My, Węgrzy, żyjemy w dziwnych sytuacjach. Kierując się zdrowym rozsądkiem, trudno zrozumieć warunki polityczne i gospodarcze, które wokół nas się rozwinęły.

Arbitralność praworządności dyktowanej przez Brukselę, nasiąknięta politycznym syropem i system kwot migracyjnych kontrolowany przez nielegalnych przemytników ludzi, można obecnie postrzegać jako rozkaz unijnych przywódców.

Jednocześnie, kto wie, skąd pochodzą dolary, które podsycają wyprzedaże kraju określanego mianem opozycji, który nie przygotowuje się w tajemnicy do bezkarnego obalenia rządu (z zastrzeżeniem wyjątku). Jeśli do tego dodamy powyższe, odwetowe zachowanie USA i UE, na myśl może przyjść nawet bratobójstwo.

Niewytłumaczalne jest, że kiedy powinniśmy chronić suwerenność Europy, gospodarkę i tysiące lat tradycji kulturowych, duch globalizacji politycznej i podejście imperialne metodycznie nas atakują.

Mroczne zbrodnie byłych kolonizatorów nie zapominają o przesłaniu Willkommenskultur, które jest jednym z największych błędów Unii i nie może zastąpić pokuty tych, którzy to przesłanie przesłali.

Wielu polityków zarabiających na życie uważa, że ​​mogą nawet dać Europę w zamian za stworzone w jednej ręce państwo federalne, aby móc uzyskać zastępczą rolę w swoich krajach.

Wszystko to może się wydarzyć poprzez wyeliminowanie państw narodowych i nazwanie ustalonego imperializmu cudowną demokracją.

Stany Zjednoczone, pełniąc rolę światowego policjanta, czasami dopuszczają się przemocy wobec własnego narodu. Wspierając wojnę rosyjsko-ukraińską dzisiejsi rządzący Demokraci – mimo że zapowiadali blitzkrieg – wciągną Europę w śmiertelny konflikt, który będzie trwał dziesiątki lat. Ich ideologiczne trutnie, będące odbiciem idealizmu, w coraz większym stopniu przyczyniają się do eskalacji wojny rosyjsko-ukraińskiej. Jako sojusznicy nie chcemy zakładać, że nie chodzi tylko o Ukrainę, ale że chcą oni wciągnąć w jarzmo także państwa Europy.

Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych coraz częściej zdają sobie sprawę, że II wojna światowa w porównaniu z II wojną światową ich odległość geograficzna od Europy nie oznacza ochrony.

Dziś rakiety międzykontynentalne niosą arsenał nuklearny. Mogliśmy też wyciągnąć wnioski z przeszłości, że eksport demokracji wszędzie się nie udał.

Rozsądek podpowiadałby, jak twierdzi także większość amerykańskich Republikanów, że pokój jest najsilniejszą bronią, dlatego priorytetowo traktują zdobycie przewagi ekonomicznej w konkurencji, zapewniając w ten sposób lepsze życie obywatelom USA.

Wokół naszego domu, na Węgrzech, ale także w Unii Europejskiej zwolennicy minionej epoki próbują zniszczyć zasadę suwerenności ludu. W wielu krajach może się zdarzyć, że przywódcy polityczni zrezygnują z suwerenności swojego narodu na rzecz własnego dobrobytu, bez konsultacji z ludnością tam mieszkającą.

Należy pytać wyborców o kwestie losu, które dotyczą ludzi. Na przykład po prostu: „Czy popierasz zniesienie suwerenności narodów i utworzenie rządu federalnego Unii Europejskiej o charakterze imperialnym?” Tak nie".

Obowiązujący obecnie system instytucjonalny UE pragnie doprowadzić państwa Unii do zależności politycznej i prawnej jeszcze przed wyborami, przy interwencji podmiotów sprawujących władzę monetarną.

My, cywile, musimy ze wszystkich sił wspierać zasadę suwerenności ludu i jej praktyczne zastosowanie.

Na początku czerwca 2024 r. decyzja jest w rękach głosujących obywateli narodów. Dlatego nie powinniśmy głosować na partie, które są zwolennikami, zwolennikami, a następnie czerpiącymi przyjemność z politycznej i nieuzasadnionej globalizacji gospodarczej. Nadal możemy chronić suwerenność naszego kraju 24 godziny na dobę.

W Unii partie lekceważące interesy narodowe otwarcie dążą do utrzymania swojej obecnej sytuacji i przyszłości. Zbiera się skutki korupcji, a w wyniku paniki przed zamknięciem bram uchwala się prawa, które im służą.

Nie zostawiajmy przyszłości naszych dzieci i wnuków! W domu nie wierzmy słowom szatana, obiecującym Judaszom!

Naszą większość dwóch trzecich można jeszcze powiększyć, ponieważ na przykład widzimy, że w Budapeszcie również mamy pracę do wykonania.

Pomimo różnic ideologicznych, wiosłujmy na tej samej łódce! Odrzućmy wojnę, opowiadajmy się za pokojem! Zamknijmy granice naszego kraju przed nielegalnymi imigrantami! Zachowajmy naszą suwerenność narodową!

Niech dzwon w południe ostrzeże nas, że wspólnymi siłami możemy po raz kolejny ocalić nasz naród.

László Csizmadia,
przewodniczący rady nadzorczej CÖF-CÖKA