Według analityka przyszłość Danii zależy od przyszłych wyników Pétera Magyara.
Ferenc Gyurcsánys obecnie nie muszą nic robić, wystarczy poczekać – Zoltán Kiszelly, dyrektor ds. analiz politycznych w Századég, powiedział Mandinerowi, co może spotkać Dania, która poniosła największą porażkę w głosowaniu 9 czerwca.
Według analityka to, co się dzieje, przypomina sinusoidę:
zawsze pojawia się nowa osoba, w której zakochują się wyborcy przechodzący na opozycję,
i który obiecuje zwyciężyć sam. Potem okazuje się, że to nie działa i znowu pojawia się pełna współpraca, której częścią jest także DK. Gyurcsány musi zatem jedynie zadbać o to, aby jego partia pozostała istotna, czyli partia powyżej pięciu procent, niezależnie od jej powstania. A jeśli stale zmieniająca się siła opozycji osłabnie, wtedy przyjdą.
Zdaniem Kiszelly’ego
Gyurcsány wie, że po 2006 roku nigdy nie wygrają w oparciu o prawa podmiotowe, grają o bycie częścią koalicji rządowej.
Analityk przypomniał: Gyurcsány też nie zaczynał jako premier, został nim dopiero później.
„Jednocześnie pewne jest, że Gyurcsánys przegrali sekcję O1G” – powiedział Kiszelly. Naprawdę czuli się tu jak w domu, ale Péter Magyar ukradł im tę pozycję. Pytanie brzmi, czy uda im się ponownie przedrzeć do czerwonego narożnika.
Jednocześnie ważna jest matematyka: jeśli Péterowi Magyarowi uda się utrzymać 30-procentowe poparcie, uwierzą, że sam może wygrać. W tym przypadku będą mieli kłopoty, ale jeśli uda im się stworzyć frakcję, to DK nie będzie końca.
W tej chwili wydaje się, że przyszłość Danii zależy od przyszłych wyników Pétera Magyara.
Na temat tego, czy porażka wyborcza nie powinna mieć osobistych konsekwencji w partii, analityk stwierdził: Gyurcsány wycofał się z tego już w 2009 roku i wycofał się na dalszy plan, po czym wrócił, twierdząc, że nie ma lepszych na ich miejsce. Zdaniem Kiszelly’ego, jeden z założycieli partii z Gyuli bezskutecznie nawoływał go do odejścia, a były wiceprzewodniczący partii Tibor Nagy-Huszein ostro skrytykował kierownictwo partii.
nie może zmusić swoich zwolenników do odwrotu.
Co prawda prezydent DK wskazywał po wyborach, że pytania będą zasadne, ale jak wyszło, nie ma zamiaru odchodzić z polityki.
Wyróżniony obraz: Facebook