Niestety, to jest to. Cytując kultowy tekst Gézy Hofiego: Niższa wartość tylko w przypadku zainteresowania kretów.

Oprócz doniosłych, skandalicznych lub niedopuszczalnych wydarzeń i wypowiedzi, w naszym małym kraju zdarzają się (nawet) po prostu dziwne wydarzenia. Powodem takiego przykładu jest także to, co towarzyszy ostatecznemu zakończeniu programu opiniotwórczego ATV Öt.

Bardzo rzadko duch namawiał mnie do oglądania audycji, chociaż nawet te nieliczne okazje utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie wszyscy prasowcy i opiniotwórcy „tam” to ślepi propagandyści. Można było usłyszeć opinie wyrażone normalnym głosem i stylem, choć ja ich nie podzielałem, czego nieczęsto można powiedzieć o zdecydowanej większości wspomnianych programów telewizyjnych. Być może moglibyśmy również wymienić audycje prowadzone przez Egona Rónai. Mój kolega, prezenter, najwyraźniej starał się unikać w swoich rozmowach szerokiego języka. Nie zgadzam się z poglądami politycznymi Egona, ale przyznam, że pod względem zawodowym prawdopodobnie jest w czołówce.

Wróćmy jednak do Piątki. Załóżmy – co jeszcze nie zostało oficjalnie przesądzone – że spektakl zostanie odwołany. Można przypuszczać, że tak będzie nadal, w przeciwnym razie dlaczego start nowego sezonu programowego miałby zostać przesunięty i dlaczego pracownicy ATV nie chcą komentować tej sprawy? Nie żeby to było bardzo ważne, po prostu taka jest polityka programowa telewizji. Jeśli na przykład oglądalność spadnie, może to być powód do zmiany. Ale może też być tak, że niewidomi widzowie kanału nie lubią, gdy od czasu do czasu umieszcza się opinie niezgodne z ich opiniami w odniesieniu do jakiegoś wydarzenia. Przeklinanie widzów może spowodować odwołanie programu.

Prawdziwe powody mogą nigdy nie zostać ujawnione, w końcu telewizja ma prawo odwołać program bez podania przyczyny. Skąd więc ta burza w filiżance herbaty?

Jest tu jednak trochę niepewności. Brakuje mi na przykład protestów bardzo niezależnych, demokratycznych i wszystkich innych postępowych organizacji Ballibs, krajowych i zagranicznych. Jakie wycie i wycie słyszeliśmy na przykład, gdy Népszabadság, za który zapłacono, bo stał się lewicowo-liberalnym narzędziem propagandy, został zlikwidowany przez austriackiego właściciela! Albo właśnie wtedy, gdy Indeks „zamarł”, tyle że w taki sposób, że pozostał i wyrósł z niego inny opozycyjny portal o nazwie Telex. Tak, to było deptanie wolności prasy. Powiem jedno, będzie ich dwóch.

Potem nie rozumiem, czym jest to wielkie lewicowo-liberalne milczenie? Jaki może być powód, dla którego nie ma uścisku pięści, nie ma krzyków, nie bolą się biodra przez „kpinę z wolności prasy”. Czy teraz nikt nie szczeka, że ​​zła telewizja wycisza dźwięki wolności? Jednak ani Andrásowi Schifferowi, ani Andrásowi Hontowi nie można zarzucić prorządowego charakteru, a tym bardziej Zoltánowi Ceglédiemu i Péterowi Konokowi.

András Schiffer tak skomentował sytuację na swoim profilu w mediach społecznościowych:

„program się skończył, nie będzie, został odwołany..../…/…Są kanały, które – po prostu w celach biznesowych, nie potrzeba do tego nawet programu politycznego – są więźniami jedna sekta opinii, a sekty opinii są cholernie zainteresowane innymi opiniami, tylko własną i jej coraz bardziej skrajnym potwierdzeniem..../…/…w dzisiejszych czasach nie ma zbyt wielu dobrze uargumentowanych opinii (patrz strumienie komentarzy), raczej po prostu wymiotujące wybuchy złości…”

Na swoim stanowisku szturcha oczywiście raz na lewo, raz na prawo, ale taki już jest, stara się pozostać pośrodku.

András Hont jest nadal optymistą, jego zdaniem jest za wcześnie, aby cieszyć się z zakończenia transmisji, bo ona jeszcze się nie zakończyła.

„Nie wiem dokładnie, co się stanie i jak. Twardym, upartym ludziom nigdy nie jest łatwo i nie zależy to tylko od nas”

– pisze w swoim poście na Facebooku.

Prawidłowe, eleganckie reakcje, co jest godne pochwały, ale są też inne typy. Historyk Péter Konok krótko – innymi słowy – uważa, że ​​reakcje na zakończenie programu są przesadzone i sugeruje też, że jego zdaniem serialowi zarzuca się przynależność do Fideszu. Zatem według Konoka może to być powód rozwiązania umowy, choć udaje, że ostatecznie posunięcie to jest nieistotne.

Wręcz przeciwnie, ponieważ on także należy do grona lewicowego Petersa, nie omieszkał odrzucić zarzutu „wiernego przedstawienia” w sposób palantowy, otoczony obrazą systemu:

„Gdyby program dyskusyjny naprawdę kontrolował to, co się tutaj dzieje, naprawdę żylibyśmy gdzieś na koszmarnym pograniczu Idiokracji i Czarnego Lustra, a nie w cuchnącej nogami, złodziejskiej, często przerażającej, często śmiesznej, groteskowej małej pseudodyktaturze. Przestańmy przeceniać ten gówniany system!”

I po jego pomyśle nie przeceniamy tego... kształtu. Mówi się, że oprócz tego, że jest historykiem, jest także publicystą, więc jego styl jest bardzo daleki od literackiego. W porównaniu z nim Schiffer i Hont są mistrzami elegancji.

Niestety, to jest to. Cytując kultowy tekst Gézy Hofiego: Niższa wartość tylko w przypadku zainteresowania kretów.

Jak wspomniałem, nie byłem częstym widzem Piątki i jakimś cudem nawet wtedy widziałem jedynie manifestacje Schiffera i Honta (choć może i innych, ale oni – myślę, że nieprzypadkowo – nie pozostawili po sobie śladu). zaznacz na mnie). Jeśli jednak Konok osiągnął ten sam poziom na antenie, to nie dziwię się, że nawet gospodarze ATV byli tym zszokowani.

Konok przyznaje też, że nienawidzi Fideszu: „Uważam ich za podłą, skandaliczną bandę rabusiów, wyjątkową firmę działającą najnikczemniejszymi metodami i opartą na najstraszniejszych instynktach i frustracjach”. Gdyby Konok znał siebie lepiej, być może mógłby wybrać kilka przymiotników ze swojej listy…

W końcu, z wyjątkiem Pétera, przykro mi, jeśli inni wypadliby z rozgłosu niezbędnego do wyrażenia swoich opinii, ale takie jest życie. Albo świat mediów. A ponieważ nie oglądałbym regularnie ich programu, nawet gdyby trwał od jesieni, ze spokojem mogę powiedzieć, że na zakończeniu nie będę się ani cieszyć, ani płakać.

Nie płakali też, gdy Lajos Simicska z Hír TV założył organ nienawidzący Orbána.

Zatem dla mnie Osiem będzie Piątką.

Wyróżniony obraz: zrzut ekranu