Jeśli słyszymy i czytamy bezpłciowe, kłamliwe, nikczemne oszczerstwa przeciwko naszemu krajowi – a jest ich każdego dnia więcej, nie możemy już dłużej mówić, że nóż w naszej kieszeni się otwiera. Jest otwarty od dawna.
Niektórym ludziom ciśnienie krwi gwałtownie wzrasta, gdy doświadczają nikczemnych machinacji obcych, ale jeszcze bardziej krajowi globaliści, są tacy, którzy próbują publikować zdanie odrębne tak często, jak tylko mogą - cóż, globalistyczna sfora hien, przesiąknięty nienawiścią, rzuca się na nich - a potem rezygnują, bo kto by chciał słyszeć lub czytać niegrzeczne groźby, obelgi "wykonywane" w podłym stylu.
Ale są tacy, których to nie odstrasza, wręcz przeciwnie, im bardziej gniewne są ataki, tym bardziej walczą o swoje prawa. Być może nie jest arogancją klasyfikowanie naszego portalu jako jednego z nich. Problem polega na tym, że nie tylko musimy przekonać naszych rodaków, ale także – dzięki „zachodniej” prasie – zmienić fałszywy obraz naszego kraju, jaki malują o naszym kraju liberalni politycy bolszewiccy i ich najemnicy.
Dlatego to wielka przyjemność poznać innych bojowników, takich jak Irén Rab , którego niektóre prace ukazały się już na naszym portalu. (Pisma tutaj , tutaj , tutaj i tutaj .)
Niedawno powracający historyk kultury, wykładowca języka i kultury węgierskiej na wydziale ugrofińskim Uniwersytetu w Getyndze, jako jedyny redaguje niemieckojęzyczny portal internetowy Ungarn aus erster Hand (Węgry z pierwszej ręki) na Ungarnreal.de, który przede wszystkim informuje Intelektualiści niemieccy o rzeczywistej sytuacji na Węgrzech... Bez żadnego poparcia, w ramach przejawu odwagi cywilnej, rozpoczął swoistą intelektualną wojnę partyzancką przeciwko dominacji zachodnich mediów. Jednak według niego ta definicja nie jest poprawna, a raczej dziennikarska przesada - czytamy w Magyar Nemzet, w rozmowie z Irén Rab...
- ...chodzi o to, że moje naturalne poczucie sprawiedliwości jest bardzo nadszarpnięte licznymi przeinaczeniami i kłamstwami wylewającymi się z niemieckiej prasy, które dyskredytują nasz kraj. Rano oglądam niemieckie kanały telewizyjne i jestem podekscytowany. Wychodziłem w tym czasie do Margitsziget, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza, żeby się uspokoić. Dziś zamiast chodzić, wolę sięgać po klawiaturę, by za pomocą intelektualnych, opartych na faktach pism obalać wypaczone postrzeganie naszego kraju - wyjaśnił Irén Rab. - Niektóre artykuły piszę sam, inne wybieram z bezstronnej prasy alternatywnej wydawanej w Niemczech iw krajach niemieckojęzycznych. Ponadto coraz więcej starych znajomych i jeszcze bardziej entuzjastyczni, nieznani wcześniej autorzy stąd izza granicy proponują, aby swoimi pismami przyczynić się do pełniejszego poznania tego zakątka Europy Środkowo-Wschodniej. Wśród pomocników-wolontariuszy są tacy, którzy podejmują się tłumaczenia artykułów w języku węgierskim na język niemiecki. Na przykład lekarz z Węgier, który mieszka w Szwajcarii i wykonuje prawdziwą pracę zawodową, tłumacząc teksty.
- Z informacji zwrotnych wynika, że wiele osób chce wiedzieć, jaka jest sytuacja na Węgrzech. Sam byłem zdumiony, że na przykład niemieckojęzyczny opis ustawy o ochronie dzieci uchwalonej niedawno przez parlament, opublikowany na Ungarnreal, uzyskał siedemnaście tysięcy kliknięć w ciągu jednego dnia w Europie i na innych kontynentach.
Irén Rab uważa, że duże zainteresowanie pokazuje również, że wiele osób próbuje uzyskać informacje z innych źródeł niż z oficjalnych niemieckich mediów i szuka czystego źródła. - Podczas gdy większość liberalnych polityków, którzy mocno krytykują ustawę - sądząc po ich argumentach - nawet nie przeczytała tekstu nowej ustawy, zwykli ludzie, otwarci na wydarzenia na świecie, są bardzo zaniepokojeni tym, co powoduje skoordynowane, oszukańcze zamieszanie lewicowych liberałów. Zainteresowanie tematem wśród części internautów zapewne wzbudziły właśnie fałszywie brzmiące argumenty polityczne...
Cały wywiad można przeczytać tutaj .
Historyk kultury Irén Rab jest na naszym zdjęciu w tle
(Źródło obrazu okładki: YouTube/Hír tv)