Bo nie jestem w stanie napisać nawet połowy tego, co chcę na ten temat napisać... Już nawet nie wiem co. Tak, zgadli, będzie to opowieść o Péterze Magyarze.

I to jest szczególnie zabawne – jedyny zabawny element w tym horrorze – że będzie się tym zachwycał, Rogán mi to podyktował. To też. Siedzę tutaj z naszym psem i dwoma kotami, prawicowy polityk hiszpański opowiada w telewizji o możliwych sposobach zachowania zachodniej cywilizacji, a Rogána tu nie ma. Poza tym rano wróciłam z zagranicy i jego też ze mną nie było. Ale kto żyje, sądzi tak, jak żyje.

Innymi słowy, może kiedyś dowiemy się, kto to wszystko podyktował temu plastikowemu potworowi i kto go wyróżnił do tego zadania, po dokładnym ustaleniu, że mamy do czynienia z narcystycznym psychopatą, który będzie dostępny na wszystko.

My tutaj, w Fideszu, nienawidziliśmy, nienawidziliśmy, unikaliśmy i gardziliśmy tym nikim, tym łajdakiem od mniej więcej dziesięciu lat, od mniej więcej dziesięciu lat wiemy, jak traktuje swoją żonę, a także, że to podwójne zero nigdy mu nie wybaczy, że nie stał się nikim dopóki żona go do czegoś nie zabrała.

I to jest coś naprawdę niezwykłego.

A potem spójrzmy na samą sprawę.

Możemy to już obejrzeć, bo oto nagranie audio, które powstało tak, jak było – ale o tym później.

Przyjrzyjmy się najpierw samemu tekstowi. Słuchając nagrania, nawet najbardziej stronniczy hejter rządu jest oczywistym, że coś jest nie tak z całą sytuacją. I nie mam tu na myśli tego, że poseł potajemnie nagrywa ich rozmowę bez wiedzy własnej żony, ale raczej manipuluje całą rozmową w sposób typowy dla prawdziwych narcystycznych psychopatów, wkłada w usta drugiej wypowiedzi przebrane za pytania i tak wszystko pokieruje. tego, czego chce. Już początek jest odkrywczy, bo ze znajomości wydarzeń wynika, że ​​ten złoczyńca wychodzi, uruchamia urządzenie nagrywające, po czym udaje niewinność i wraca do tematu ze swoimi ukierunkowanymi i ukierunkowanymi „pytaniami”.

I każdy, kto tego wszystkiego słucha, nie może nie zauważyć, że on nieustannie przerywa wypowiedzi swojej żony, nie pozwala jej nic powiedzieć, zamiast tego mówi wszystko, co chce usłyszeć, a drugi woli wszystko jej zostawić, po prostu pozwolić jej odejść.

Na przykład oto ten szczegół:

„MP: A wy tego nie widzieliście, prasa już to widziała.

VJ: No cóż, właściwie to już chyba zostało wydane i w zasadzie w tamtym roku to recenzowano.

MP: Mam na myśli Rogánów.

VJ: Tak, nie ma nic złego, ale...

MP: Ale wtedy Detti Martonovics powiedział, że nie ma w tym nic złego, ale sprawy zostały przeciągnięte.

VJ: Oczywiście, że się wycofali... Detti Martonovics…”

Dobrze byłoby wiedzieć, jaki byłby koniec zdania, że ​​„tak, nie ma nic złego, ale…”, ale nigdy się nie dowiemy, bo Jágó nie pozwala mu dokończyć zdania, zamiast tego mówi co chce usłyszeć. I oczywiście już piana z ust, co Magyar wyraża także w sposób manipulacyjny, tj. że „nie widzieliście, prasa już to widziała”.

Czy to oznacza, że ​​Rogán wysłał do prasy wrażliwe materiały? Ciekawy. Ponieważ na przykład bezpośrednio od Andrása Dezső z HVG wiemy, że od wielu, wielu tygodni zna on raport napisany przez funkcjonariusza policji chroniącego Judit Vargę na temat rutynowego molestowania kobiet w węgierskim stylu. Co teraz?

Czy Rogán porusza także HVG i jednego z jej „gwiazdorskich dziennikarzy”?

