Nie trzeba być filozofem, żeby zauważyć, że ten wiek powoli umiera. Napisane przez Katalin Kondor.

Świat jest rozdarty. Nie potrafię dokładnie powiedzieć, ile części. Tak samo jak nie wiem czy da się to jeszcze połączyć. W końcu czytanie codziennych wiadomości jest równoznaczne z jedną lub kilkoma powieściami kryminalnymi. Z kiepskim kryminałem.

Jeśli zacytujemy tylko „żniwa” z ostatnich kilku dni, pomijając także anormalne rozgrywki węgierskiej polityki wewnętrznej, nawet mgły jednego dnia przynoszą nam wydarzenia, które przypominają o początku pewnego rodzaju światowego chaosu.

Na przykład polityka Angeli Merkel polegająca na rozpieszczaniu migrantów doprowadziła do tego, że Niemcy są obecnie zmuszeni zaostrzyć ochronę swoich granic, a ich plan – wyłącznie w imię demokracji – budzi niechęć premierów niektórych sąsiadujących krajów jak Polska, która staje się coraz bardziej kłamliwa. Inni – słusznie – czują, że stabilność Europy jest zagrożona, ale nie są w stanie podjąć normalnych kroków w celu jej utrzymania.

A tymczasem świat ciągle się rozpada. Na kawałki.

Jeśli chodzi o życie gospodarcze, coraz częściej słyszymy o stagnacji niektórych branż. Tak jak drastyczne pogorszenie statystyk przestępczości jest tematem codziennym, choć rzadko słyszymy o skutecznych działaniach ze strony przywódców wykształconej i tak dumnej z siebie Unii Europejskiej.

Wśród których sporo jest zwolenników wojny, cokolwiek to znaczy, nie znaczy to wcale dobrze.

A wtedy nawet nie rozmawialiśmy o takich „drobiazgach”, że mieszkańcy południowo-zachodniej części Europy, Hiszpanie, Włosi i Portugalczycy, mają do czynienia z armią migrantów wynurzających się z morza i w tym – zdaniem do znaków, są całkiem sami. I dość trudno przewidzieć, jak długo będą znosić tę beznadziejną walkę, choćby dlatego, że nawet bez migrantów mają wiele wewnętrznych problemów politycznych, takich jak trudności związane z katalońskim dążeniem do niepodległości.

I oczywiście jest też pewien dyskretny urok dla świata w tym, że przyszłość świata zależy od wyniku nadchodzących wyborów w jednym kraju. Innymi słowy, my, ludzie, staliśmy się niewolnikami wielkiego mocarstwa, ponieważ znaleźliśmy się w punkcie, w którym nasza przyszłość może zależeć od wewnętrznej polityki tego mocarstwa.

Wskazałem tylko niewielki ułamek problemów nękających świat powyżej, ale już po doświadczeniu tych kilku zjawisk można stwierdzić, że świat zaczął się robić głupi. Trudno przewidzieć, czy doprowadzi to do rozłamu, kiedy to nastąpi i jak będzie wyglądać.

W każdym razie nie trzeba być filozofem, żeby zauważyć, że ta epoka powoli zamienia się w umieranie, bo jest materialistyczna i nieustannie przygotowuje się na horrory, więc zaczęła od zbocza, które pomaga jej się unicestwić.

Bardziej wrażliwi ludzie już od dawna zauważają to umieranie i samotrawienie, a nawet wiedzą, że wraz z zanikiem tej epoki – czy było to spowodowane wydarzeniem pokojowym, czy gwałtownym – na naszą Ziemię wita się nowa era duchowa. Wielu z nas wie, że poza światem materialnym istnieje inny światopogląd, który patrzy na życie i egzystencję ze znacznie wyższej perspektywy, tak jak wiemy też, że ludzie zanurzeni w materii temu zaprzeczają i nigdy tego nie zaakceptują.

Ani też, że „cuda” Starego i Nowego Testamentu nie są miksturami zrobionymi z powietrza, ale świadczą o tym, że kryje się w nich taka moc, przy której wszystkie inne moce są karłowate.

Siła czołgów i bomb atomowych niszcząca cywilizację i życie staje się niczym w obliczu potrójnego cudu Wiary, Woli i Miłości, głosi Biblia, a Chrystus głosił to także w swoich niezliczonych przypowieściach. Wiary, a nawet wiedzy nie można nikomu narzucić, zwłaszcza dzisiejszym ludziom, którzy nie chcą myśleć, nie potrafią odróżnić dobra od zła, a nawet nie znają moralności z wiadomości.

Zatem świat zdecydowanie się rozpada i zaczyna robić się głupi. Dobrze byłoby temu zapobiec.

I pozbądź się Zła. Znamy opinie i nauki wielu starożytnych i współczesnych naukowców, myślicieli i artystów, którzy wykazują się dużą mądrością, wiedzą i duchową wrażliwością. Tak naprawdę nie przejmujemy się nimi. Do powyższego pasują niektóre zdania rzymskiego filozofa Seneki.

Na zakończenie swojej refleksji piszę: „Obudź się, nieszczęśniku, kiedy mnie pokochasz? Och, ile cennego czasu marnujesz na zło! O ileż lepiej byłoby zawierać przyjaźnie, godzić wrogów, dbać o sprawy państwowe, dbać o swoje sprawy domowe, zamiast ciągle rozglądać się za tym, jak można kogoś skrzywdzić, jak można zaszkodzić jego honorowi, mieniu i integralność fizyczną.” Cóż, bardzo dobrze jest czytać piękne myśli mądrych ludzi. I bardzo źle jest doświadczać, że mądre, mądre i piękne myśli – mówiąc poetycko – rzadko padają na podatny grunt. Jesteśmy powolni jak trzy małpy. Nie możemy widzieć, słyszeć ani mówić. Powinieneś.

Węgierska gazeta