Nie moją rolą jest udzielanie rad Fideszowi, ale zrobiłbym to na ich miejscu.
Postanowiłem nie pisać o sprawie Pétera Magyara. O śmieciach nie należy pisać, lecz je sprzątać. Także z ulicy, z życia publicznego.
Ale w międzyczasie widziałem wydarzenie na demonstracji Węgrów. Pracownik Hír TV wykonał swoją pracę i złożył raport. Najpierw krzyki tłumu, potem drżenie pięści. Tłum jest coraz bliżej reporterki. W końcu krąg się wokół niego zamknął.
Złamałeś się już przy pierwszym uderzeniu?
Nie kliknęło! Péter Magyar uciszył tłum. Nie wiem, czy tak to zaplanowano, czy po prostu tak wyszło.
Tak czy inaczej, efekt jest ten sam! Tłum może przestraszyć dziennikarza, tłum może stracić panowanie nad sobą, może nawet warknąć przy pierwszym uderzeniu. Ale przychodzi przywódca, Führer, który nie jest jeszcze przywódcą narodowym, ale tylko o tym marzy, przychodzi i tłum go słucha. Przez chwilę jest policją, sądem, a nawet samym prawem.
A co jeśli pęknie przy pierwszym uderzeniu? Czy dziennikarz zostanie zlinczowany? Czy pokonają także tego, który być może rzuci się w jego obronę? Jak długo wytrzymuje pieprzony tłum? Do parlamentu? Do biurowca przedstawicieli? Do mieszkania Viktora Orbána?
Jak długo?
Fenomen Pétera Magyara jest zbiorowym złem kapitalistycznego społeczeństwa węgierskiego. Odpowiedzialność ponosi ten, kto narusza pisane i niepisane zasady życia publicznego, a nawet prywatnego. Nie robi tego dla kaprysu. Wciela się w rolę obcokrajowca. To nie przychodzi naturalnie, trzeba się na to przygotować. Trwające od tygodni widowisko nie jest atrakcją indywidualną. Niektórzy zarabiają pieniądze, wynajmują scenę, płacą ochroniarzom, robią reklamy.
Spektakl jest zaplanowany punkt po punkcie, a gagi kręcą profesjonaliści. Péter Magyar jest tylko aktorem, jak kiedyś Zełenski, ale odgrywa swoją rolę.
Ludzie szaleją na jego widok i na razie wystarczy. Nie moją rolą jest udzielanie rad Fideszowi, ale zrobiłbym to na ich miejscu.
Przecież Magyar dorastał w tej politycznej rodzinie.
Znam wielu porządnych konserwatystów, członków Fideszu też. Nie są jak Węgrzy, ale oczywiście niektórzy są.
A media? Czy nie są odpowiedzialni? Jasne, że istnieje kapitalizm. Jeśli tego nie napiszesz, zrobi to ktoś inny, a wtedy reklama i Twoja składka wzrosną!
Nie martw się o moralność, jesteś osobą medialną, inną niż plebs na ulicy, napisz to!
I my? Czy my, ludzie, nie ponosimy żadnej odpowiedzialności? Czy po prostu cieszymy się wolnym cyrkiem? Mówią, że serial istnieje, bo jest na niego popyt. Media o tym mówią, bo tłum tego oczekuje. Trzeba zadowolić publiczność!
Czy naprawdę tego potrzebujemy? Czy naprawdę podobają Ci się autopsje, które od tygodni krążą w Internecie? Czy naprawdę cieszymy się, że ludzie są obrażani na naszych oczach? Może należałoby przywrócić publiczne egzekucje?
Bilety na publiczną egzekucję Ottó Korvina w 1919 r. zostały sprzedane cennej publiczności w Peszcie, a dom został wyprzedany. Czy tego właśnie chcemy? Czy zajdziemy tak daleko?
Wiem, że te słowa raczej do nikogo nie trafiają, jeśli w ogóle dotrą do adresatów. Ale nie możemy słuchać. Nikt nie jest w stanie słuchać, gdy widzi, jak z zawrotną szybkością zmierzamy ku chaosowi.
Porozmawiajmy jasno!
Od czternastu lat liberalna opozycja nie może wrócić do władzy. Za nimi w większości stoją środowiska kapitalistyczne, które zebrały się w chaosie wokół zmiany reżimu. Liberalni wielcy kapitaliści narodzili się znikąd i cieszyli się niezakłóconymi długimi rządami MSZP-SZDSZ. Ale to już przeszłość. Nie oni otrzymują zamówienia od państwa, nie oni wygrywają przetargi i nie oni mogą otrzymać środki publiczne. Naprawdę potrzebuję pieniędzy teraz!
W tym celu należy oczywiście wypchnąć drugi zespół, konserwatywną część węgierskiej klasy kapitalistów. Należy zerwać ich więzi amerykańskie i europejskie. Trzeba je utopić we wschodnim otworze. W kraju należy wywołać chaos, aby nie napływali już zagraniczni inwestorzy. Gminy opozycyjne należy traktować jako twierdze antyrządowe. Należy obalić przywództwo kraju.
Przepis jest tam, ale w castingu nie pojawia się żadna użyteczna postać. Odwiedzili Pétera Márki-Zay’a. Gyurcsány nie może ponownie zostać premierem, żołądek większości jest na to zbyt wrażliwy. Dobrev jest tak zachodnią marionetką, że większość Węgrów wstydziłaby się, gdyby zajęła drugie miejsce.
Amerykanie zapewniają wszystko, pieniądze, taktykę na ataki antyrządowe, ale nie mają kandydata.
Czas ucieka.
Przed listopadowymi wyborami dobrze byłoby dla Bidena, gdyby wkradł się do niego węgierski przyjaciel Trumpa. Ponadto od lipca Węgry są prezydentem UE. Cudzoziemcy będą tłumnie. Media zwracają uwagę na Budapeszt. Siły antyrządowe dostają szansę, która nigdy nie wróci.
Teraz trzeba udowodnić, że rząd Orbána nie nadaje się dla wspólnoty demokratycznej!
Teraz trzeba pokazać, że kierownictwo kraju nie jest panem sytuacji.
Teraz trzeba protestować na ulicy.
Nie ma znaczenia dlaczego, po prostu zademonstruj.
Musimy teraz rozpalić publiczność!
Pierwsze uderzenie musi zostać wykonane teraz!
I wtedy?
Chaos, zamieszanie, przemoc?
Nie pozwólmy Węgrom dostać pierwszy klaps!
***
Źródło: Facebook
Wyróżniony obraz: Mandiner