Rozumiem, ale nie podoba mi się, że współczesna komunikacja polityczna zorganizowana jest wyłącznie w oparciu o infantylizm i oburzenie. Napisane przez Áron Ambrózy.
Z materiałów dziedzictwa politycznego, które można wyodrębnić z różnych skamieniałości Facebooka, stało się jasne, że Péter Magyar od jesieni przyda się w roli pełnoetatowego inspektora jakości. Zgodnie ze swą obietnicą będzie niósł worek oburzenia po kilku obszarach państwa węgierskiego, za pomocą którego będzie wzywał swoich zwolenników do walki i wygłaszał gniewne komentarze. To wielka pomoc dla węgierskich rodzin.
Rozumiem, ale nie podoba mi się, że współczesna komunikacja polityczna zorganizowana jest wyłącznie w oparciu o infantylizm i oburzenie. Cel jest czysto mucjologiczny, należy wskazać wszędzie niesprawiedliwości, ewentualnie zbadać je naukowo, a następnie zaprezentować społeczeństwu, przywołując ciotkę Lenke z powieści Sąsiedzi.
Metodologia jest niezwykle złożona: na wszystko reagujemy złością/rozczarowaniem, wyrażając swoje niezadowolenie z tego, że czujemy, że jest źle. Na koniec stwierdzamy, że chcemy dobrych rzeczy, ponieważ jesteśmy dobrymi ludźmi.
W formie okna dialogowego wyglądałoby to mniej więcej tak:
- Słuchajcie, panie i panowie, moi drodzy obserwujący, tu jest coś złego, właśnie to znalazłem! mówi Péter Magyar i pokazuje kamerze to, co złe.
„To oburzające, że w tym kraju dzieją się takie złe rzeczy!” – mówi Nép, a mądrzejszy także komentuje mierną ortografią, a nie tylko wkłada wściekłą głowę pod transmisję na żywo.
- Złe rzeczy dzieją się, ponieważ mistrzowie, przywódcy, wielcy są źli. Gdyby panowie i przywódcy byli dobrzy, wszystko też byłoby dobrze! Péter Magyar wyjaśnia skomplikowane powiązania.
„Co to za prawda, nie obchodzi mnie nawet, dokąd idziesz, idę za tobą!” – odpowiada Lud w towarzystwie kombinacji czerwonych, białych i zielonych serc.
Z pewnością tak jest w krainie Jednorożców czy wśród uczciwych i pracowitych ludzi Tesz-Vesz-Város. Tam wszyscy dobrzy ludzie wynoszą wszystkich dobrych przywódców ponad siebie, którzy czynią wszelkie dobre rzeczy ku całkowitemu zadowoleniu wszystkich dobrych poddanych.
Po prostu żyjemy w tak zwanej rzeczywistości, w tak zwanym XXI wieku, kiedy widzimy, że na całym świecie dobrzy ludzie, którzy obnoszą się z wieloma cnotami i moralnością, niszczą wszystko, jak jest napisane w wielkiej księdze . A politycy nazywani cynicznymi, wyrachowanymi i populistycznymi rządzą dla dobra swojego kraju.
Każdego, kto oferuje tylko dobre rzeczy i odpowiednią ideologię, należy traktować z podejrzliwością!
Są na przykład niektóre szpitale, w których za pomocą termometru i kontroli wykryto złe rzeczy. Cóż, mamy deficyt finansowy, którego wyeliminowanie zajmie dziesięciolecia i nawet czyniący cuda mesjasz nie będzie w stanie tego zmienić poprzez nałożenie rąk i zrobienie sobie zdjęć ogórków. Z drugiej strony istnieje tak zwana odpowiedzialność instytucjonalna: jeśli Towarzysz Dyrektor Generalny odmówił dwa razy dziennie włączenia klimatyzacji lub uzupełnienia papieru toaletowego, mając wszystko do dyspozycji, powinien zostać zwolniony. A potem nie narzekać, jaką rzeź zorganizowała policja w służbie zdrowia.
A na koniec lekcja:
dlaczego konieczne było zatrudnienie polityka opozycji na stanowisku inspektora jakości?
Jakby istniał organ państwowy zajmujący się takimi sprawami – przynajmniej tak to pamiętam. Mógłbym nawet transmitować na Facecie, jak jeden po drugim atakują dyrektora, który wykonuje swoją pracę nie z takim entuzjazmem i nie do końca ku zadowoleniu opinii publicznej. Bylibyśmy dalej w środku.
Wyróżniony obraz: Civils.Info