W ostatnich tygodniach matka czwórki dzieci przedstawiła swoją niezwykłą propozycję.

Zapytał członkinie grupy na Facebooku Women Entrepreneurs in Transylvania, czy istnieje otwartość na naukę języka rumuńskiego online dla dzieci w wieku przedszkolnym. Post Hajnalki Orbána spotkał się z wieloma wspierającymi komentarzami. Zachęcony tym szukał instruktora, rekrutował dzieci i wspólnie z niektórymi współpracownikami ustalał przebieg zajęć.

Zajęcia online ruszą już za kilka dni, a rodzice z całej Transylwanii będą mogli zapisać się na nie w stworzonej w tym celu grupie.

Dla Hajnalki nauka języka rumuńskiego w okresie letnim – jako że wieś zamieszkiwana jest głównie przez ludność węgierskojęzyczną – była trudna, nie mówiąc już o doświadczeniu, jakie wiele małych dzieci uczęszczających do placówek opiekuńczych, w wyniku obowiązkowego czytania i nauki języka ojczystego, jak nauczanie, nienawidzić języka rumuńskiego do końca życia. Starał się w ten sposób zapobiegać problemom i zapraszał dzieci do nauki poprzez ekran, ale w sposób bardziej osobisty, zabawny, poetycki, baśniowo-pieśniowy.

W ostatnich miesiącach nie brakowało nam inicjatyw obywatelskich: ostatnio pani z Csikszeredy zapragnęła Zumby dla emerytów i swoją prośbę zgłosiła na platformach społecznościowych. Ponieważ jego pomysł zyskał poparcie społeczności, wkrótce rozpoczęło się szkolenie, w którym wzięło udział 150 uczestników. Teraz widzimy, jak ruch Hajnałki zamienia się w historię sukcesu – na Facebooku wpływają dziesiątki zgłoszeń, a rodzice zapisują kilkoro dzieci z tej samej rodziny na lekcje rumuńskiego.

Na razie wygląda na to, że grupa zacznie liczyć 70 małych dzieci – zachwyca się, gdy pytamy o jego inicjatywę. Z jego doświadczenia wynika, że ​​dla siedmiogrodzkich Węgrów dużym problemem jest to, że nie znają dobrze języka tego kraju, bo przez braki językowe tracą wiele możliwości. Jednak język obcy usłyszany w dzieciństwie i poznany poprzez zabawę może pozytywnie kształtować postawę do nauki języka.

„Warto poznać język rumuński jeszcze zanim będzie on obowiązkowy w szkole lub uznany w naszym środowisku za niepożądany”

– dzieli się z nami swoim przekonaniem, a potem dodaje, że już małe rzeczy potrafią rozkochać go w zabawie, poezji, rymowankach i piosenkach. A później będzie to dla nich korzystne tylko wtedy, gdy będą mówić w innym języku niż własny. Bo razem z tym poznają inną kulturę i poszerza się ich spojrzenie na świat. Zwłaszcza jeśli chodzi o język danego kraju.

Transmisja na żywo na Facebooku, przydatne gadżety

Uzależnienie dzieci od gadżetów to jeden z palących problemów naszego społeczeństwa, na co skarży się wielu rodziców, ponieważ nie widzą, co ich dziecko robi w Internecie, widzą jedynie, że dziecko nie je, nie milczy i włóczy się bez telefon, tablet czy telewizor. Dziś w kilku grupach mam czytamy skargi, że w przedszkolu dzieci są rozpraszane przez telewizję, nic więc dziwnego, że dzieci w wieku przedszkolnym również do woli surfują po Internecie i natrafiają na treści przeznaczone wcześniej np. dla dorosłych.

Hajnalka Orbán również jest tego świadoma, ponieważ wraz z mężem stara się zapewnić czwórce swoich dzieci życie bez ekranów na swoim gospodarstwie w hrabstwie Maros. Jest jednak niezachwiany w swoim przekonaniu, że trzeba podążać za zmianami na świecie, aby nawet gadżety można było wykorzystać dla dobra dzieci, jeśli pod nadzorem i w określonych ramach czasowych dzieci nauczą się przydatnych rzeczy z Internetu.

Jedną z takich przydatnych rzeczy mogłyby być zajęcia z języka rumuńskiego online, które początkowo będą transmitowane w utworzonej w tym celu grupie na Facebooku, ale nie jest tajemnicą, że zamierzają przenieść swoją działalność na YouTube. W ciągu 30–40 minut nauczyciel zawoła dzieci po imieniu, czyniąc w ten sposób proces edukacyjny bardziej osobistym, jednocześnie rozmawiając z nimi twórczo i interaktywnie po rumuńsku. Choć początkowo starali się dotrzeć do rodziców przedszkolaków, rodziny zapisały dzieci w różnym wieku, więc zajmą się dziećmi w wieku 3-9-10 lat.

