Nie ma czasu na zwlekanie! Jeśli i Ty chcesz zostać posłem do Parlamentu Europejskiego (co jest bardzo opłacalne finansowo!), aplikuj już teraz lub od razu, bo termin zbliża się wielkimi krokami. Mesjasz imieniem Péter Magyar zadecyduje, czy nadaje się do tego zadania.
Petyowie są wielkimi demokratami, co wyraźnie pokazuje ich zaproszenie do składania kandydatur. Piszą między innymi:
„dajemy szansę każdemu obywatelowi Węgier, który czuje powołanie i ma wizję Europy i Węgier, do reprezentowania naszego kraju w Unii Europejskiej”.
Brawo! Świetne, pierwszorzędne i cudowne! To jest profesjonalne rozwiązanie! Nie pozwólcie, aby doświadczony polityk reprezentował Węgry w Brukseli! Chodźcie, tokarze, sprzątacze, tancerze baletowi i kamieniarze oraz rybacy sportowi, przyszłość należy do was, ponieważ jesteście prawdziwymi cywilami. Nie masz pojęcia o polityce i pracy reprezentacyjnej, ale to nie ma znaczenia, ważne, że chcesz. Nie ma znaczenia co, ale bardzo dużo.
Oczywiście aplikacja ma rygorystyczne warunki. Zobaczmy, jakie są!
• Obywatelstwo węgierskie (mogą się ubiegać również obywatele Węgier mieszkający za granicą);
• Niekaralność i prawo do głosowania (jeżeli zostało wybrane, świadectwo moralne);
• Jasna i pozytywna wizja przyszłości naszego kraju, Europy i ich relacji;
• Biegła znajomość języka angielskiego;
• Doskonałe umiejętności budowania relacji i komunikacji, a także umiejętności zarządzania konfliktami;
• Rzetelność i przywiązanie do wartości i praktyk demokratycznych;
• Opowiedzenie się za wartościami Unii Europejskiej wolnymi od ekstremizmu;
• Zasługi i udokumentowane sukcesy w cywilnym życiu zawodowym lub społecznym.
No cóż, prawie spełniałbym te warunki. Jestem obywatelem Węgier, mam prawo do głosowania, chociaż nie jestem pewien co do bezkarności. Ponieważ gdy byłem młody, często byłem osaczany lub zmuszany do upadku na kolana. Czy jest to kara czy nie?
Mam też pozytywną wizję Węgier, które pod węgierskim przywództwem narodzą się tutaj za trzy tygodnie, w Kanaanie, opływające w mleko i miód. Faktem jest jednak, że biorąc pod uwagę obecne warunki, nie mogę tego samego powiedzieć o Europie. Albo tak, bo jeśli przez kilka dziesięcioleci będę z powodzeniem działać w Brukseli, będzie to z pewnością pozytywne.
Mam hiperpasywną znajomość języka angielskiego, a moja umiejętność tworzenia relacji jest nie do przecenienia. Moim wzorem do naśladowania w zarządzaniu konfliktami jest nasz wspaniały przywódca, Petike, który również wspaniale radził sobie z konfliktami ze swoją żoną.
Co prawda taki zabieg nie napełnił kobiety prawdziwą radością, ale to nie ma znaczenia. Technika też jest znana: trzeba go codziennie poniżać, wmawiać, że się do niczego nie nadaje, no i oczywiście robić tajne nagrania, a potem szantażować parszywy Fidesz-Bérence. Mam nadzieję, że to właśnie miał na myśli poeta, jeśli chodzi o właściwe zarządzanie konfliktem.
Jestem rzetelny i przywiązany do wartości i praktyki demokratycznej. Musicie wyjść na ulice, nękać reporterów i wprowadzać moich zwolenników w nastrój linczu. A kto będzie chciał zadać mi nieprzyjemne pytania, będę go ścigał.
Demokratycznie, ponieważ pytanie pochodzi z obu stron, będę w równym stopniu propagować danego złoczyńcę.
Opowiadam się za wartościami Unii Europejskiej wolnymi od ekstremizmu, takimi jak nieograniczona i niekontrolowana migracja, amok LGBTQ, niszczenie tożsamości płciowej naszych dzieci i wnuków, antychrześcijaństwo, wyrzeczenie się, zapewnienie wolnej drogi islamskim radykałom i terrorystów, zniesienie zacofanej instytucji rodziny, płodobójstwo zwane aborcją jako deklaracja praw człowieka, nieograniczone wsparcie Ukraińców do ostatniego człowieka, a także bezlitosna akcja przeciwko krajowi kierowanemu przez brudny Fidesz.
Są to wartości europejskie, jeśli dobrze się domyślam.
Istnieje jednak problem z ostatnim warunkiem. Mimo że prowadzę działalność obywatelską, zyskałem też zasługi, ale niezbyt duże po tej stronie, którą lubi Péter Magyar-kodó. Jestem na przykład stałym uczestnikiem i korespondentem Marszów Pokoju, ale co może być w jego oczach jeszcze większym grzechem, jestem też duchowym obrońcą kraju.
Cóż, teraz upadłem. Cóż, przyznaję, wystawiłem pozytywną ocenę dla Magyar-kodo tylko dlatego, że chętnie przyjąłbym miesięczny dodatek reprezentacyjny w wysokości wielu tysięcy euro i chętnie skorzystałbym z nieograniczonych możliwości korupcji, jakie daje Unia. Jak dotąd nikt nie miał żadnych problemów.
Drogi Boże, czy dziesiątki tysięcy ludzi naprawdę chwalą ten głośnik beczkowy? Czy naprawdę jest tak wielu ludzi, którzy mogą chować głowę w piasek? Czy tak wiele osób naprawdę kupuje i używa osłon oczu? Czy naprawdę tak wielu ludzi żywi nieugaszoną nienawiść do strony chrześcijańsko-konserwatywnej?
I czy naprawdę istnieją samozwańczy nieszczęśnicy, którzy wierzą, że mogą zostać przedstawicielami UE, jeśli napiszą różne rzeczy temu drańowi?
Zakładając, ale nie dopuszczając, że Péter Magyar jakimś cudem wystartuje w czerwcowych wyborach, czy ktoś myśli, że mandat reprezentacyjny może zdobyć ktoś inny poza nim?
Mam nadzieję, że on też tego nie zrobi, ale nie możemy być tego pewni, ponieważ już raz to mieliśmy, kiedy w PE znalazły się dwie antywęgierskie postacie. Według dzisiejszego stanu rzeczy – oraz badań opinii publicznej – ta katastrofa prawdopodobnie się nie powtórzy, co mogłoby jeszcze sprowadzić los zwany Madziarem. Boże chroń przed tą tragedią!
Bo ten Węgier jest profesjonalistą w milczeniu, nawoływaniu do nienawiści, kłamstwa i agresywności, a niestety zawsze znajdą się tacy, którzy to lubią. Możemy mieć tylko nadzieję, że – cytując i przekształcając klasykę – będzie ich wielu, ale niewystarczająco.