Według niego był tylko narzędziem dla Gyurcsány.

Jak wiadomo, w styczniu nadeszła wiadomość, że zastępca burmistrza Óbudy András Hazai i László Péter Rózsa, przewodniczący komisji zdrowia organu przedstawicielskiego, odchodzą z partii Gyurcsány. Według wiadomości z Óbudy prezydent DK mógł wezwać polityków do wycofania się. Powodów można było tylko zgadywać, ale były DK teraz wszystko zmyślił, sądząc po jego słowach, Gyurcsány bardzo stara się zastąpić swoją emerytowaną brygadę młodszą, dlatego udało mu się pozbyć drania filtra płuc w Óbuda. Podczas swojego ostatniego skandalu domowego on i jego towarzysze grozili pracownikom zakładu leczenia chorób płuc przy ulicy Laktanya.

W tej sprawie zarówno András Hazai, jak i László Rózsa zostali uznani przez organ śledczy za oskarżonych i toczy się przeciwko nim postępowanie w sprawie nadużycia władzy publicznej. Burmistrz László Kiss od tamtej pory milczy w tej sprawie, zamiast złożyć skargę i zbadać sprawę, donosi Magyar Nemzet.

Iván Hazai podzielił się powodami swojego odejścia na swojej stronie w mediach społecznościowych. Według niego w partii Gyurcsány'ego nie może zapanować demokracja. Powiedział, że oburzył go też fakt, że kierownictwo DK sprzymierzyło się z ekstremistycznym Jobbikiem, przeciwko któremu wcześniej najbardziej radykalnie występowała partia Gyurcsány.

Moim zdaniem DK nie jest już partią demokratyczną, którą wówczas reprezentowała. Z mojego punktu widzenia o wszystkim decyduje wąska warstwa kierownicza iz tego powodu w partii nie może zapanować demokracja. Kilka razy spotkałem się z tym, że na południu Polski, kto osiąga wyższą pozycję polityczną, ten koń z nią ucieka. Nie mało, dużo!

- powiedział Hazai, który dodał, że jest rozczarowany Gyurcsány.

Mimo że część skrajnej prawicy zwyciężyła i choć partia pokazuje teraz swoje demokratyczne oblicze, sympatycy Jobbiku prawdopodobnie nadal będą robić salonowych Żydów lub Cyganów i tak samo komentować naszych homoseksualnych rodaków. Musiałem też zdać sobie sprawę, że byłem tylko narzędziem dla Ferenca Gyurcsány'ego, podobnie jak wielu innych, którzy przybyli do mnie z Danii z podobnymi skargami.

- scenariusz.

Na końcu swojego artykułu lewicowy polityk wyjaśnia okoliczności, w jakich musiał opuścić partię. DK III. starosta jednoznacznie stwierdził, że starszych przedstawicieli nie potrzeba w przyszłości, nie liczy na nich w kolejnym cyklu gminnym.

To znaczy, nawet ja! Mówienie o tym na początku cyklu jest moim zdaniem nieroztropne ze strony burmistrza. Tym bardziej, że wybory samorządowe nie doszłyby do skutku bez starszej grupy wiekowej

napisał András Hazai.

Wisienką na torcie jest to, że Gyurcsány wydaje się zagrażać swoim własnym ze spokojnym sercem.

Kiedy powiedziałem, że opuszczam partię, Ferenc Gyurcsány obiecał mi negatywną przyszłość

powiedział.

Wygląda na to, że własne Gyurcsány'ego też nie są bezpieczne...

Źródło: 888