To ciekawe pytania…

To jest typowe w całym tekście, Magyar przerywa, kiedy i czym, więc praktycznie nie wiemy, co naprawdę chciała powiedzieć Judit Varga. Z drugiej strony dowiadujemy się, co Magyar chce usłyszeć, bo zawsze to mówi – oczywiście, że tak, więc jako jedna z dwóch stron wie, że cała rozmowa jest nagrywana, a także wie, dlaczego to robi jest nagrywane. Dokładnie to powiedziała dziś Judit Varga:

"On zrobił. Szantażuje mnie od dawna: jeśli odważę się z nim rozwieść, jeśli odważę się go zwolnić, jeśli odważę się zabrać głos... Jeśli odważę się zrobić coś innego niż on chce, pożałuję To! (…) Teraz Państwo, panie i panowie, oglądacie jeden wątek takiej równoległej prezentacji. Niestety resztę też widzę. W wiadomościach, słowach, czynach. To uczucie ściskające wnętrzności, kiedy na przykład w Partizán wygłasza mi słodkie oświadczenia na mój temat, a ja otrzymuję od niego groźby w SMS-ach”.

Tak. Rozumiemy, a co ważniejsze, czujemy grozę.

A co do tego, że wiosną lub jak kłamał Magyar, ktoś powiedział Völnerowi sześć miesięcy przed aresztowaniem, aby uważał, bo zostanie podsłuchany, znowu tylko András Dezső z HVG stwierdza istotę, czyli jest to praktycznie niemożliwe, skoro Völner nie mógł być, więc głupio jest kontynuować swoje romanse z Schadlem przez pół roku po ostrzeżeniu.

A prokuratura wydała oświadczenie, w którym czytamy:

„Stwierdzenie zawarte w nagraniu audio, że prokurator generalny Péter Polt nie dominuje nad oskarżeniem, jest prawidłowe. (…) Zdaniem prokuratury wielokrotnie trzeba przypominać, że zaginięcie i przepisanie dokumentów prokuratorskich jest niemożliwością nie tylko prawną, ale i fizyczną. Wszelkie dane pojawiające się w prokuraturze i jej losy są dokumentowane od chwili ich powstania, ponadto dane te nie tylko są przechowywane w jednym miejscu, ale pojawiają się także w bazach danych innych organów, w tym sędziów śledczych czy organów prowadzących tajne operacje. Wszystko, tzw Znany jest los dokumentu powstałego w sprawie Völner-Schadl, a dochodzenie w sprawie wszelkich działań, jakie można wywnioskować z danych, zostało przeprowadzone lub jest w toku zgodnie z obowiązującymi przepisami.”

Nikt nie ma powodu ani prawa w to wątpić.

Z drugiej strony, kwestionowanie wszystkich twierdzeń Pétera Magyara jest prawem i obowiązkiem każdej rozsądnej, zdrowej moralnie i normalnej osoby. Dlatego:

„Jeśli odważę się zrobić coś innego niż on chce, pożałuję!” - Judit Varga złożyła podanie o nowe stanowisko

Oczywiste jest, że Judit Varga może udowodnić wszystkie swoje twierdzenia, tak samo jak jasne jest również, że jej były mąż, narcystyczny i psychopatyczny złoczyńca, nie jest w stanie tego zrobić. I tak, to oczywiste, że każdy, kto może zrobić coś takiego jak ten facet ze swoją byłą żoną i dziećmi, może zrobić wszystko. Normalny człowiek odwróciłby się od czegoś takiego z obrzydzeniem.

I nie zapominajcie o tym: dziś żyjemy w świecie, w którym jeśli kobieta opowie historię, że dwadzieścia lat temu (!) w przymierzalni domu towarowego została zgwałcona przez Donalda Trumpa (!), wszyscy uważają to za oczywiste, a oskarżony nie ma szans udowodnić, że oskarżenie jest przeciwne. W takich przypadkach bojowe feministki i obrońcy praw człowieka żądają, aby „winowajcę” odciągnąć jako jedną osobę.

Ci sami słuchają teraz. Albo raczej zamilkły. Ponieważ postrzegany zysk polityczny jest ważniejszy niż cokolwiek innego.

A to mówi wszystko o nich, od których oczekują korzyści politycznych.

Similis simili gaudet. Cóż, on ufa temu samemu...

naród węgierski

Wyróżniony obraz: Civilek.info/Péter Mészáros