Byłoby miło, gdyby wreszcie zrozumieli to zwolennicy całkowicie niezrozumianego dziennikarstwa podburzającego.

Sándor Czinkóczi artykule wycelował w Reprezentację Studentów Uniwersytetu Technologicznego w Budapeszcie (BME). Autor lekceważąco poinformował, że m.in. organizatorzy nie pozwolili na wnoszenie prezerwatyw na teren tegorocznego obozu pierwszoklasistów.

Wszystko to wywołało u Sanyi wyrażenia typu „dość dziwna prośba” lub „czy to tylko głupi żart” , a następnie padła odważnie podkreślona ocena wartościująca:

„Z odpowiedzi prezesa Uniwersyteckiej Reprezentacji Studentów wynikało, że naprawdę myślą, że jeśli młodzi ludzie nie będą mieli prezerwatyw, nie będą uprawiać seksu”.

Prezydent EHK Kristóf Radácsi ujął to dokładnie w następujący sposób:

To prawda, że ​​gumowa prezerwatywa „odgrywa kluczową rolę w zapobieganiu niechcianej ciąży i chorobom przenoszonym drogą płciową”, jednak naszym zdaniem unikanie kontaktów seksualnych spełnia tę samą rolę w pewnym stopniu skuteczniej. Organizatorzy obozów dla pierwszaków podkreślają to na obozie i zwracają uwagę pierwszoklasistów na fakt, że w czasie obozu należy unikać kontaktów seksualnych.”

Jednak Sanyi na dowód swojej tezy przytoczył jako kontrprzykład bardzo postępową i zaawansowaną edukację brytyjską – cytując dwa artykuły z jesieni 2023 r. – w której bawełna jest rozprowadzana bezpłatnie, przeprowadzane są bezpłatne badania przesiewowe w kierunku rzeżączki oraz pierwszoroczniacy są świadomi faktu, że w tygodniu nowicjuszy (dla nich, którzy mają) używają prezerwatywy . Oczywiście wcześniej nie robili tego z takim zapałem, ale w tym wspaniałym społeczeństwie liczba chorób przenoszonych drogą płciową wśród osób w wieku 15–24 lat wzrosła tak bardzo, że sektor zdrowia drapie się po głowie.

„Od czasu pandemii liczba zgłoszeń dotyczących rzeżączki gwałtownie wzrosła, a brytyjska Agencja ds. Bezpieczeństwa Zdrowia (UKHSA) przewiduje 50% wzrost liczby przypadków w 2022 r. w porównaniu z 2021 r.”

– pisze BBC, również cytowane przez Sanyi, ale Sanyi nie dodał, że „według ekspertów ds. zdrowia wzrost liczby infekcji przenoszonych drogą płciową od czasu pandemii był spowodowany ograniczeniem liczby testów podczas izolacji i większym mieszaniem się społeczeństwa”. To też tam było napisane, ale jak wiadomo, czytają dość wybiórczo na 444. Wolą pisać.

Facebook/zrzut ekranu

Zanim jednak wyjaśnię, co jest nie tak z Sanyi i jego pracodawcą w moim własnym artykule, który nie jest udawany jako wiadomość, przyjrzyjmy się szerszemu obrazowi brytyjskiego szkolnictwa wyższego, łącznie z tygodniami studiów pierwszego roku.

„Kultura picia pierwszego tygodnia studiów jest wykluczająca dla uczniów znajdujących się w niekorzystnej sytuacji” – napisano w „Daily Mail” , przedstawiając w ten sposób społeczeństwo doskonale inkluzywne, a jednocześnie poddane praniu mózgu, w którym należy zabiegać o to, aby nawet biedne dzieci mogły upijać się przez cały tydzień. Piękny.

Ale na szczęście są też dźwięki poważniejsze, które można potraktować poważniej.

Zaniepokojony ojciec David James oświadczył w Capxon jesienią 2023 r., mniej więcej wtedy, gdy powstawały artykuły cytowane przez Sanyi:

„Doświadczenie studiów uniwersyteckich w tym kraju staje się coraz bardziej nudne. Ciągły strajk wykładowców uniwersyteckich spowodował odwołanie wykładów, usunięcie ze stron internetowych wydziału środków wspierających coraz bardziej samodzielną naukę studentów, a co najgorsze, studenci mogli ukończyć studia nie wiedząc, jakie zajęcia otrzymali.

Trudno wyobrazić sobie inną firmę, która tak źle traktuje swoich klientów i nadal pobiera od nich opłaty.

Dla wielu członków mojego pokolenia uczelnia była miejscem pełnym cudów – rytuałem przejścia, który przeprowadził mnie z dzieciństwa do dorosłości, otworzył mnie na piękno wiedzy i przygotował do życia. Dla zbyt wielu młodych ludzi jest to dziś zatomizowane miejsce, w którym słuchają wykładów online w swoich sypialniach, mają niewielki znaczący kontakt z profesorami uczelni i kumulują długi na całe życie. To zaniedbanie jest skandaliczne i zdradza nadzieję i optymizm, jakie odczuwa tak wielu studentów, gdy przybywają na kampus”.

