W ostatnim czasie wzrosła liczba artykułów mówiących o tym, jak Ameryka wkłada Europę do kieszeni. Nawet Marszałek wyraził swoją opinię na temat sytuacji, stwierdzając prawdziwe, ale poważne słowa, że ​​„Europa zmierza w stronę własnego Trianon”. Myślę, że wszyscy odczuwamy zagrożenie, ale to nie znaczy, że skutecznie chronimy się przed tym zjawiskiem. Jako cywila najbardziej martwi cię to, jak się tu dostaliśmy? Następne pytanie brzmi: dlaczego dotknięte kraje i społeczności nie mają zdrowej samoobrony przed Ameryką pożerającą Europę.

Kierując się zdrowym rozsądkiem i zdecydowanie obywatelskim myśleniem, jedynym wyjaśnieniem jest to, że postradaliśmy zmysły, a Ameryka kupiła większość odpowiedzialnych ludzi za funty. Dlatego nie możemy obronić się przed zjawiskami, które najpoważniej zagrażają naszemu istnieniu, a my, Węgrzy, możemy przynajmniej powiedzieć, że przynajmniej się staramy. Choć czujemy, że pędząca ku nam powódź polityczna może nas w każdej chwili porwać.

Przyjrzyjmy się bardziej niepokojącym zjawiskom!

Fala migrantów napływająca do Europy już prawie nadeszła. Każdy już wie i widzi, że ci energiczni młodzi mężczyźni, którym „niewidzialna” władza tła zapewnia usługi telefoniczne, odzież, a teraz oprócz pieniędzy także broń, nie przychodzą się bawić, ale okupować terytorium, wypierać legalnie żyjących mieszkańców każdego kraju, a następnie „integrować się” według własnego gustu, że tak powiem. Chociaż

jedynym słusznym czynem, który byłby sprawiedliwy z ich strony, był wyjazd prosto do Stanów Zjednoczonych,

którego wojskowy „dywan zbombardował” Bliski Wschód w najbrudniejszy sposób, usprawiedliwiając jego barbarzyńskie ataki dziwacznymi kłamstwami i rozpoczynając inwazję migrantów także w Europie.

Wszyscy rozsądni analitycy polityczni już dawno ustalili, że desperacka próba Ameryki integracji Czarnych nie powiodła się i nadal „dusi się”, wystarczy pomyśleć o regularnych strzelaninach w szkołach.

To tani trik, ale zawsze działa, żeby sztucznie stworzyć chaos,

wtedy w wielkim zamieszaniu wszystkich – łącznie z tubylcami każdego kraju – można wodzić za nos i grozić. idei „Weź przeszłość narodu, a możesz z nią zrobić, co chcesz”, którą Talleyrand podzielił się w dawnych czasach z Napoleonem. Przepis się sprawdził, eksperyment ten trwa już od dawna także w Europie i Stanach Zjednoczonych. Na śmietnik z boskimi rozkazami, na złomowisko ze wspaniałymi dziełami sztuki! Cóż, zasady postępowania również powinny stać się przedmiotem kpin, a tych, którzy się z tym nie zgadzają, należy poniżać i zastraszać, i moglibyśmy tak wymieniać dalej. Serio, gdzie tu jest samoobrona? Wola zapobieżenia zniszczeniu tradycji, wartości i godnych ceremonii życia? Nie widać nawet takiego zamiaru.

Tak naprawdę, gdzie tu jest samoobrona?

A może po prostu jego zamiar? Nigdzie. Nie można zobaczyć. Słyszymy haniebne pomrukiwania ludzi sprawujących władzę, gdy próbują pociągnąć ich do odpowiedzialności. Dlaczego nie podejmują działań, aby chronić swój własny kraj? Niezależnie od tego, czy chodzi o teorię płci, przestępczość migracyjną, przyszłość, światopogląd, czy cokolwiek, co wpływa na naszą przyszłość. A może przeoczyłbym wypowiedzi europejskich przywódców na temat przyszłości? Ledwie. Nie było takich wypowiedzi. Z wyjątkiem wcześniejszego stwierdzenia Merkel: „Zrobimy to!” jego obietnica. Zrobili to.

