Ostatnio oglądałem ponownie fragmenty legendarnego amerykańskiego serialu The Medium. Jeśli jeszcze nie widziałeś, możesz obejrzeć w każdej chwili – zobacz, do czego służy internet! Napisane przez György Tóth Jr.
Konkluzja jest następująca: Allison DuBois to jasnowidzka, która widzi przestępstwa, głównie w snach, i pomaga je rozwiązać. Zdarza się jednak, że część duchów, które go odwiedzają, nawet nie wie, że już nie żyje.
Ostatnio w węgierskim życiu politycznym pojawiły się duchy, które – lub ich partia – już praktycznie nie żyją, ale nie chcą się do tego przyznać. Dlatego udają, że nadal istnieją, a ich słowo i przesłanie niosą ze sobą dużą wagę w świecie. Na przykład moglibyśmy wspomnieć o duchu zwanym Párbeszéd, ale jak mówi słynne powiedzenie muzycznego klauna Gábora Eötvösa: Mają maaaaáásís! widzisz!?
Po prostu tak jest.
Istniała kiedyś partia państwowa zwana MSZP, która po jej upadku odrodziła się jako MSZP. Dopóki kraj nie dowiedział się kim naprawdę są, żyli jak Marci Hevesen (Marci Zöld był bandytą, MSZMP był partią państwową, a jego następcy z MSZP zachowywali się tak, jakby nadal byli partią państwową) i kłamali dzień i noc wieczorem, ale bez mrugnięcia okiem! Stosowali setki sztuczek, żeby sprawiać wrażenie, jakby rządzili w interesie kraju, podczas gdy liczył się dla nich tylko własny interes, więc dopuszczali się – ramię w ramię z tzw. liberałami – takich okrucieństw, że ich przywódca wtedy nawet nie mogłem sobie tego wyobrazić.
Ich poważna choroba rozpoczęła się w 2010 roku, a powolna śmierć zakończy się w 2024 roku.
Ich kapsuły z prochem wciąż wydają się poruszać, ale tylko dlatego, że stały się marionetkami ciągniętymi za drut, wiadomo, że nie mają niezależnej woli i poruszają się, gdy władca marionetek pociąga za ich sznurki. Ale jest tam tylko do momentu, gdy lalka rozpadnie się na strzępy lub do momentu, gdy postać znudzi się widzowi.
Chociaż jest też bajka pasująca do tej lalki, a mianowicie Pinokio. Drewniana marionetka, która uważa się za dziecko z krwi i kości, a której nos staje się coraz dłuższy dzięki kłamstwom. No cóż, taki już jest MSZP, ciągle myśli, że to impreza i ma bardzo długą opuszkę węchową. A ponieważ uważa się za partię, resztki jej organizacji od czasu do czasu coś z siebie wyrzucają.
Mają przedstawiciela, Imre Komjáthi, który uważa stwierdzenie premiera Viktora Orbána, że Węgry są o krok od ożywienia gospodarczego, za śmieszne i fałszywe.
Ponieważ kraj tańczy na krawędzi bankructwa, prawda? Od 2010 roku rząd zawiódł 730 razy bez przerwy, 365 dni w roku.
Kiedy byli u władzy, był to złoty wiek kraju!
To prawda, bezrobocie było ogromne, to prawda, z pewną przesadą, podatki podnoszono codziennie, to prawda, nie było podwyżek cen benzyny tylko 13 razy, wprowadzono opłaty za wizyty, dzienne opłaty w szpitalu, czesne (w zamian placówki służby zdrowia zostały obdarowane skrzynki na zbroje, które są niezbędnym narzędziem do leczenia, prawda?) prawdą jest, że zamknięto szkoły, przedszkola i szpitale, masowo zwalniano nauczycieli, przedszkolaków i pracowników służby zdrowia.
To prawda, zmniejszyli dotacje mieszkaniowe, obniżyli 13-tą miesięczną pensję i emerytury, obcięli zasiłki i emerytury oraz zlikwidowali ulgę podatkową dla rodzin.
To prawda, że dług publiczny prawie powalił kraj na ziemię i jedynie lichwiarska pożyczka z MFW zapewniła mu podporę, aby utrzymać się na nogach, ale to nie ma znaczenia. Nawet wtedy wszystko było w porządku, tak jak było.
Teraz wszystko jest tak, jak jest, źle, przynajmniej zdaniem partii Spirit i jej działaczy, którzy wracają do domu.
