Po dwudziestu sześciu latach tajemnicy, pięcioletnim procesie, dziesiątkach świadków i dowodów, w pierwszej instancji zapadł wyrok w sprawie morderstwa Fenyő.

Tamás Gyárfás został skazany na siedem lat więzienia, a Tamás Portik został skazany na dożywocie w sprawie morderstwa przedsiębiorcy medialnego Jánosa Fenyő 26 lat temu w czwartek w pierwszej instancji.

Przedsiębiorca medialny-menedżer sportowy, były producent telewizyjny, został uznany za winnego przestępstwa współudziału w morderstwie, natomiast drugi oskarżony został uznany winnym przestępstwa współudziału w morderstwie. Obaj oskarżeni otrzymali zakaz spraw publicznych na dziesięć lat.

Gyárfás może zostać zwolniony warunkowo najwcześniej po odbyciu czterech piątych kary, natomiast Portik najwcześniej po dwudziestu latach.

Zgodnie z wyrokiem Gyárfás zlecił Portikowi i Péterowi Tasnádiemu, którzy byli już prawomocnie skazani w innych sprawach, zabicie swojego rywala biznesowego, Jánosa Fenyő. Tamás Portik zorganizował morderstwo, zatrudnił Słowaka Jozefa Roháca, który od tego czasu był skazany za liczne starcia w podziemiu, i przeprowadził zabójstwo 11 lutego 1998 r.

Według raportu sporządzonego na miejscu przez Index, ostatni akt morderstwa Fenyő, czyli wydawanie wyroku, rozpoczął się przy zachowaniu ścisłych środków bezpieczeństwa. Sędziego przywieziono zaciemnionym autobusem policyjnym, Tamás Gyárfás był na wolności, natomiast Tamás Portik wszedł na salę Sądu Metropolitalnego w kręgu pracowników TEK.

Twarz Gyárfása była spokojna, rozejrzał się po sali, po czym usiadł na ławie oskarżonego. Pojawił się w niemal znanej białej koszuli i garniturze.

Tymczasem Portik podążał za uzbrojonymi mężczyznami w więziennym mundurze, nawet w ostatniej chwili próbował porozmawiać ze swoim prawnikiem, a następnie powiedział sędziemu, że jego zdaniem wyrok jest już z góry spisany.

Przewodniczący Rady Péter Póta ostrzegł zebranych, po czym szybko przeszedł do rzeczy i ogłosił, że został nowym obrońcą Tamásza Portika. Okazało się, że odwołał się także od wyroku swojej byłej obrończyni Lindy Danicz, po czym ponownie zarzucił sędziemu stronniczość. Péter Póta ocenił odręczny dokument Portika dla trybunału jako nowy wniosek o dyskwalifikację. Zaledwie pięć minut później ogłoszono werdykt.

Decyzję krótko zakomunikował oskarżonym niemal co do dnia, dokładnie w dwudziestą szóstą rocznicę morderstwa, ale uzasadnienie trwało wiele godzin. Nic dziwnego, ponieważ stworzono ogromną liczbę dokumentów dotyczących negocjacji prowadzonych przez ostatnie pięć lat, podczas których Tamás Gyárfás ze znanego dziennikarza sportowego stał się podejrzanym klientem jednego z najbardziej tajemniczych morderstw w węgierskiej kryminalistyce.

Péter Póta najpierw w ciągu zaledwie dziesięciu minut krótko podsumował momenty poprzedzające morderstwo, a następnie przeszedł do oceny dowodów. Wyjaśnił, że w sądzie przesłuchano kilkunastu świadków, a sędzia odmówił przesłuchania kilku świadków oskarżenia i obrony. Obaj oskarżeni zaprzeczyli popełnieniu przestępstwa, dlatego istotne było, czy przesłuchiwane osoby były godne zaufania.

Tymczasem Portik słuchał rozumowania, wpatrując się prosto przed siebie i tylko od czasu do czasu spoglądając na przewodniczącego rady, podczas gdy Gyárfás był pogrążony w telefonie.

Psycholog kliniczny również zbadał oskarżonych i stwierdził, że Tamás Gyárfás ma osobowość manipulacyjną. Były prezes związku pływackiego odmówił poddania się badaniu na wariografie, poddając je pewnym warunkom. Póta uważa jednak, że Gyárfás zdawał sobie sprawę, że takie dochodzenie mogło mieć negatywne skutki.

Panie Portik, jak się pan czuje? – zapytał sędzia w trakcie uzasadnienia, gdy zauważył, że oskarżony z drugiej kategorii wyglądał na nieco ospałego. Portik zapewnił, że wszystko w porządku i szybko skomentował to, co zostało powiedziane.

W swoim uzasadnieniu Póta wyjaśnił, że jeśli Gyárfás rzeczywiście będzie niewinny, tak jak to robił wcześniej, zwróci się do prasy. Mógł oczyścić się wcześniej publicznym występem, jednak zdaniem sędzi pierwszorzędny oskarżony nie skorzystał z tej możliwości, bo miał coś do ukrycia.

Portik już kręcił głową i już miał wtrącić, gdy Póta odniósł się do obrony mężczyzny. Podrzędny oskarżony raz oskarżył policję, a innym razem, mówiąc o nagraniach audio, nawiązał do swojego mentora.

Pierwotnie Péter Póta miał ogłosić wyrok jesienią ubiegłego roku, ale Tamás Portik nieoczekiwanie zaczął zwalniać reprezentujących go prawników, aby wydać pierwszy wyrok.

W ten sposób obrońca Portika nie wygłosił przemówienia, z drugiej strony obrońca Gyárfása całymi dniami wypowiadał się na temat kontrowersyjnych świadków i wątpliwych dowodów.

Tamás Gyárfás nawet w ostatniej chwili upierał się przy swojej niewinności, natomiast Portik z prawem do ostatniego słowa najpierw próbował zrzucić podejrzenia na albańskich gangsterów, a następnie oskarżył także prokuratora o morderstwo, by następnie powołać się na Sándora Pintéra .

Przesłuchanie przed ogłoszeniem wyroku stało się skandaliczne w ostatniej chwili, gdy syn Tamása Portika zaatakował przybyłego na rozprawę sędziego. Celem tej akcji zapewne było odroczenie wyroku, ale nie mogło już dłużej opóźniać wydania wyroku. Po czwartkowej decyzji sądu zarówno oskarżeni, jak i prokuratura złożą prawdopodobnie apelację, więc sprawa w sprawie zabójstwa Jánosa Fenyő może być kontynuowana w sądzie.

Indeks.hu