Sprawa ułaskawienia była zorganizowaną akcją polityczną. To jedyny pomysł tej bezsilnej, nędznej, ale przynajmniej pozbawionej skrupułów i zgniłej od około piętnastu lat rdzenia opozycji. A nawet tego nie udałoby mu się osiągnąć bez prasy opozycyjnej, która jest na tym samym poziomie duchowym i moralnym co on. Napisane przez Zsolta Bayera.

Samo ułaskawienie było brutalnym błędem. Ulegając naciskom wpływowego biskupa reformowanego, prezydent republiki ostatecznie ułaskawił mężczyznę, który próbował pomóc pedofilowi. To nie pedofil został ułaskawiony, ale ktoś, kto z jakiegoś powodu był przekonany, że skazany pedofil nie jest winny.

Być może nigdy nie dowiemy się, kto tak naprawdę to wszystko wymusił i dlaczego, kto tak naprawdę jest kim w tej historii. Dlaczego biskup Balog wypchnął tę łaskę poza wszelkie granice zdrowego rozsądku i dlaczego później nie wziął na siebie żadnej odpowiedzialności? Dlaczego Katalin Novák, która ostatecznie przyjęła na siebie odpowiedzialność, uległa presji?

No i jest sprawa Judit Vargi, która również zadała sobie trud, mimo że była w całej sprawie najbardziej niewinna.

Masę samą w sobie byłoby warto, jak to wszystko trafiło do prasy i kto to jest „proktor wiejski” – insider stąd, ze strony narodowej, czyli uznany, żałosny zdrajca czy maniakalny opozycjonista czytający takie dokumenty od rana do wieczora? Nie wiemy. Być może dowiemy się tego kiedyś. A teraz to nie ma znaczenia.

Chodzi o to, że głupi, niekompetentni, idioci i pozbawieni skrupułów zbudowali kampanię, która oprócz sukcesu pokazała prawdziwe oblicze tych złoczyńców nawet tym, którzy ich do tej pory nie widzieli lub nie chcieli widzieć. Bo istotą kampanii było i było, aby z fatalnego błędu w sprawie ułaskawienia wyrósł pojedynczy przekaz:

cała narodowa, prawicowa wspólnota polityczna jest pedofilem.

A potem przyszła demonstracja grypy (Boże, nienawidzę tego słowa, nawet pisząc tę ​​koncepcję!) „teraz tam są potwory” , a następnie głównym i najbardziej obrzydliwym kłamstwem było: narodził się lewicowo-liberalny symbioza nieuczciwości i podłości, „Pedofidesz” , która potem pojawiała się na każdym plakacie, molinie i twarzy każdego złoczyńcy.

Wiemy o tym, skąd moglibyśmy to wiedzieć! Cygan kradnie, Żyd oszukuje, Fidesz pedofil. To ta sama linia. I są o tym przekonani, od rana do wieczora są obrońcami praw, że im też wolno w ten sposób uogólniać.

Ale to nie ma znaczenia. To także powoli przyćmiewa cień rozwoju wydarzeń, nawet nie wiem co. Tak, mówimy teraz o organizatorach i twarzach demonstracji grypy.

Zacznijmy od Zsolta Osvátha.

Policja prowadzi dochodzenie w jego sprawie, ale jest to niemal drugorzędne w stosunku do faktu, jak ta nieszczęsna, obrzydliwa, chora osoba nakłoniła nieletnich chłopców do przesłania mu zdjęć swoich genitaliów. I odwrotnie. Boże, jakie to wszystko żałosne, obrzydliwe! Jak Zsolt Osváth I stanął przed tłumem na placu Hősök, żeby porozmawiać o potworach i pedofilach.

A kto był drugą osobą, która wezwała ludzi do demonstracji przeciwko „potworom”?

Ślusarz Marek.

Márk Lakatos, prototyp wzruszającego, odrażającego geja. Ale to oczywiście samo w sobie nie ma znaczenia, jest to w dzisiejszych czasach „naturalne”, nie należy tego nawet zauważać, tego działającego, odpychającego ciepła nie można nawet nazwać wpływającym, odpychającym ciepłem, dlatego pytam redaktora, nie usuwaj tego stąd teraz, zachowaj dla potomności, zachowaj na pamiątkę.

I właściwie to nie ma znaczenia.