Lucy Robinson pisze to w Inews:

„Tydzień nowicjuszy to dla wielu studentów uniwersytetu rytuał przejścia. Wyprawy do pubów, zabawy alkoholowe i wieczory klubowe tematyczne – elementy pierwszego tygodnia uniwersyteckiego rozkwitły w świecie przed koronawirusem, ale w obliczu obowiązujących wytycznych dotyczących dystansu społecznego i zamknięcia klubów nocnych w dającej się przewidzieć przyszłości uniwersytety są zmuszone do ponownego przemyślenia, w jaki sposób witają nowych studentów. Mam nadzieję, że oznacza to wreszcie rozwiązanie problemu kultury picia w szkolnictwie wyższym. (...) Uczelnie otrzymały szansę radykalnej zmiany życia studenckiego i dyskursu na temat spożycia alkoholu. (…) Od dawna uważano to za problematyczne. Według sondażu przeprowadzonego przez Krajowy Związek Studentów 79 procent młodych ludzi uważa, że ​​upijanie się jest centralnym elementem pobytu na uniwersytecie, a 76 procent twierdzi, że pije wyłącznie po to, żeby się upić.

Sam tego doświadczyłem. Zanim zacząłem studia w 2016 roku, nigdy nie piłem dużo, ale podczas pierwszego tygodnia stało się dla mnie jasne, że picie przekraczające nasze granice to dobra zabawa. Rozmowy o ceremoniach inicjacyjnych stały się ścieżką dźwiękową akademików; omdlenie było częścią zabawy; a obserwowanie, jak ludzie tracą przytomność podczas picia, było na porządku dziennym.

Legendarny status Freshers Week stworzył miejsce, w którym celebrowano i oczekiwano nadmiaru. Dla uczniów mniej zainteresowanych piciem tydzień odświeżający może być doświadczeniem zastraszającym i izolującym. Odmowa wypicia drinka lub, co gorsza, wieczornego wyjścia jest postrzegana jako zepsucie zabawy. Kiedy jesteś w nowym mieście z nowymi ludźmi, myśl o ostracyzmie jest przerażająca. Nic dziwnego, że 70 procent uczniów, łącznie ze mną, przypisuje wysoki poziom spożycia alkoholu presji rówieśników”.

Wiosłując na krajowe wody, warto zauważyć, że zwyczaje węgierskich obozów pierwszoklasistów zmieniły się dziesięć lat temu, kiedy gwałt na obozie pierwszoklasistów Wydziału Nauczycieli i Przedszkola ELTE stał się ogólnokrajowym skandalem. Oczywiście wydarzyły się jeszcze inne dziwne rzeczy, w tym samym roku np. studenci pierwszego roku kampusu Budy Uniwersytetu Corvinus w Budapeszcie byli poddawani poniżającym zadaniom , m.in. wpychając pluszowe misie w pupę, ale było jasne, że po gwałcie 19-letniej dziewczynki zmienili w ogóle zwyczaje obozowe.

„Już po zdarzeniu można było odnieść wrażenie, że organizatorzy wydarzeń uniwersyteckich w całym kraju są znacznie ostrożniejsi i od tego czasu wydaje się, że zewsząd zniknęły zadania erotyczne, a tym, którzy nie chcą pić, nie wolno pić. "

– napisała Edulina.

A potem wróćmy do tego, co jest nie tak z szyderczą książeczką Sanyi, która nawet nie jest akceptowana!

Cóż, po pierwsze, zapisanie się do BME nie jest obowiązkowe, tak jak nie jest obowiązkowe tam jechać i absolutnie nie jest obowiązkowe uczestnictwo w obozie dla studentów pierwszego roku.

Po drugie: jeśli sprawca decyduje się na kilkudniową imprezę wyłącznie z własnej woli, musi przestrzegać zasad. To bardzo proste, ale Sanyi miała problem z tym, że nie podobają jej się zasady. Na szczęście ani on, ani jego komentatorzy nie są w stanie podjąć decyzji.

Po trzecie trzeba zadać pytanie – i to już banalne – czy organizatorzy mają prawo tworzyć własny regulamin podczas biwakowania własnych pierwszoklasistów? Odpowiedź brzmi oczywiście tak; mają do tego takie samo prawo jak organizatorzy każdej innej imprezy (koncertu, meczu, festiwalu). Jeśli później studenci zdecydują, że pięciu, sześciu czy trzydziestu sześciu z nich na własną odpowiedzialność , Uniwersytecka Reprezentacja Studentów z pewnością nie będzie miała wpływu na to, ile osób poprowadzi imprezę do świtu, czy ją zorganizuje. orgia i kto będzie w niej uczestniczył.

Być może Sanyi poradziłby sobie lepiej, gdyby nie interweniował w decyzję EHK, ponieważ nie ma ona nic do powiedzenia. W szczególności nie należy śmiać się z pomysłu, że obóz dla pierwszaków może trwać trzy dni bez seksu, a celem nie jest doprowadzenie do zamieszek i, jeśli to konieczne, zgwałcenia nieprzytomnej dziewczyny lub dwóch.

Z gumą lub bez.

Wyróżnione zdjęcie: Młodzi ludzie posypują się kolorową farbą proszkową podczas tańca na obozie dla studentów pierwszego roku Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Eötvösa Loránda (ELTE) w Bükkszék, 28 sierpnia 2015 r. MTI Zdjęcie: Péter Komka