Od poniedziałku rozpocznie strajk głodowy pod Sejmem – napisał kilka dni temu na Facebooku były dziennikarz, który widział lepsze dni. Ale dzisiaj przyznał, że po prostu szukał uwagi.

Tibor Bakács od poniedziałku rozpocznie strajk głodowy w związku z obowiązującymi przepisami wykonawczymi. Dziennikarz, przyłapany kiedyś na kradzieży salami, zdradził też, że z całych sił pracuje, aby się utrzymać i wegetować na minimum egzystencji, ale nie dają mu na to szans.

Dziennikarz i krytyk Tibor Bakács poinformował na swoim profilu w mediach społecznościowych On napisał:

„To nie będzie jakiś absurdalny dramat Gyurcsány’ego – nie będę jeść i pić, dopóki nie zmieni się prawo egzekucyjne sądu, bo to niemoralne, nieproporcjonalne, bezprecedensowe w historii węgierskiego prawa, jeśli nie, umrę i ja Cieszę się, że mogę ci to powiedzieć, bo to już nie jest życie, ale nędza zabijająca duszę.

Odnosząc się do powodów, powiedział, „poprzednio biuro György Schadl pobierało sześćset tysięcy HUF za 3 bilety autobusowe. Następnie skontaktowałem się z Schifferem, rozmawiałem z Majtényi i innymi osobami, że chcę to zakwestionować, ale szybko stało się jasne, że należy zmienić prawo, a jako jednostka nie mogę tego osiągnąć. Zadomowiłem się w tym. Ale historia toczy się dalej”.

Kilka miesięcy temu niektórzy funkcjonariusze ponownie mnie uderzyli i ponownie obciążyli mnie kwotą 200 000 za bilet autobusowy. Dokument nie ujawnia kiedy flashowałem, ile lat temu itp. Nawet za to zapłaciłem, bo myślałem, że to się kiedyś skończy. Więc nie. Dzisiaj ponownie potrącono jedną trzecią mojej pensji

on dodał.

Ma dość tego życia

Powiedział też, że obecnie pracuje w zajezdni za 310 000 HUF, czyli tak mało, że zazwyczaj je tosty z masłem i pietruszką, popijając je wodą mineralną. Napisał, że ma dość tego życia, w którym pracuje ze wszystkich sił, aby się utrzymać, aby przetrwać na minimalnym poziomie, ale nie dają mu na to szansy. Uważa, że ​​zdarza się to wielu ludziom na Węgrzech, a powodem tego jest dodatkowy zysk i chciwość.

Jestem gotowy umrzeć, Bóg widzi moją duszę

powiedział.

RTL skontaktowało się z Tiborem Bakácsem, który powiedział, że jego zamiary są poważne i że negocjował już z wieloma osobami, próbował znaleźć sojuszników, ale „nikt nie jest zainteresowany niesamowitą chciwością i niemoralnością realizacji” . Według niego parlamentarzyści nie wykonują swojej pracy, ale „przypieczętowuje” ich strajkiem głodowym i jego konsekwencjami. Ma też świadomość, że policja będzie interweniować, ale jest też na to przygotowany.

O policji napisał na Facebooku:

„Prawdopodobnie mnie zgwałcą, może poddadzą leczeniu psychiatrycznemu, mówię to tylko dlatego, że już niedługo zacznie megafon udowadniać, że jestem, byłam, zawsze byłam głupia. Stara sztuczka bednarza. Jako złodziej jestem złodziejem, ale nie jestem głupi.”

Jak wiadomo, w lutym 2011 r. Tibor Bakács ukradł z Tesco w Budakes salami zimowe o wartości 2000 HUF. Były prezenter Tilos Rádió przyznał się do swoich czynów, co wyjaśnił, mówiąc, że nie ma pieniędzy, ale jest głodny. O zdarzeniu tabloidowi poinformował czytelnik „Blikka”, który znał dziennikarza z Megasztáru.

Jak wynika z nagrania bezpieczeństwa, które zostało później upublicznione, systematycznie chował rzeczy do hipermarketu Budakesz.

Jednak w dzisiejszym poście Bakács stwierdza już:

„Drogie Misie!”

Teraz wiele osób będzie na mnie złych, usunie mnie, obrazi, ale ok, nie mam nic przeciwko i jestem pewien, że zrozumiecie, dlaczego to zrobiłem. W poniedziałek nie będę prowadzić strajku głodowego. Dlaczego?

zadał pytanie. Następnie jako powody swojej decyzji podał cztery dłuższe powody. Są to w kolejności: Melodramat, Marketing partyzancki Ośmiornicy, Modlitwa i wreszcie „prawdziwy cel”. Z drugiego powodu tłumaczył, że po tym poście media znienawidzą go jeszcze bardziej, ale zupełnie mu to nie przeszkadza, bo też nie były dla niego miłe, gdy ukradł.

„Nie byli empatyczni, byli raczej mściwi, mógłbym powiedzieć, że nadszedł czas zemsty”

wyjaśnił.

Dziennikarz ujawnił także swoją wyszukaną taktykę:

„Moja strategia była taka – Sun Ce jest moim mistrzem – zacząć od ataku dywersyjnego, tak aby wszyscy zwrócili uwagę, podczas gdy przekradam się pod ogrody. W takich przypadkach bardzo ważne jest, aby aktor wierzył w swoją rolę, bo wtedy nie będzie to wyglądało na kłamstwo”.

„Prawdziwy cel”

Prawdziwym celem dziennikarza biorącego udział w tej rozpraszającej i przyciągającej uwagę operacji jest zebranie 12 milionów HUF dla swojego kolegi Istvána Kiskartali, który cierpi na nowotwór, ponieważ tylko tyle potrzebuje leku.
„Pomyślałem, że mogę mu pomóc nie tylko modlitwą, ale także marketingiem partyzanckim i jeśli uda się zebrać tę kwotę, to rzuci we mnie pierwszy kamień.... Aby uratować życie człowieka, uratować świat.. ..to znaczy, jeśli pieniądze się nie zejdą, to się złamię, złapię się za głowę, bo teraz to jest mój cel w życiu” – napisał w swoim poście.

Wyróżnione zdjęcie: Zoltán Nagy/fotocentral.hu