W sprawę Marka Lakatosa może wpaść także kilka znanych osobistości lewicy

Bo teraz jesteśmy w punkcie, w którym – według podejrzeń – ta postać skorumpowała osierocone dzieci przebywające w placówce, całkowicie bezbronne, wypędzając chłopców z pomocy wyspecjalizowanego „brokera” (paskudnego alfonsa), który im wtedy obiecał parę butów i trochę kieszonkowego, jeśli uda mu się zrealizować na nich swoje obrzydliwe, chore, wypaczone pragnienia. Cóż, to wciąż było obecne w dziedzinie Bohaterów, ponieważ „tam są potwory”.

Oczywiście... Według powszechnej mądrości, ci, którzy mają masło na głowie, nie powinni wychodzić na słońce. Powszechna mądrość jest w większości słuszna, jednak ludzie nie są w stanie sobie wyobrazić, że to, co wydaje się teraz mieć miejsce, w ogóle może istnieć i mieć miejsce.

Jednakże, ale. To może się wydarzyć i stanie się.

Przyjrzyjmy się na chwilę „sąsiadowi” , czyli Stanom Zjednoczonym, i aferze Puff Daddy, która również tam się toczy. W czyim domu policja podczas przeszukania znalazła tysiąc butelek oliwki i lubrykantu dla dzieci. Tysiąc butelek oliwki i lubrykantu dla dzieci... To powinien być znak, główny symbol naszych czasów. To powinno być wyszyte na fladze ruchu LGBTQ i ideologii gender drania, obok głowy Puff Daddy.

Gwałty, pedofilia, molestowanie dzieci, tylko Bóg wie, ile serii przestępstw – a tam, w domu Puff Daddy’ego, połowa Hollywoodu dała sobie radę… I byli przekonani, że są niezniszczalni, że mogą mieć wszystko i pozwolono im na wszystko.

Bądź silny, drogi czytelniku, i przeczytaj uważnie kilka razy monolog apostoła Piotra ze sceny rzymskiej, bo dotyczy on tego, naszego świata:

„Ty nędzna raso! – pokolenie tchórzliwe, / Choć los się do ciebie uśmiecha, / Jak mucha w promieniu słońca, bezczelne, / Drwiąc z Boga, cnota, depcząc. / Ale kiedy nieszczęście zapuka do twych drzwi, / Kiedy dotknie Cię potężny palec Boży, / Odwrócisz się tchórzliwie, rozpaczasz. / Czy nie czujesz, że kara niebios / Ciąży na Tobie? / Tylko rozejrzyj się, rozejrzyj się, / Miasto zniszczone, obcy obcy obcy ludzie, / Deptają twoje złote nasienie, / Rozpada się porządek, nikt nie rozkazuje / I nie słucha ani słowa. / Rozbój, morderstwo / Przechadza się wśród spokojnych mieszkańców z podniesioną głową, / Potem lekki niepokój, przerażenie / I ani współczucia, ani pomocy z nieba i ziemi. / Nie możesz tego znieść, prawda, z upojeniem mojej żądzy / Wprawić w ruch tę mowę, / Która porusza głębiny łona / I na próżno popycha Cię do lepszego celu. / Ty jednak nie czujesz satysfakcji, / Przyjemność budzi jedynie w sercu obrzydzenie, / I rozglądasz się z niepokojem, wargi Twoje drżą: / Wszystko na próżno w dawnych bogów / Nie masz już wiary, zamienili się w kamień. / Rozpadają się w proch i nowego boga nie znajdziesz, / Który z żużla znów powstanie. – / Tylko rozejrzyj się, co niszczy Twoje miasto / Potężniejsze niż padlina, / Tysiące powstają z miękkich kanap, / Aby zaludnić puste place Teb / Dzikimi anacheritami, / Tam w poszukiwaniu stłumionych uczuć / Co jeszcze podnieca, co inaczej podnosi. – / Zginiecie, zdegenerowane pokolenie, / Od koloru tego wielkiego świata, który się teraz oczyszcza”.

Tak mówi apostoł Piotr, gdy Hippia zaczyna smarować zwłoki zarazy na rzymskiej orgii, bo to takie dobre przyjęcie. „imprezach” Puff Daddy'ego, niestety, uczestnicy nie byli wysmarowani trupami zarazy, tak jak na homoorgach w Cool Valley. I ani z Markiem Lakatosem, ani z innymi potworami, które wkrótce mogą zostać ujawnione.

