Zdaniem publicysty „nie ma słów na to, co wydarzyło się po zamachu na Fico”.

W związku z eskalacją wojny na Zachodzie i falą nienawiści wywołaną zabójstwem słowackiego premiera, marsz pokojowy z 1 czerwca, podczas którego „trzeba pokazać siłę”, nigdy nie był tak istotny, powiedział Zsolt Bayer w Program niedzielnej gazety radia Kossuth.

Publicysta stwierdził w związku z dużą liczbą brutalnych komentarzy w Internecie, które pojawiły się po zabójstwie Roberta Fico: co zostało rozpętane, czyli że „ludzie, czy to pod pseudonimami, czy we własnym imieniu, otwarcie, odważnie, a nawet z dumą dyskutują o tym, jak inni powinni umrzeć, jak ich należy rozstrzelać, rozstrzelać” – nie ma na to słów.

Czas, aby „normalni ludzie” pokazali swoją siłę

Jak powiedział, po tym, co przeżył w minionym okresie, nie ma nawet odwagi myśleć o tym, co będzie dalej, bo nikt by nie pomyślał, że dwa i pół roku temu wybuch sąsiedniej wojny, że „ Zachód całkowicie straciłby rozum i chciał eskalować” tę wojnę, a absolutnie tak się nie stało, aby urzędujący przywódca padł ofiarą zamachu w Europie Środkowej. Nadszedł czas, aby „normalni ludzie” pokazali swoją siłę, których według niego jest tu i w Europie Zachodniej większość,

ale milczą, ponieważ są „zastraszeni dyktaturą liberalnej opinii”.

stwierdził Zsolt Bayer. Zdaniem publicysty Węgrzy muszą pokazać, że normalnych ludzi jest więcej, „trzeba pokazać siłę, pokazać temu rozpętanemu piekłu, że są tu inni” – nalegał. Uważał, że narzędziem numer jeden w tym zakresie jest teraz marsz pokojowy 1 czerwca, na który „każdy powinien przyjść: (...) niech zobaczy, niech piekło zobaczy, że naszego świata nie zawładnie” – wskazał. na zewnątrz.

„Nie mamy nic do zyskania, ale wszystko do stracenia”

Uważał, że oprócz stania w obronie premiera, rządu i reprezentowanej przez niego polityki, marsz pokojowy ma w tym roku przede wszystkim stanąć w obronie normalnego świata i pokoju. Wspominał: w 1914 r., po rozstrzelaniu następcy tronu i zwołaniu przez cesarza Franciszka Józefa rady koronnej, „była tylko jedna osoba, która uparcie i uporczywie mówiła, że ​​nie należy wszczynać wojny” . István Tisza powiedział to podczas tej wojny

nie mamy nic do zyskania, ale wszystko do stracenia”.

Kontynuował: cztery lata później „oddziały komunistyczne zastrzeliły go we własnym domu, krzycząc, że wciągnął kraj na wojnę”.

Zdaniem Zsolta Bayera ten przykład niesie także przesłanie, że teraz każdy musi być Istvánem Tiszą, każdy musi opowiadać się za pokojem, ciszą i spokojem, każdy musi przeciwstawiać się wojnie i przemocy – podkreślił. Publicysta nawiązał także do faktu, że niedawno uczestniczył we Mszy św. w Csíksomlyó, gdzie w homilii padło następujące zdanie: „Nasza kochana Matko, naucz nas zszywać przyszłość razem” i według niego:

„przyszłości nie da się zszyć z niczego innego, jak tylko z mocnej i ponadczasowej tkanki przeszłości oraz nici wiary”.

MTI

Wyróżnione zdjęcie: Zsolt Bayer, scenarzysta i reżyser serialu, podczas wydarzenia prasowego przedstawiającego nowy węgierski serial dokumentalny The Lost Charm of the Holy East w restauracji Mongolian Yurt Budapest, 2 lutego 2024 r. Czternastoodcinkowy cykl prezentujący szczególne krajobrazy Mongolii można oglądać na kanale Duna w każdą niedzielę od 3 marca. MTI/Zoltan Balogh