Dzieci poszły z płaczem do przedszkola, gdy podejrzany w sprawie pedofila w Újbuda miał dyżur – tak powiedział Hír TV jeden z rodziców. Powiedział też, że nie tylko rodzice, ale także nauczyciele przedszkola wyrazili swoje zaniepokojenie zachowaniem mężczyzny. W ostatnich dniach ujawniono także, że firma podejrzanego podpisała z lewicową gminą Újbuda wartą kilka milionów forintów umowę doradczą, jednak nie wiadomo, jakie dokładnie zadania obejmuje ta umowa.
W przedszkolu w Újbuda jednej z pracownic udało się przeprowadzić odseksualność u małego dziecka. Mężczyzna został aresztowany pod zarzutem stosowania przymusu seksualnego i obecnie przebywa w Zakładzie Obserwacji Sądowej i Psychiatrycznym. Zdarzenie wywołało wielkie oburzenie, tym bardziej, że według doniesień prasowych mężczyzna mimo skarg rodziców mógł pozostać w pracy, ponieważ jego zastępcza matka zajmowała ważne stanowisko dyrektora ds. pomocy społecznej w lewicowej gminie z Ujbudy.
Został także uhonorowany, jego twórczość została w ubiegłym roku wyróżniona nagrodą Pro Urbe, jak wynika z uzasadnienia, w uznaniu czterdziestu lat pracy na rzecz edukacji publicznej.
Władze gminy Újbuda w piśmie do M1 zaprzeczyły, jakoby z tego powodu podejrzany mógł pozostać pracownikiem przedszkola. Jak napisano, związek wskazany w pytaniu ani żadna wskazówka na ten fakt nie wystąpiły, a do gminy nie wpłynęły żadne sprawozdania ani skargi w tym zakresie.
W międzyczasie okazało się, że firma podejrzanego ma wielomilionową umowę doradczą z gminą Újbuda, jednak nie wiadomo, jakie zadania jej powierzono. Burmistrz Danii Imre László udzielił wymijającej odpowiedzi na pytanie Hír TV w tej sprawie.
Z doniesień prasowych wynika, że rodzice już wiele lat temu sygnalizowali problem z pracownicą przedszkola. Potwierdza to rodzic, który anonimowo rozmawiał z Hír TV i opowiadał o tym, jak dzieci szły z płaczem do przedszkola.
„Z kilku miejsc dowiedzieliśmy się, że dzieci przyzwyczajone do przedszkola nie przychodzą rano z płaczem, na pewno, że gdyby to on miał dyżur, to przychodziły z płaczem” – powiedział rodzic, dodając, że nie tylko rodzice, ale swoje obawy wyrazili także nauczyciele przedszkoli.
„Już trzy lata temu pojawiały się skargi na tę osobę ze strony rodziców, a także ze strony przedszkolanki, która wskazywała, że przebywanie w gronie dzieci może nie być dla niego dobre. Ale jak widzimy, spędził tam sześć lat, więc w tej sprawie nic się nie wydarzyło”
powiedział rodzic.
István Simicskó, przywódca frakcji KDNP, również podniósł odpowiedzialność tymczasowej Anny Orosz. Przedstawiciel parlamentarny dzielnicy pełnił w latach 2019-2022 obowiązki zastępcy burmistrza dzielnicy, w związku z czym skierował do niego kilka pytań.
„Czy dowiedziałeś się o tej sprawie podczas sprawowania funkcji wiceburmistrza, czy świadomie trzymałeś się z daleka od skarg rodziców? Sprawa uwypukliła, że nadzór nad instytucjami w okręgu nie działa prawidłowo. Jaką rolę odegrała w tym Anna Orosz? Czy zatem on i jego następca, zastępca burmistrza Attila Erhardt, wezmą za to odpowiedzialność?” – zapytał István Simicskó.
Zachował się natychmiastowo i wzorowo – tak Anna Orosz opisała na swoim profilu w mediach społecznościowych działania gminy Újbuda po ujawnieniu sprawy pedofilskiej.
Przedstawiciel parlamentu Momentum powiedział: najważniejsze, że gmina komunikowała się przejrzyście – niczego nie ukrywała, rozwiązała umowę z pracownikiem, o którym mowa, współpracowała z policją, zarządziła wewnętrzne śledztwo i zwołała nadzwyczajne posiedzenie zarządu. Nie odpowiedział jednak na pytania lidera frakcji KDNP.
Źródło: hirado.hu
Zdjęcie na okładce: Pexels.com