Rośnie liczba zwolenników wojny. Mam na myśli nie wśród światowej populacji, ale wśród światowych przywódców. Napisane przez Katalin Kondor.

Obecnie niemal nie ma dnia, aby spora część światowych polityków nie okazała się, że tak powiem, prowojenna. Jeśli Drogi Czytelniku zauważył, znani politycy krzyczą na antenie, że jeśli nie pieniądze, to pieniądze i broń, to oczywiście należy wysłać walczącym ze sobą, kto wskaże, kto ma być beneficjentem.

Jeśli chodzi o wojnę rosyjsko-ukraińską, obraz został już całkowicie „wyjaśniony”, Stany Zjednoczone i większość krajów europejskich wysyłają na Ukrainę broń i oczywiście dużo pieniędzy. Wiadomo, kogo „popychają” w swoich wygodnych fotelach, a jeszcze wygodniej w swoich dobrze strzeżonych pałacach i coraz wyraźniej widać, że wzrasta liczba prowojennych zwolenników.

Mam na myśli nie wśród światowej populacji, ale wśród światowych przywódców.

Tak jak jest wyraźniejsze niż kiedykolwiek, że ci, którzy „podżegają” do rozmieszczenia broni nuklearnej, pod przewodnictwem francuskiego prezydenta, również uważają, że możliwa jest wybuch trzeciej wojny światowej. Zatem świat przeprowadza burzę mózgów, a dokładniej wśród tych, którzy stoją po stronie wojny, i nie zapominajmy, że państwo żydowskie również jest w stanie wojny na stale wrzącym Bliskim Wschodzie.

Już w szkole średniej uczyliśmy się, że dla spekulantów każda wojna jest ważna, że ​​muszą zniszczyć lub zniewolić osobę, której chcą ukraść. A PRAWDA, często wyrażana i dyskredytowana, nie miała z tym wszystkim nic wspólnego i nie ma z tym nic wspólnego teraz. A z uczciwością ma to jeszcze mniej wspólnego.

Dawno temu poznaliśmy także prawdę, którą kilkakrotnie cytowaliśmy Orwella: „Jednym z najstraszniejszych skutków ubocznych wojny jest to, że wojenna propaganda, wycie, masa kłamstw i nienawiści pochodzą od ludzi, którzy nie walczą. "

No cóż, z tą prawdą trudno polemizować, nie da się, bo jest to prawda niezaprzeczalna. Tak jak na wojnie, sprytni przywódcy poświęcają młodych, a kiedy wszyscy zginą, następni są w średnim wieku.

A spekulanci nadal dowodzą ze swoich bezpiecznych bunkrów. Tak jest teraz.

Nie można zaprzeczyć, że ludzkość zawsze znajdowała powody do wojny. Czytałem, że na przykład w 1925 roku pies wywołał wojnę między Bułgarią a Grecją. Pies uciekł, a za nim grecki żołnierz. Biedak przekroczył granicę i został zastrzelony przez funkcjonariuszy straży granicznej. Incydent doprowadził do wojny dziesięciodniowej. W 1969 roku piłka nożna wywołała konflikt pomiędzy Salwadorem a Hondurasem. W każdym razie było między nimi napięcie ze względu na pewne kwestie imigracyjne, ale po wyniku eliminacji do Mistrzostw Świata w 1970 r., kiedy Salwadorczycy zwyciężyli, wybuchły działania wojenne. Podobno życie straciło trzy tysiące osób.

Z powyższych zdań powinno być jasne dla wszystkich, że nic, zupełnie nic, nie rozumiem na temat wojny i nie chcę jej rozumieć.

Ale jedynym celem tych nielicznych opisanych przykładów było udowodnienie, że świat, w którym obecnie żyjemy, nie nauczył się niczego z wydarzeń minionych stuleci i tysiącleci, a całkowicie zapomniał o zasadach moralności. Nie szuka i nie chce znać prawdy i moralności, prowadzi wojnę tylko dla własnej korzyści, robi interesy, zabija, morduje bezmyślnie. I oczywiście głosi prawdę.

Wracając do naszego regionu, jaka była prawda, kiedy podczas ukraińskiego Majdanu amerykańscy przywódcy wysłali członków tzw. globalnej elity do rzekomo niepodległego kraju?

Ci, którzy zasadniczo ograbili kraj i nadal nie zaprzeczają, że bolały ich zęby i nadal bolą, za specjalne zasoby mineralne znalezione na Ukrainie. W duchu demokracji.

OK, ale co ma z tym wspólnego Europa?

Dlaczego Europa musi wydawać dużo pieniędzy i broni na tę wojnę? I dlaczego trzeba głosić o demokracji, skoro już przyznali, że martwią się o zasoby mineralne Ukrainy?

Wspominają o agresji rosyjskiej, podczas gdy my żyjemy w agresji europejskiej. To, że dwa kraje są ze sobą skłócone, jest wyraźniejsze niż dzień. Dwóch sąsiadów. Co my mamy z tym wspólnego? Oprócz losu zakarpackich Węgrów? Nic.

Ale widzimy, że hieny na świecie chcą rozpocząć wojnę światową.

Który będzie kontrolowany przez rząd światowy, po tym jak już zostaliśmy wprowadzeni w ogromną dziurę. Wiele osób już o tym pisało, a także o tym, że wszystko kręci się wokół pieniędzy, czyli cały świat jest na sprzedaż. „Cnota i grzech są na sprzedaż, bo pieniądze nie znają Boga. Bo pieniądze przewyższają wszystko. Jego jest pożądanie, jego jest ból. Walczy o to ciało i duch. Wszystkie drogi prowadzą do niego. Dla niego szaleją wojny i walki między ludźmi. I za tę przeklętą mamonę przelano tak wiele cennej krwi” – ​​śpiewa Mefisztó w operze „Faust” Gounoda. Śpiewał prawdę. Po prostu nie chcieliśmy i nie chcemy zrozumieć.

Nie inaczej jest teraz. Obecne wojny też są dziwne.

Można też przeczytać, że na Ukrainie od dłuższego czasu, niemal od samego początku, ludzie byli wciągani na lasso, by wysyłać ich na wojnę, a dokładniej na śmierć. A żona i teściowa wodza kupiły nowe pałace w całej Europie - za miliardy.

Na Węgrzech po drogach jeździ wiele luksusowych ukraińskich samochodów, a za kierownicami jeżdżą ludzie w wieku poborowym. /i/cholera wygrywa.

Węgierska gazeta