W związku z zeszłotygodniowymi wypowiedziami Joe Bidena na temat premiera Viktora Orbána wezwano także amerykańskiego ambasadora, który nie był w stanie poprzeć wypowiedzi swojego prezydenta faktami.

Węgry nie mają obowiązku tolerować kłamstw, nawet ze strony prezydenta Stanów Zjednoczonych, dlatego rząd wezwał ambasadora USA w związku z zeszłotygodniowymi wypowiedziami Joe Bidena na temat premiera Viktora Orbána, poinformował we wtorek minister spraw zagranicznych i handlu Péter Szijjártó w Budapeszcie.

Jak wynika z komunikatu Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Handlu, szef resortu został zapytany na wspólnej konferencji prasowej ze swoim albańskim odpowiednikiem o wypowiedź prezydenta USA Joe Bidena, jakoby Viktor Orbán oświadczył, że nie wierzy w demokrację.

W odpowiedzi stwierdził: „Nie jesteśmy zobowiązani tolerować takich kłamstw ze strony kogokolwiek. Nawet jeśli tą osobą jest Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki”.

„Po tym, jak powiedziano to kłamstwo na temat węgierskiego premiera, poprosiliśmy ambasadora USA w ministerstwie, który również był tu dzisiaj, został przyjęty przez wiceministra Levente Magyara i poprosiliśmy ambasadora o pokazanie cytatu z miejscem i miejscem czasu, w którym premier powiedział, że tak by powiedział” – poinformował.

   „Oczywiście nie padło takie oświadczenie, więc nie mogliśmy uzyskać żadnej sensownej odpowiedzi”

on dodał.

Péter Szijjártó poinformował również, że stosunki dwustronne niezwykle komplikuje oświadczenie ambasadora, jakoby oficjalne stanowisko USA było takie, że „tu, na Węgrzech, budujemy dyktaturę”, ponieważ nie jest to obrazą rządu, ale kraju.

„Ponieważ premier i rząd nie prowadzą tego kraju w oparciu o losową loterię, ale w oparciu o decyzję narodu. Wygraliśmy cztery wybory z rzędu i ludzie wybrali kierunek rządów, jaki będziemy prowadzić” – wyjaśnił.

    „To więc bardzo poważna zniewaga, zadawaliśmy sobie pytanie, zaprosiliśmy ambasadora i takie myślenie o amerykańskim prezydencie, rządzie, demokratycznej administracji stanowi duże obciążenie dla naszych dwustronnych stosunków”

on dodał.

Odnosząc się do wypowiedzi prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, że rząd węgierski prowadzi z Rosją bardzo niebezpieczną grę, minister stwierdził, że

niebezpieczna jest sama wojna, bo w walce giną ludzie, ale jest też ryzyko eskalacji.

„I nie chcemy, żeby ta wojna się dalej szerzyła, bo mieszkamy tu, w sąsiedztwie wojny, a gdyby wojna się rozprzestrzeniła, bylibyśmy przez nią bezpośrednio zagrożeni. Dlatego nadal będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, aby w sąsiedztwie był pokój” – podkreślił.

„Z punktu widzenia nadziei na pokój spotkanie z prezydentem Donaldem Trumpem było szczególnie budujące” – ocenił.

MTI

Zdjęcie: MTI/Péter Lakatos