Można siedzieć w domu, grindować i czekać, aż pieczony gołąb wleci Ci do gęby – albo możesz coś zrobić, aby ci, którzy chcą pokoju, stali się przeważającą większością. Partie rządzące nie pozostawiają tego przypadkowi, planują na sobotę bezprecedensową mobilizację.

Premier Viktor Orbán zapowiedział, że 8 czerwca będzie Dniem Miliona Spotkań, około pięćdziesięciu tysięcy działaczy partii rządzących chce odwiedzić milion obywateli i zachęcić ich do wzięcia udziału w niedzielnych wyborach do UE i samorządowych. Stawka tego pierwszego jest ogromna, ponieważ jeśli nam się uda, możemy położyć kres szaleństwu podżegaczy wojennych, ale jeśli nam się nie uda, nasze życie może być w bezpośrednim niebezpieczeństwie i możemy stracić nadzieję na spokojną i spokojną przyszłość dla naszych dzieci i wnuków.

Premier podkreślił m.in. w Radiu Kossuth:

za stanowiskiem propokojowym kryją się wyborcy, niczym złota przykrywka.

„Elektorat jest złotym żywopłotem. Jeśli za naszymi słowami i czynami nie kryje się wystarczająca osłona złota, wówczas widać, że jesteśmy słabi, a wycofanie się z wojny jest kwestią siły” – podkreślił premier Viktor Orbán w Radiu Kossuth.

Niemała jest też stawka w wyborach samorządowych, jak pokazało ostatnie 5 lat: tam, gdzie do władzy doszła strona lewicowo-liberalna, doszło do bankructwa i okradzienia społeczności lokalnych, z kilkoma szacownymi wyjątkami.

Każdy z nas może wiele zrobić dla podwójnego sukcesu – zwycięstwa strony chrześcijańsko-konserwatywnej w wyborach unijnych i samorządowych. Wystarczy przyłączyć się do kampanii Fidesz-KDNP i przekonać niepewnych, a nawet wrogich wyborców, aby kierowali się rozsądkiem, a nie emocjami, choć raz nie nienawiścią, ale logiką, gdy trzeba wskazać stronę godną poparcia i przedstawiciele.

8 czerwca naprawdę powinien być Dniem Miliona Spotkań!

Autor: György Tóth Jr

Zdjęcie: Facebook/Viktor Orbán