Notabene strajkujący premier uważa, że ​​dymisja „nie jest gestem męża stanu” i ma też swoje zdanie na temat Pétera Magyara.

Ferenc Gyurcsány, przewodniczący Koalicji Demokratycznej (DK), wyraził swoje przemyślenia na temat węgierskiej polityki i sytuacji lewicy na obozie publicznym Stowarzyszenia Młodzieży Politycznej (POLIP).

Upadły premier swoje refleksje rozpoczął od wyborów w 2022 r., stwierdzając, że DK szybko otrząsnęła się z wyborczej porażki, natomiast pozostałe partie opozycji nie. Według niego pojawienie się Pétera Magyara było odpowiedzią na tę „niestabilność” i „nieruchomość”. Gyurcsány to wyjaśnił

zjawisko Pétera Magyara bardziej szkodzi opozycji niż Fideszowi, ale jednocześnie widzi, że DK jest nim mniej dotknięta, bo zastosowała dobrą taktykę, ale są partie, dla których może to spowodować poważniejsze „trudności”.

Oczywiście, prezydenta DK zapytano także, czy powinien był podać się do dymisji w 2006 roku. W związku z tym Gyurcsány stwierdził, że pozostawienie go na swoim miejscu było właściwym posunięciem, ponieważ jego zdaniem

rezygnacja nie jest „gestem męża stanu”.

Mówił, że jego zdaniem Fidesz jest obecnie zainteresowany „powaleniem go”, po czym to powiedział

jest jedynym politykiem, który wszedł na „śmiertelny celownik Fideszu” i na niego nie wpadł.

Dlatego jego zdaniem, gdyby teraz podał się do dymisji, „zdestabilizowałoby to resztę systemu demokratycznego”.

Powiedział też, że jego zdaniem opozycja ma szansę tylko wtedy, gdy w nadchodzących wyborach kandydat opozycji i kandydat rządu staną naprzeciw siebie, a to wymaga „negocjacji i prawyborów”.

Wyróżnione zdjęcie: Csaba Karnok / Południowy Magyarország