Po raz kolejny partie rządzące dysponowałyby zdecydowaną większością, gdyby wyniki niedzielnych wyborów przełożono na mandaty parlamentarne.

Fidesz-KDNP wygrał wybory do Parlamentu Europejskiego (PE) zdobywając 44,61 proc. głosów, dzięki temu mógł uzyskać w wyborach parlamentarnych dwie trzecie mandatów parlamentarnych (135 mandatów) – ogłosił w poniedziałek Instytut Nézőpont.

W porównaniu z oczekiwaniami z początku roku słabiej wypadła koalicja Gyurcsány (8,1 proc.) oraz Partia Cisa (29,69 proc.) i Mi Hazánk Mozgalom (6,76 proc.), które weszły do ​​Parlamentu Europejskiego jako nowicjusze, nie nie ma wyniku PE ani dla zmiany rządu, ani dla Partii rządzącej Nie wystarczyłoby złamać większości dwóch trzecich partii rządzącej, czytamy w analizie Nézőponta, w której wspomniano również, że kilku przywódców opozycji postawiło na przedterminowe wybory parlamentarne Niedzielne wybory do PE: Klára Dobrev w przypadku porażki Fideszu, natomiast Péter Magyar stanowiący potencjalne 40 proc. Fideszu, w związku ze swoimi wynikami wspomniał o konieczności przeprowadzenia przedterminowych wyborów.

Choć żadne z oczekiwań nie zostało spełnione, Instytut Nézőponta był ciekaw wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego każdej z partii, jakie proporcje parlamentarne miałyby w wyborach parlamentarnych.

Instytut badawczy przypomina, że ​​wybory do Parlamentu Europejskiego odbywają się w systemie wyborczym czysto proporcjonalnym, zatem wynik osiągnięty w tym przez partie rządzące oznaczałby jeszcze większe zwycięstwo w wyborach parlamentarnych, w których mieszały się także elementy większościowe.

Na podstawie wyników wyborów do PE w podziale na poszczególne okręgi krajowe

Fidesz-KDNP zdobyłby nie tylko krajowy konkurs na listy, ale także 96 mandatów parlamentarnych w poszczególnych okręgach wyborczych – dodaje analiza.

Podczas modelowych obliczeń Nézőponta powielono głosy oddane na listę partii do Parlamentu Europejskiego i rozpoczęto od założenia, że ​​obywatele głosują indywidualnie na kandydata tej samej partii, której lista znajduje się w obliczeniach, więc w obliczeniach uwzględniono także ułamkowe głosy elektoratu okręgu dla mandatów przyznanych z listy krajowej.

Na tej podstawie Fidesz-KDNP mógłby liczyć na 39 mandatów z listy krajowej i 96 mandatów z poszczególnych okręgów wyborczych, co daje w sumie 135 mandatów, gdyby 9 czerwca odbyły się wybory parlamentarne, z którymi Fidesz, który rządzi od 2010 r., mógł uzyskać trzy czwarte wszystkich mandatów.

Z drugiej strony partie opozycji poniosłyby jeszcze większą porażkę niż w 2022 r.: partie prezentujące odrębną listę, zakładając, że w każdym okręgu parlamentarnym wystawią osobnego kandydata, mogłyby zwyciężyć w dziesięciu poszczególnych okręgach wyborczych w oparciu o w sprawie podziału głosów otrzymanych w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Na podstawie wyników list i ułamkowych głosów w poszczególnych okręgach wyborczych partia Pétera Magyara mogłaby stworzyć największą frakcję opozycyjną w parlamencie (45 mandatów, 22 proc. ogółu mandatów), a za nią plasować się będzie obecnie trójpartyjna koalicja Gyurcsány (10 mandatów, 5 proc. mandatów) i Ruch Mi Hazánka (8 mandatów, 4 proc. mandatów).

Ponadto, opierając się na wynikach wyborów parlamentarnych w 2018 i 2022 r., liczyli na jeden mandat dotyczący obywatelstwa, który, jeśli nie zostanie uwzględniony w ich szacunkach, nie będzie miał wpływu na większość parlamentarną dwóch trzecich partii rządzących.

Z analizy wynika, że ​​partie, które nie weszły do ​​PE, nie miałyby samodzielnie szans na zdobycie mandatu parlamentarnego.

Instytut Punktu Widzenia

Zdjęcie na okładce: Tak wyglądałaby podkowa parlamentarna, gdyby wybory parlamentarne odbyły się w niedzielę
Źródło: Instytut Nezőpont