Zaledwie dwa tygodnie temu napisał list otwarty do Miklósa Káslera ze Związku Nauczycieli Stwierdzili w nim, że jeśli rząd naprawdę pozwoli dzieciom i uczniom wrócić do szkoły w kwietniu, konieczne jest natychmiastowe zaszczepienie nauczycieli.

Odpowiedzieliśmy na to naszym artykułem, według którego wniosek PSZ ma poważną wadę kosmetyczną.
Bo według sondażu przeprowadzonego przez PSZ w styczniu 47 proc. pedagogów chciało się zaszczepić, ale na początku marca Zoltán Maruzsa, sekretarz stanu EMMI stwierdził, że „w szkolnictwie publicznym pracuje 195 tys. jako koledzy, którzy pomagają w edukacji. Do tej pory zarejestrowało się do szczepienia nieco ponad 51 tysięcy z nich. To nieco ponad 26 proc.”.

Odważyliśmy się zauważyć, że rzeczywiście istnieje poważna różnica między 47 a 26 procentami. Co więcej: według sondażu Instytutu Nézőpont z początku marca 62 proc. całej populacji kraju myślało, że zostanie zaszczepione.

Jak bardzo zmieniła się sytuacja w ciągu dwóch tygodni? Premier Viktor Orbán w Radiu Kossuth Dzień dobry, Węgry! W swoim programie powiedział dziś, że zarejestrowało się 102 tys. nauczycieli i pracowników szkół, z czego 20 tys. zostało dotychczas zaszczepionych. Pozostałych można szczepić do 10 kwietnia, więc jest realna szansa na wznowienie edukacji szkolnej 19 kwietnia po tygodniu prac przygotowawczych.

Tak, ale ile to jest? Powiemy: 102 tysiące to dokładnie 55 procent ze 195 tysięcy wskazanych powyżej. Innymi słowy, liczba zarejestrowanych nauczycieli faktycznie wzrosła o 10 procent w ciągu dwóch tygodni, ale oznacza to również, że 45 procent z nich nadal nie jest zarejestrowanych.

Życzymy tym 45 proc. sił i zdrowia, i żeby decydowali się na szczepionkę, bez względu na to, co mówi opozycja. Nie tylko dla Was, ale także dla naszych dzieci.

No nauczyciele!