Straszny. Mam na myśli podobieństwo. Między Niemcami a profesorem Binnsem.

Kim jest profesor Binns? Instruktor kursu historii magii w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Jego specjalnością jest to, że jest duchem, który nie zauważył własnej śmierci. Podobnie jak dzisiejsze Niemcy. To już jest, tylko tego nie zauważasz.

Chociaż bardzo trudno tego nie zauważyć, jest więcej niż małe znaki. Najsurowszym znakiem jest Tęczowa Koalicja i awangarda zagłady Niemców. A tak przy okazji: to oni stanowią obecne kierownictwo kraju. Dokładniej: obalenie kraju.

Jasne, na początku była pani o imieniu Angela Merkel, która przez długi czas wydawała się normalna, ale przyszedł rok 2015, zaczęło się oblężenie nielegalnych imigrantów i szał kanclerz.

Pamiętają, prawda? „Willkommenskultur” – kultura akceptacji. „Wir schaffen das” – robimy to.

Dobrze zrobiony! Mogą przyjechać wszyscy syryjscy uchodźcy – odtąd nawet ci, którzy przybywają ze wschodu, czyli ze skośnymi oczami, „zamieniają się” w Syryjczyków. „Nieletni” przyszli oczywiście bez dokumentów, ale z brodami sięgającymi do pasa. Powiedział jednak, że ma sześć lat, więc to wszystko. Pewnie mówi prawdę, bo nie umie czytać i pisać, pewnie dlatego, że nie był jeszcze w szkole...

Już wtedy widać było, że Niemcy opuścili dom, ale dość daleko.

Potem okazało się, że Niemcy nie są Niemcami, bo pani Merkel bardzo nie lubi flagi narodowej. Znowu przywołuję nasze wspomnienia: w siatkówce wypaliło mi się wideo, na którym kraj i świat mogli zobaczyć, jak w wieczór zwycięstwa wyborczego CDU pani kanclerz wyrywa niemiecką flagę z ręki przewodniczącego partii Hermanna Gröhe, który był świętuje na scenie i usuwa to.

„Ponieważ jest prawdziwym Niemcem, ponieważ jest prawdziwym Niemcem. Ponieważ jest prawdziwym Niemcem – potrafi hejtować” – czytamy w odwróconej wersji piosenki z filmu Życie Briana. (Oryginał: Bo to prawdziwa męczennica – ale tu nie chodzi o Merkel.)

Potem przyszły tęcze, w kolorze zielonym i bolszewickim, celebracja odmienności, marginalizacja, a następnie ostracyzm chrześcijan i ich przekonań, muzułmanizacja szkół, ideologiczna interpretacja pojęcia „mowy nienawiści” i oto jesteśmy, mamy dotarliśmy do nowej, świetlanej przyszłości, bo cóż innego ważniejszego mogłoby niemiecki parlament stworzyć największe prawo na świecie, czyli ustawodawstwo umożliwiające legalizację marihuany? Inaczej mówiąc, zamiast wielu zawstydzonych Niemców powinno przyjechać wielu „pracowitych” muzułmanów, w tym bardzo uczciwi terroryści, których oczywiście warto zrozumieć, bo borykają się z problemami psychicznymi.

Tak czy inaczej, mają różne normy społeczne.

No cóż, czasami wybuchają, dźgają, wjeżdżają ciężarówkami w ludzi, czasami dokonują zbiorowego gwałtu na niektórych kobietach, ale poza tym nie ma z nimi nic złego.

Ale posłuchaj, kiedy myślisz, że już z tym skończyłeś, nie ma już miejsca na więcej problemów psychicznych, czyż nie obalają nas innowacyjni ludzie o połowicznym przekonaniu? Przecież nadal istniała tu poważna przerwa, która pozwoliła jeszcze zachować mały kawałek normalności. No cóż, teściowie, teściowe i teściowie, liberalni, bolszewiccy globaliści i coś pomiędzy (transmatki, które zostały byłymi ojcami) dokonali cudu i dzięki temu Niemiec stał się równy Bogu (nie muzułmanom, oni nie akceptować takich aberracji).

Odtąd wszystkie germańskie dzieci i dorośli mogą zmienić płeć raz w roku – czyli aż 60-70 razy w ciągu swojego życia.

Od teraz brodaty, owłosiony krój i nogi, łysy Helmut może w przyszłym roku zostać Helgą, może korzystać z damskiej toalety, czyli nie musi sikać na stojąco. A jeśli nastrój dżentelmena (pani) tak go pociągnie, po kolejnym roku będzie mógł ponownie zmienić się w Helmuta.

Zastanawiam się, co ona robi ze swoimi szpilkami i garniturkami?

Taniec śmierci – tak rozpoczęli Niemcy i staje się coraz bardziej dziki. Binns został profesorem w Niemczech.

Czy wycofana Merkel kręci teraz głową i zastanawia się, co schrzaniła? Albo z satysfakcją pociera dłoń: oto, czy na drzewie, które zasadził, dojrzał owoc?

Deutschland, ruhe w Frieden! „Niemcy, spoczywajcie w pokoju!”

György Toth Jr

Zdjęcie na okładce: Angela Merkel
Źródło: MTI/EPA/AFP/Ludovic Marin