Jeśli pojawi się nowy, szybko rozprzestrzeniający się, ale nieszkodliwy wirus, dlaczego powinniśmy się szczepić?

Nie oszukujmy się, nie jestem przeciwnikiem szczepień. W szczytowym momencie epidemii Covida podałem sobie dwa podstawowe szczepienia, a później także trzecią dawkę przypominającą. Ale potem epidemia pochłonęła wiele istnień ludzkich. Wiadomo jednak, że obecna, szybko rozprzestrzeniająca się mutacja nie powoduje poważnych problemów.

„Mimo że koronawirus nie powoduje poważnych objawów, na Węgrzech nadal rozprzestrzenia się bardzo szybko. Nowy wariant Covida dotarł do naszego kraju i rozprzestrzenia się po całym kraju od początku roku szkolnego. Na Węgrzech nie jest dostępna szczepionka przeciwko tej wersji wirusa” – pisze Világgazdaság.

Nowy wariant Covida powoduje kaszel, kichanie, katar, ból gardła i zmęczenie. Obecnie na Węgrzech nie jest dostępna szczepionka przeciwko nowemu wariantowi Covida. Podkreślili, że gdy tylko szczepionka będzie dostępna, ludność zostanie na czas powiadomiona.”

Podstawowe wiadomości jak dotąd. To satysfakcjonujące, że jeśli szczepionka będzie dostępna, zostaniemy o tym poinformowani na czas. Ale co, jeśli wirus ma taki sam skutek jak przeziębienie?

Jak już mówiłem, nie jestem przeciwnikiem szczepień. Jednocześnie nie jestem też zwolennikiem niepotrzebnego wstrzykiwania mi wszelkiego rodzaju substancji. Gdy eksperci twierdzą, że nie powoduje poważnych objawów, ja w to wierzę bez zastrzeżeń.

Ale w takim razie dlaczego stanowi to problem, skoro nie ma przeciwko niemu szczepionki? Nie żartuję, naprawdę tego nie rozumiem. Chyba, że... ale nie, nawet nie śmiem myśleć, że to kwestia czysto biznesowa.

Albo byłoby, gdyby istniała szczepionka.

cywilek.info

Zdjęcie na okładce: Parlament Europejski