Zdrada nie może być narzędziem politycznym używanym przez wąskie grupy interesów do służenia ich egocentrycznym celom: tak jak Chrystus wyrzuca tych, którzy są w kościele jerozolimskim, tak naród chrześcijański wyrzuca obłąkane postacie, które podważają moralne podstawy wspólnoty. Napisane przez Dániela Deme.
Wygląda na to, że wiosenna pogoda ostatnich kilku tygodni zaczęła gnić cały brud i mulistą materię organiczną, która przykleiła się do podeszew węgierskiego społeczeństwa. Smród, który się z tym wiąże, jest niemal nie do zniesienia dla przeciętnego człowieka, który kieruje się burżuazyjnymi wartościami, ale jakoś nie jesteśmy w stanie oczyścić życia publicznego z tej coraz bardziej nieznośnej szumowiny.
Wulgaryzm Alpár, który znów wybuchł tu z kręgu jawnie antywęgierskich, wulgarnych i wulgarnych intelektualistów, zaczyna nabierać takich rozmiarów, że coraz więcej osób ma poczucie, że szklanka się przepełniła i należy nakazać jej zaprzestanie.
Te same jednostki, grupy pozbawione wsparcia społecznego, które otwarcie wspierają skrajnie lewicowe organizacje terrorystyczne bijące turystów, które wylewają krokodyle łzy na rzecz islamistycznych organizacji terrorystycznych i gangów handlu ludźmi, które finansują je dla ich interesów, podeptałyby nawet przyszłość węgierskich dzieci , bez żadnych skrupułów zwrócili się teraz przeciwko wartościom naszego społeczeństwa, których najbardziej się obawiano.
Nie wystarczy, że znów obchodzone będzie święto Trianon, które przez ostatnie sto lat przyniosło mojej rodzinie jedynie więzienie, upokorzenie, pozbawienie praw i majątku.
Ośmieleni zagraniczną zachętą i pieniędzmi, przyjmując coraz bardziej dewiacyjne zachowania Zachodu, łamią wszelkie tabu, które są święte i nienaruszalne dla przeciętnego człowieka. Fakt, że naszą pierwszą kobietę-głowę państwa można nazwać prostytutką przed przepełnionym nienawiścią, alpejskim, prymitywnym wiejskim światem niczyim, a wraz z nią naszą byłą minister sprawiedliwości i gang elitarnych aktywistów dziennikarze będący jej wspólnikami nie dystansują się od niej, to dla Węgrów nowy najniższy poziom w życiu publicznym.
Wszystko to pomimo faktu, że obaj ustępujący politycy mają za sobą wzorową spuściznę moralną i polityczną, która podniosła wsparcie dla węgierskich rodzin, ochronę dzieci i wyniki demograficzne na poziom międzynarodowy.
Ale i sposób, w jaki dobrowolnie opuścili swój urząd, nie będąc w stanie sprostać wysokim standardom, jakie sobie wyznaczali według własnej skali moralnej, niewątpliwie przekracza możliwości szarej materii mizoginów, w których nie ma nawet śladu węgierskich uczuć .
Ale jak długo można to tolerować? To nie może tak trwać!
Nawet jeśli nie lubimy i nie szanujemy niektórych przedstawicieli konstytucyjnych, to z całą stanowczością trzeba stwierdzić, że nienawiść do ojczyzny nie jest „opinią”, nie jest stanowiskiem uprawnionym. A zdrada stanu nie może być narzędziem politycznym służącym egocentrycznym celom naszej wąskiej grupy interesów.
Wymienione powyżej dwa mrożące krew w żyłach przykłady to tylko wierzchołek góry lodowej, takich podłych wypowiedzi można by wymieniać dziesiątki, których celem nie jest być może osobisty atak na niektórych polityków czy światopogląd, ale kompleksowa próba ograniczenia węgierskiego debata społeczna do ścieku. Te odrażające rybki w naturalny sposób czerpią ponadprzeciętne korzyści ze wszystkich dóbr, które węgierskie społeczeństwo tworzy swoją pracą i wartościami: takimi jak bezpieczeństwo, wolności, dobrobyt finansowy i wolność słowa.
Tymczasem ze wszystkich sił starają się upokorzyć tę wspólnotę, przeciągnąć ją w dół, podać na srebrnej tacy zewnętrznym wrogim grupom interesu, a następnie zetrzeć ją z powierzchni ziemi.
Mieszkałem na Zachodzie przez dwadzieścia lat i ze względu na moją pracę musiałem niezliczoną ilość razy słuchać przemówień islamistów promujących terroryzm, wyrażających nienawiść do Europy, chrześcijan i białych ludzi.
Ale wierzcie mi, nie słyszałem też z ich strony tak pełnych nienawiści monologów, tak lekceważącego użycia słów, jak ze strony coraz bardziej określonej części węgierskiej inteligencji. Chcą tylko przejąć władzę, ale chcą zniszczyć Węgry, nawet jeśli w nich też zginą.
Co takiego jest w Węgrach, że wywołuje u nich taką patologiczną niechęć? Nasze poczucie przyzwoitości, nasz instynkt przetrwania czy nasz patriotyzm?
Żyjemy w bardzo trudnych czasach, jesteśmy atakowani z zewnątrz i od wewnątrz, po prostu dlatego, że chcemy zachować naszą tożsamość i wiarę. W takich przypadkach społeczeństwo musi opracować mechanizm obronny, który stanie na straży integralności i pracy na rzecz budowania narodu, zarówno zwykłych ludzi, jak i ich demokratycznie wybranych konstytucyjnych przedstawicieli.
Nie można budować wspólnoty w taki sposób, aby jacyś łajdacy, nie znający norm moralnych, krążyli jak sępy, obserwując, kiedy człowiek się potknie, aby móc rzucić się na niego, gdy upadnie.
Nie, zasadniczo jesteśmy narodem, który pomaga tym, którzy upadli. Innymi słowy: naród chrześcijański. Ale nie zrozumcie mnie źle, chrześcijanin nie jest synonimem naiwnych lewicowców mających dobre intencje. Podobnie jak Chrystus w kościele jerozolimskim, naród chrześcijański wyrzuca obłąkane postacie, które podważają moralne podstawy wspólnoty.
Ci, którzy gryzą rękę, która ich karmi, zakłócają moralność wspólnoty zapewniającej im bezpieczeństwo i dobrobyt, nie zasługują na naszą ochronę i nie jest naszym obowiązkiem stawać w ich obronie ani teraz, ani w przyszłości. Cokolwiek przyniesie historia. Zemsta nie może być częścią naszej narodowej wizji, ale nie możemy o niej zapomnieć.
To, co zrobili w ostatnich latach od Brukseli po Waszyngton, za pośrednictwem fal radiowych do siedzib parlamentu, jest niewybaczalne.
Byłoby wielkim błędem zapomnieć o nożu przy gardle; jak dotąd tylko nasi wrogowie prawie zawsze odnosili korzyści z naszej tolerancji dla pokoju.
Autor jest redaktorem naczelnym portalu informacyjnego Węgry Today
Zdjęcie na okładce: wiceprzewodniczący László Varju, przewodniczący partii Ferenc Gyurcsány i jego żona, posłanka do Parlamentu Europejskiego Klára Dobrev (bj) na przyjęciu urodzinowym Koalicji Demokratycznej (DK) w Budapeszcie, 22 października 2023 r.
Źródło: MTI/Róbert Hegedüs