To zawsze koniec nieograniczonej „wolności” , groza posiadania wszystkiego, załamanie porządku moralnego. To już koniec, bo inaczej być nie może. Pytanie tylko, czy pewnego dnia wkroczy apostoł Piotr... Ale w międzyczasie pamiętajmy na zawsze, nie zapominajmy nigdy: te sieci, które rozwijają się na naszych oczach, są zdolne do wszystkiego, chcące zrobić cokolwiek i chronią się nawzajem. Sieci te zrobiły, robią i zrobią wszystko, aby zatuszować te okropności.

Te sieci to sataniści.

Nigdy nie zapominajmy o obrzydliwym robaku, który popełnił samobójstwo w Biatorbágy, obok którego na prowizorycznym kamiennym ołtarzu znaleziono spaloną zabawkową lalkę, a następnie wiele, wiele tysięcy zdjęć i nagrań nieletniego w wieku czterech, pięciu lub sześciu lat, znaleziono w jego mieszkaniu, a na jego komputerze widać tortury i gwałty na dzieciach. Partnerką życiową tego robaka była kobieta, która była asystentką i prawą ręką Andrása Jámbora, a także jedną z podejrzanych o zbrodnie Antify, w wyniku których pobili na śmierć niewinnych ludzi na ulicach Budapesztu i która mogła powiedzieć, że tak właśnie zrobiła nie wiem, co było na komputerze jej partnera...

Realistyczni... Mówię: to są sataniści, w dodatku wypaczeni, chorzy, podli, obrzydliwi potwory. Ci, którzy naprawdę są wśród nas. I od roku pedofilizują całą prawicową społeczność polityczną.

Te - ale nie wszystkie. Albo, mówiąc bardzo precyzyjnie i ściśle: cała przeciwna nam wspólnota polityczna akceptowała, entuzjastycznie wspierała, wspierała i praktykowała niegodziwość, w ramach której w ramach sprawy o ułaskawienie nasza wspólnota polityczna jest piętnowana jako pedofilka.

Nie było wśród nich ani jednego, który powiedziałby, że to okropne, to obrzydliwe, to niesprawiedliwe i nieuczciwe, nie powinniśmy tego robić. Ani oni, ani ich prasa, która jest na tym samym poziomie duchowym i moralnym co oni, nie podjęli wysiłku i odwagi, aby zachowywać się jak normalni ludzie. Albo nawet nie może się tak zachowywać.

I tu dochodzimy do sedna, czyli do momentu, w którym trzeba ujawnić różnicę między nimi a nami.

Miejmy nadzieję, że wszystko zostanie ujawnione na temat tych nieszczęśników, cała ich podła, wypaczona, satanistyczna siatka zostanie zdemaskowana, nie będą już w stanie wszystkiego ponownie ukryć i wszyscy otrzymają zasłużoną karę. A jeśli tak będzie i tak być musi,

nawet wtedy nigdy, przenigdy nie napiszemy, że oni wszyscy są pedofilami.

Cokolwiek zostanie ujawnione na temat Marka Lakatosa i innych, nie oznacza, że ​​Gyurcsány i Magyar są przestępcami pedofilskimi. Bo jesteśmy normalnymi ludźmi i tak się zachowujemy. Między innymi to nas od nich odróżnia. I nigdy nie możemy o tym zapomnieć.

Postscriptum: Gdy załamuje się porządek moralny i wszystko staje się wolne, rodzą się zawsze nowe pojęcia i definicje, które mają zatuszować zbrodnię, a to, co nienormalne i obrzydliwe, chcą zamaskować jako normalne. narodziło się „efebofila” , co oznacza, że ​​podły robak, który krzywdzi piętnastoletniego chłopca, nie jest nawet pedofilem, tylko efebofilem, nie ma tu co widzieć.

Pomyśl o tym:

piętnastoletni nastolatek nie może wejść do drogerii, nie może kupić paczki papierosów, nie może wypić butelki piwa, ale jest w stanie zaspokoić perwersyjne pragnienia Marka Lakatosa.

Czy to naprawdę w porządku?

naród węgierski

Wyróżnione zdjęcie: Zsolt Bayer, scenarzysta i reżyser serialu, podczas wydarzenia prasowego przedstawiającego nowy węgierski serial dokumentalny The Lost Charm of the Holy East w restauracji Mongolian Yurt Budapest, 2 lutego 2024 r. Czternastoodcinkowy cykl prezentujący szczególne krajobrazy Mongolii można oglądać na kanale Duna w każdą niedzielę od 3 marca. MTI/Zoltan Balogh