Czy to prezydent najpotężniejszego kraju na ziemi? I czy wygrałby przytłaczającą większością głosów?

Pierwsza konferencja prasowa Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki odbyła się ostatecznie 25 marca 2021 r., spokojnie i bez większych rozgłosów. Sto lat temu nie trzeba było tak długo czekać, aż nowo wybrany prezydent da mediom możliwość zadawania mu pytań.

Jeśli ktoś to przegapił, mógł dowiedzieć się dokładnie, jak przebiegło zdarzenie z relacji „niezależnych obiektywnych” mediów (weźmy na przykład relację telex.hu ).

Podsumowując główny punkt: nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, dyskutowano między innymi o szybkości szczepień, ekonomii i imigracji. A największą wiadomością było to, że Biden rozważa ponowne wystartowanie w wyborach prezydenckich w 2024 roku.

Co jednak wydarzyło się w rzeczywistości, o czym teleksowi nie-propagandziści „zapomnieli” donieść?

Po pierwsze: przedstawicielom konserwatywnych mediów (Fox news i Newsmax) nie pozwolono zadawać prezydentowi pytań. To jakoś nie osiągnęło progu irytacji dziennikarza Telexa, mimo że krajowa „niezależna” prasa głośno mówi o niczym innym, jak tylko o tym, że nie ma wolności prasy, bo uważają, że Viktor Orbán nie chce rozmawiać z opozycją mediów we właściwy sposób.

Wydaje się, że skoro prezydent „wolnego świata” zakazuje krytykującym go dziennikarzom wstępu na publiczną konferencję prasową, to nie ma to żadnej wartości informacyjnej, w takich przypadkach nie ma co się martwić o wolność prasy i obawiać się opresyjna dyktatura.

Ale to dopiero początek, działamy dalej!

Na początku konferencji prasowej Biden wygłosił krótkie sprawozdanie na tematy, które jego zdaniem warto poruszyć (szczepienia, gospodarka), a następnie oddał głos dziennikarzom. Odbyło się to w ten sposób, że Biden odczytał z kolorowej broszury ze zdjęciami, kto z odpowiednio skompletowanego małego zespołu iw jakiej kolejności może zadać mu pytanie.

Na początku odpowiedzi były całkiem dobre, ale w miarę upływu czasu stawały się coraz bardziej chaotyczne, a po zaledwie pół godzinie często zdarzało się, że Biden odczytywał odpowiedzi ze swoich notatek. Zatrzymajmy się na chwilę! Co?!

Czy na pierwszej konferencji prasowej Prezydenta USA (w centrum wolnego świata) Joe Biden czyta z broszury, który może w jakiej kolejności zadawać pytania, a potem wyciągać notatki i czytać odpowiedzi? Jak to jest możliwe? Czy nie chodzi tylko o to, że z góry wiedział, jakie pytania zostaną mu zadane?

Według nich, a co najlepsze, wydaje się, że jego demencja jest tak zaawansowana, że ​​nie pamięta nie tylko odpowiedzi, ale także tego, kto zadaje pytania iw jakiej kolejności.

A w tym wszystkim pomagają całe „niezależne” media w Stanach Zjednoczonych (w porównaniu z tym „opisowy” raport „niezależnych” propagandystów naszego małego kraju jest naprawdę niczym). Ale nawet to nie wystarczyło, wcześniej napisane pytania były tak trudne, że mogliśmy się z nich dowiedzieć, że Biden jest tak moralną i uczciwą osobą, że coraz bardziej eskalujący kryzys uchodźczy na południowej granicy USA rozwinął się tylko dzięki jego dobroci . Ponieważ wielu niefortunnych, nielegalnych imigrantów chce powierzyć swoje małoletnie dzieci opiece tego pradziadka. Na szczęście od dziennikarza Telexa udało nam się dowiedzieć, że Biden odrzucił te „oskarżenia” i że według niego dziesiątki tysięcy imigrantów (a właściwie to raczej setki tysięcy) przybywają na południową granicę USA, ponieważ jest takim "dobrym facetem".

Na Węgrzech przedstawiciele progresywnych mediów nieustannie atakują Viktora Orbána i przedstawicieli mediów, którzy nie są mu wrogo nastawieni, twierdząc, że pełnią rolę mikrofonów i nie zadają premierowi trudnych pytań. W porównaniu z tym, kiedy w Ameryce, w ramach spektaklu przebranego za konferencję prasową, prezydent USA odczytuje wcześniej napisane odpowiedzi na wcześniej napisane pytania, nie jest to nawet uważane za warte wzmianki…

Może powstać pytanie, po co to wszystko było konieczne? Pewnie dlatego, że Biden ze względu na podeszły wiek osiągnął już taki stopień degradacji psychicznej, że nie jest w stanie samodzielnie zapewnić rzetelnego występu, dlatego ta szarada była nieunikniona. Zdarzyło się też teraz (co zdarzało się już przy innych okazjach), że kiedy nie czytał przemówienia z papieru, mieszał się w tym, co mówił i nie składał sensownego zdania. Trzeba uważać, żeby nie pomylić wnuczki ze zmarłym synem, albo popełnić kolejny błąd, jak wtedy, gdy nie wiedziało się, kto jest prezydentem USA, z kim startuje w wyborach prezydenckich.

Zaczyna się więc układać obraz, dlaczego zorganizowanie pierwszej konferencji prasowej zajęło rekordowo dużo czasu i dlaczego nie udało się wpuścić nikogo poza przedstawicielami zaprzyjaźnionych mediów. To nie przypadek, że spektakl zaplanowano na wczesne popołudnie, bo pracujący przeciętny Amerykanin nie mógł go zobaczyć na żywo, mogli jedynie obejrzeć wersję ładnie zredagowaną przez agencje medialne w wieczornych wiadomościach.

Jednak lokalni zwolennicy zawodu dziennikarskiego nie uznali tych dziwactw za warte wspomnienia, zamiast tego według nich największą wartością wiadomości było to, że Biden chce startować w wyborach w 2024 roku. Co z ich punktu widzenia może być naprawdę najpoważniejszym wyzwaniem. Nie lada wyczynem będzie dla nich utrzymanie przez lata wrażenia, że ​​obiektywnie informują swoich czytelników o wydarzeniach na świecie.