamiętam

te same, które teraz trzęsą pięściami, zakochałyby się w asystentce nauczyciela, która bezwstydnie przechwalała się swoją 15-letnią kochanką.

Jeśli się nie mylę, znalazł (i został znaleziony) pretekst, bo nie jest pedofilem, tylko efebofilem. Jakby to nie było przypadkowe, pod jakim imieniem psuje dzieci.

Bardzo dziwne jest także to, że teraz ci, którzy nie głosowali za ustawą o ochronie dzieci, ci, którzy sprzeciwiali się wprowadzeniu surowszych kar dla pedofilów, a nawet ci, których przedstawiciele w Brukseli namawiali i nawołują Parlament Europejski do zakochania się w naszej ustawie o ochronie dzieci , są teraz wściekli.

Fakty, jak towarzysz Potocsnyi powiedział strażnikowi tamy Józsefowi Pelikánowi, więc fakty są uparte. Podsumujmy więc: osoba, która została teraz ułaskawiona, nie jest pedofilem, ale grzesznikiem. Zrobił swoje. Katalin Novák nie ułaskawiła pedofila, jedynie skróciła wyrok pozostałej osobie, która i tak została zwolniona. A opozycja, która teraz ryczy, faktami nie jest zainteresowana. Nie można ich używać do organizowania demonstracji, sprawiania kłopotów i odwracania uwagi.

A biorąc pod uwagę fakty, nie można wywołać burzy morskiej w szklance wody. Otóż ​​to.

Polecane źródło obrazu: PS/zrzut ekranu