Prawdą jest, że w ciągu ostatnich 14 lat, pomimo przestoju spowodowanego epidemią Covida i wojną rosyjsko-ukraińską, pomimo sankcji Unii Europejskiej wobec Europy, Węgry mogą wykazać się najlepszymi (niedobrymi, ale jednak najlepszymi) wynikami gospodarczymi , prawda? wiele spektakularnych inwestycji zostało już zrealizowanych lub nadal jest realizowanych, prawdą jest, że choc się narodził i działa, prawdą jest, że remonty szpitali i przychodni lekarskich trwają (co wciąż jest niewystarczające) , ale nie można tego lekceważyć w porównaniu do naszych możliwości), prawdą jest, że ogromnie wzrosła liczba osób pracujących w służbie zdrowia, płace nauczycieli, nauczycieli i pracowników przedszkoli, prawdą jest, że emeryci otrzymali już 13. z powrotem, a jeśli to możliwe, dają nawet składkę emerytalną.
To prawda, że rozbudowano system pomocy rodzinie, ulga rodzinna działa. Co prawda obniżka mediów uchroniła większość rodzin przed zubożeniem, ale płaca minimalna i płaca minimalna gwarantowana wzrosły kilkukrotnie. To prawda, że udało nam się przełamać inflację, na którą cierpieliśmy nie tylko my, ale cały świat, to wszystko jest faktem.
Ale tutaj wszystko jest złe. Nie da się tu żyć, bo kradną i są skorumpowani. No cóż, jeśli pomimo kradzieży uda mu się tak rozwijać, to chłopcy i dziewczęta w rządzie muszą coś bardzo dobrze wiedzieć. Kradzież niezauważona przez nikogo to nie tylko wyczyn, ale także sztuka.
Mówiąc o korupcji.
Według przejrzystości i ustalonych przez Bank Światowy istnieją dwa typy. Według tego pierwszego nasz kraj jest jednym z najbardziej skorumpowanych państw członkowskich UE, ale według badania Banku Światowego korupcja w naszym kraju jest prawie niemierzalna. Jakoś nie mogę dać wiary firmie produkującej kit o nazwie Transparency, która zagląda z kieszeni Sorosa i nieustannie atakuje nasz kraj rewelacjami zamiast faktami i jakimś cudem nigdy nie prowadzi dochodzeń w sprawie korupcji w partiach lewicowo-liberalnych lub gminach.
Co więcej, debata pomiędzy Miklósem Ligetim i Tamásem Lánczim w Tranziton nie ujawniła, jaką metodę stosuje się do pomiaru rzekomej korupcji na Węgrzech. Bo tego nie da się obiektywnie zmierzyć, nie da się - czyli ustala się i ogłasza ciosem w brzuch.
To jest podejście naukowe. Swoją drogą, lewica rejestruje jako korupcję wszystko, co trafia do „ner-przedsiębiorstw”, czyli wszelką korupcję, którą w jakikolwiek biznesowy sposób można powiązać z władzą. Zatem korupcją jest także wygranie przetargu przez firmę „bliską rządowi”.
Nawiasem mówiąc, pan Ligeti wymienił między innymi Bank Światowy jako źródło oceny korupcji. Cóż, Mikike, to się nazywa gol samobójczy.
Wróćmy jednak do ducha MSZP. Nasz drogi powracający pan Komjáthi był ślusarzem w swoim pierwotnym zawodzie, który jest zawodem szanowanym i uczciwym, mój teść także był ślusarzem, niech Bóg spoczywa na jego duszy. Był wspaniałym człowiekiem, dociekliwym, kompetentnym, mimo że był „prostym ślusarzem”. Nie kwestionuję, że pan Komjáthi może być doskonałym ślusarzem. Udowodnił to również, przykuwając się w tym roku łańcuchem do bramy fabryki Suzuki. To była wspaniała praca ślusarza.
Z drugiej strony, jeśli chodzi o jego postawę polityczną, niewiele można o niej powiedzieć, poza spętaną akcją Prometeusza, bo była co najmniej spektakularna i całkowicie bezsensowna. A teraz oto ogłoszenie, które jest jeszcze bardziej bezsensowne. Nie ma więc co tego analizować.
Przede wszystkim nie ma, bo pochodzą od osoby, która 28 września zrezygnowała ze stanowiska wiceprzewodniczącego partii widmo, która nie rozumie (ze względu na swój stopień nie może zrozumieć) zagadnień gospodarczych, a mimo to robi rewelacje.
Można, w tym kraju wyrażanie opinii jest swobodne, ale pod tym patronatem może nie powinno się opowiadać bzdur.
Przydałaby się nam także Allison DuBois, która mogłaby wyjaśnić zaangażowanym osobom: moi przyjaciele, już nie istniejecie. Po prostu jeszcze nie załapałeś.
Autor: György Tóth Jr
Zdjęcie na okładce: Imre Komjáthi
Źródło: Facebook/Imre Komjáthi