To właśnie doprowadziło do chaosu i inwazji migrantów. Po prostu nie okazało się, że był to impeachment. Nigdy tak nie będzie.

Oto, ile warte jest prawo, prawda, bezpieczeństwo i słowo ludu w dzisiejszych przestarzałych demokracjach. Koncepcja opiera się na udziale społeczeństwa w sprawach publicznych. Na to życzenie możemy się tylko uśmiechać. A jeśli mówimy o migracji, nawet przy „zredukowanym” cywilnym mózgu, nietrudno sobie wyobrazić, jak można się przed nią obronić i uciec z tej pułapki na psy. Dawniej - nie tak dawno temu - granica państwa była chroniona w taki sposób, że nielegalne jej przekroczenie było równoznaczne z nagłą śmiercią. Bo strzelili. Co więcej, ogłoszono, że kto chce przyjść siłą, powinien sam zadecydować, czy jego życie jest dla niego dobre, czy nie. Bo po odpowiedzi na pytanie potrafią strzelać. Kradzież, zabieranie i zniesławianie innych ludzi nie jest tu modne. Ale czasy się zmieniły.

Musieliśmy zdać sobie sprawę, że nie toczymy walki powietrznej z powodu imigrantów, ale z powodu postaci „dni niczyich”, które aspirują do światowej potęgi, a które obecnie nazywa się zwykle operatorami siły drugoplanowej.

Ci, którzy chcą stworzyć świat oderwany od Boga i honoru, wypaczony świat niewoli, na własny gust, ze swoim kłamliwym – przepraszam – dumą. Rodzaj demokracji, która należy tylko do nich.

Zatem Europa zgubiła drogę i toczy walkę powietrzną

Nie sądzę nawet, że potrafi realistycznie ocenić swoją sytuację. A dokładniej jego zniszczenie i wcale nie jest przesadą: jego ostatnie dni. I to nie może być przypadek, że historia Cesarstwa Rzymskiego przychodzi na myśl kilkakrotnie. Kiedy nieskończenie niemoralni, noszący kutasy, aroganccy bogaci, politycy i prostytutki wiedli swoje wesołe życie, aż do przybycia gladiatora imieniem Spartakus i jego odważnej drużyny i wybuchu powstania niewolników. Koniec był smutny: większość zginęła, ale straty legionów rzymskich i łowców niewolników też były wielkie. Historycy twierdzą, że przyczyną upadku niewolników było to, że ich przywódca nie potrafił utrzymać dyscypliny wśród swoich ludzi.

Historia, jak mówią mądrzy, lubi się powtarzać. Ale to

trudno rozszyfrować, czy ludzkość uczy się z historii. Czy kiedykolwiek się z tego nauczyłeś?

W każdym razie, zdaniem historyków, upadek Cesarstwa Rzymskiego ułatwiły następujące przyczyny: 1. Osiedlenie się barbarzyńców. 2. Chrześcijanie nie chcieli postrzegać swoich władców jako bogów. 3. Zmniejszyła się liczba małżeństw, a co za tym idzie liczba dzieci i siła produkcyjna. 4. Inflacja osłabiła gospodarkę. 5. Zatrucie ołowiem dotknęło mieszkańców. 6. Głównym zadaniem armii nie była już ochrona granic, ale wspieranie cesarza. Cóż, skomentuję tylko sześć punktów, że jest to tylko jedna wersja, kilku historyków tłumaczy upadek Rzymu innymi przyczynami. W języku węgierskim również trudno się z tym zgodzić.

Jednak te sześć punktów również daje do myślenia. Jednak nie możemy być pewni, czy ludzkość może uczyć się z historii, ze swojej własnej przeszłości. To, że nie będzie bolało, nie jest warte dyskusji. Przecież to się dzieje na naszych oczach. Wraz z jego ostatnimi dniami.

Autorka: dziennikarka Katalin Kondor

Źródło: Magyar Hírlap

Zdjęcie na okładce: Katalin Kondor / MTI Zdjęcie: Imre Földi