To wspaniale, naprawdę zaszczycony. Kondolencje złożone przez (pozornie) wspaniałych ludzi są poważnie doceniane. Ofiary z pewnością byłyby z niego bardzo dumne. Gdyby jeszcze żyli.

Problem w tym, że oni nie żyją, więc są ofiarami. Wysadzono ich w powietrze, dźgnięto nożem, zgwałcono i uduszono. Duzi ludzie współczują i współczują rodzinom pomordowanych.

Brytyjscy premierzy, kanclerz Niemiec, rząd Szwecji i prezydent Francji bardzo im przykro i oświadczają, że tak nie może być dalej.

I tak dalej, bez zmian. Ofiary natomiast muszą czuć się bardzo zaszczycone, skoro nie wszyscy im współczują. Haliho, niestety, jest dobrze – wykrzykuje z morderczą radością i wdzięcznym sercem… nie, już nie oni, ale na pewno ich rodzina. Albo oni też nie i pytają: warum? Dlaczego?

Dzieje się tak dlatego, że żałośni, wielcy ludzie w ogóle nie dbają o ofiary i ich rodziny. Interesuje ich jedynie fakt, że nielegalna imigracja przebiega sprawnie, że europejska ludność tubylcza jest rozrzedzana w zaplanowanym tempie, a tworzenie Stanów Zjednoczonych Europy przebiega bez przeszkód.

Ofiary? Tak, ale ich śmierć to tylko szkody uboczne.

Ponieważ zabójcy nawet nie są zabójcami, po prostu pochodzą z innej kultury. Czy rządzący potrafią radzić sobie ze swoimi sprawami nożem? Dlatego nie należy jeszcze podejmować przeciwko nim działań, zabrania się ich deportacji, a nawet złego patrzenia na nich, ponieważ są nieszczęśliwymi uchodźcami. Tylko nie wiesz od czego.

Wtedy nieszczęśnicy są sfrustrowani i uszkodzeni psychicznie. Ale

skoro jest tak dużo osób upośledzonych umysłowo, to można powiedzieć, że Europa to wielkie, szczęśliwe Lipótmező,

a skąd pochodzili, był to kraj pełen zdezorientowanych ludzi, z którego mogły podróżować jedynie osoby niepełnosprawne umysłowo. Zapewne w przekonaniu, że będą leczeni przez znakomitych psychiatrów w Europie. Tyle, że chętnych jest sporo i ci, którzy się spóźnili, jeszcze nie mieli swojej kolejki.

Ale cieszmy się, bo władze są na miejscu i podejmują działania przeciwko sprawcom. Następnie. Raz. Jednakże ci, którzy w desperacji wychodzą na ulice i protestują przeciwko bezczynności swoich rządów, są traktowani z całą surowością prawa, a napaleni są natychmiast więzieni. A ci, którzy nie wyjdą na ulice, ale publicznie wyrażą swoje niezadowolenie, odlecą ze swoich miejsc pracy jak bociany jesienią. Przeklęty rasista, nędzny skrajnie prawicowy faszysta! Słuchajcie, ci, którzy zginęli, nie protestują ani słowem, weźmy z nich przykład!

A rodziny pomordowanych powinny spać spokojnie, współczują im. Bardzo. I ich kondolencje i w ogóle. Niech to wystarczy!

Tak, wystarczy! Dość idiotycznej polityki idiotycznych przywódców idiotycznego Zachodu. Dość Annaleny Baerbocks, Olafa Scholza, Ursuli von der Leyen, Sorosa, Emmanuela Macrona i podłych, brudnych organizacji pozarządowych, które usprawiedliwiają i chronią morderców. Ile jeszcze ataków terrorystycznych musimy znieść, ile zgonów wciąż ciąży na duszach migrantów-opiekunów?

W prawie znane jest pojęcie pomocnictwa. Grozi także kara, często – i słusznie – surowsza niż samo przestępstwo. Dlaczego więc panie i panowie wymienieni powyżej nadal są na wolności?

Obawiam się, że nic się nie stanie, dopóki rodziny podłych, proimigranckich polityków nie zostaną bezpośrednio dotknięte aktem terrorystycznym. Ursula zaczęła także domagać się skreślenia wilków, gdy dzikie zwierzęta zabiły jej ulubionego kucyka.

Nie chcę, żeby którykolwiek z nich trafił w szpony ludzkich bestii, ale jeśli tak dalej pójdzie, tak się stanie.

Wtedy też zapewnimy ich o naszych kondolencjach.

Zdjęcie na okładce: Kanclerz Niemiec Olaf Scholz składa kwiaty w mieście w pobliżu miejsca ataku nożem w Solingen dwa dni temu, 26 sierpnia 2024 r. Mężczyzna bezkrytycznie dźgnął przechodniów nożem podczas uroczystości z okazji 650. rocznicy powstania miasta w Nadrenii Północnej-Westfalii. W ataku zginęły co najmniej trzy osoby, a kilka zostało ciężko rannych. Policja aresztowała sprawcę później.
Basen MTI/EPA/Christopher Neundorf