„Do dziewiątego lub dziesiątego roku życia nadal możesz uczyć się języka za pomocą rymów i piosenek. Mam też świadomość, że nie sprawi to, że będą biegli w posługiwaniu się językiem, ale moim celem było, aby stale stykali się z językiem, a nie tylko uczyli się go z podręczników. Aby to pokochali, a entuzjazm pozostał nawet wtedy, gdy będą musieli się uczyć”

– wyjaśnia Hajnalka Orbán.

Według niego ważne jest, aby ta grupa wiekowa usłyszała swoje imię, gdy nauczyciel prosi ją o wykonanie ćwiczeń, ponieważ w jej rozumieniu świata przestrzeń online i offline nie są jeszcze wyraźnie oddzielone, dla nich każda relacja jest osobista, jeśli są zwracano się do nich, słuchano i chwalono.

„Dlatego chronimy je przed filmami o wątpliwej treści. Mogą też uzależnić się od bezużytecznych treści, bo twórcy przemycają do nich interakcję, a małe dzieci czują, że to ich własne.”

– mówi mama, która swoją drogą próbowała już uczyć swoich dzieci języków online. Biorą także udział w zajęciach z języka angielskiego i ona widzi, że zajęcia te wpływają na rozwój jej 4, 6 i 9-letnich dzieci, a fakt, że mogą one brać udział w zajęciach online niemal z każdego miejsca, ułatwia im planować życie rodziny.

„To bardzo trudne dla kogoś, kto nie mieszka w mieście. Trzeba zabrać dziecko na wycieczkę, a ciągłe dojazdy wiążą się z półgodzinnym rozpakowywaniem, pakowaniem, kompletowaniem, a rodziny z kilkorgiem dzieci są przytłoczone logistyką.”

dodaje.

Nauka rumuńskiego online z prywatnym nauczycielem uniwersyteckim

Orbán Hajnalka omawiał swój pomysł z kilkoma szkołami językowymi, a niektóre nawet zwróciły się do niego po opublikowaniu jego postu. Jednak gdy tylko szczegółowo wyjaśnił swoje cele, żaden z nauczycieli nie zgodził się na prywatne lekcje,

„ponieważ więksi uczniowie zazwyczaj mają przewagę nad mniejszymi. Łatwiej ich uczyć, ich rezultaty są bardziej mierzalne, można je sprawdzić na piśmie”

– dzieli się tym, że jest mamą z wykształceniem nauczycielskim, podkreślając, że gier brakuje także w życiu osób starszych.

Ponieważ trudno było znaleźć nauczyciela, przedstawił swoje plany byłemu studentowi: student uniwersytetu bierze prywatne lekcje jako członek Stowarzyszenia Cassini, więc chętnie uczył najmłodsze dzieci języka rumuńskiego online. Nawiasem mówiąc, stowarzyszenie zostało założone przez młodych studentów, aby móc udzielać korepetycji swoim kolegom lub młodszym od nich. Dalma, przyszła nauczycielka, zasięgnęła już w grupie opinii rodziców, bo ważne jest dla niej edukowanie dzieci na temat, który ich najbardziej dotyczy. Pozyskuje lalki, uczy się rymowanek, opowiadań i piosenek, aby w przyjemny sposób wprowadzać najmłodszych uczniów w różne tematy.

Na razie raz w tygodniu będzie spędzał z maluchami 30-40 minut. Edukacja jednego dziecka kosztuje 15 lei za każdym razem, ale kwota do zapłaty jest zmniejszana, jeśli z rodziny zgłosi się więcej dzieci.

„Podczas gdy zajęcia z języka angielskiego cieszą się dużym zainteresowaniem, nauka języka rumuńskiego schodzi na dalszy plan. To był mój najważniejszy powód, chciałam, żeby angielski nie wyprzedził rumuńskiego na tyle, żeby nasze dzieci za kilka lat nie znały ani słowa po rumuńsku. I dochodzimy do momentu, w którym zrobiło to moje pokolenie, że nie chcieliśmy mówić po rumuńsku i nawet nie chcieliśmy o nim słyszeć, dopóki nie potrzebowaliśmy tego języka. Żyjemy w Rumunii, musimy mówić językiem tego kraju i o ile łatwiej jest, jeśli nie uczymy się go, gdy jesteśmy zmuszeni go używać, ale w sposób ciągły, poprzez doświadczenie”

– mówi mama czwórki dzieci.

Masturbujesz się

Wyróżniony obraz: Ilustracja/ Adobe Stock