Viktor Orbán jest coraz bliższy posiadania w kadrze zawodników ze wszystkich regionów Wielkich Węgier” – pisze węgierski autor „Augsburger Allgemeine”.

„Orbán chętnie służy fantazjom Wielkiego Cesarstwa Węgierskiego, czyli państwa w granicach Królestwa Węgier, które przed I wojną światową było także obecne w Rumunii, Serbii, Chorwacji, Słowenii, Słowacji i Ukrainie. Po raz pierwszy nadał obywatelstwo węgierskie wszystkim Węgrom w tych krajach. W tym kraju plemię jest synonimem Węgier, ale oznacza tylko grupę etniczną, która żyje głównie na Węgrzech - iw krajach sąsiednich - zaczyna artykuł napisany przez Istvána Deáka, 36-letniego węgierskiego dziennikarza w Rumunii, który pracuje w redakcji niemieckiej gazety w ramach programu . .

Według artykułu. co zaobserwował Klubrádió, Orbán „chętnie spełnia fantazje o Wielkich Węgrzech” iw związku z tym inwestuje coraz większe pieniądze w niektóre kluby piłkarskie w sąsiednich krajach. Według wyliczeń autora, w ciągu ostatnich 10 lat na swoją „pasję, piłkę nożną” wydał 2,3 mld euro, czyli 806 mld forintów, z czego 70 mln euro, 24 mld forintów napłynęło do zagranicznych klubów w nadziei na zjednoczenie ideologii naród, który dużo łatwiej osiągnąć przez piłkę nożną”.

Następnie autor wymienia kluby wspierane przez węgierski rząd.

Drużyna DAC Dunaszerdahely była pierwsza w kolejce, gdzie rajdy ze Slovanem Bratysława kończą się „hasłami nacjonalistycznymi”. W Rumunii Sepsi prowadzi coraz bardziej udaną karierę, awansował z czwartej ligi i zajął czwarte miejsce w poprzednich mistrzostwach. Pod koniec września dostaną też nowy stadion. Tutaj autor zauważa, że ​​często atakują oni drużynę antywęgierskimi rymami podczas meczów wyjazdowych.

Coraz większe wsparcie otrzymuje również druga liga Csíkszereda i jej akademia piłkarska, a także są atakowani przez nacjonalistycznych popychaczy. W Serbii zwycięża Topolya Sport Club z Bácska, który również wywalczył sobie drogę od dołu do pierwszej ligi i Ligi Europy. Chorwacką drużynę NK Osijek kupił Lőrinc Mészáros, tutaj też zapowiadany jest stadion.

W 2014 roku w Słowenii powstała firma NS Murska Sobota, która od tego czasu osiągnęła świetne wyniki, ale węgierski rząd wspiera również Naftę 1903. Małżeństwo Orbán-Mészáros inwestuje też na Ukrainie, pisze siedmiogrodzki autor do augsburskiej gazety, zauważając, że trudno wykazać bezpośredni związek, „ale można to wywnioskować z oczywistych zbiegów okoliczności”.

Ungvár FC Minaj wspinał się coraz wyżej po drabinie nie przez przypadek. Jednak ukraiński rząd zabrania zagranicznego wspierania wojsk. W Austrii Mészáros miał plany z Mattersburgiem, ale się nie zmaterializowały.

„W każdym razie, dzięki licznym inwestycjom, Viktor Orbán jest coraz bliżej posiadania zawodników z każdego regionu Wielkich Węgier w drużynie narodowej. Wspaniała węgierska drużyna, z którą tożsamość narodowa może być nie tylko zachowana, ale i wzmocniona” – konkluduje artykuł.

Mandiner nie skomentował artykułu, ale my to zrobimy.

Przede wszystkim chcielibyśmy powiedzieć koledze Deákowi, że silna presja, by się podporządkować, nie powinna doprowadzać go do sytuacji, w której poci się wymuszonymi bzdurami.

Po drugie : niefortunny, co buduje wielu zagranicznych właścicieli, którzy wkupują się do Bundesligi, zwłaszcza angielskich, hiszpańskich, francuskich i innych klubów piłkarskich? Dominacja nad światem?

Po trzecie: nasz przyjaciel postradał zmysły, jeśli Viktor Orbán „kontraktuje” węgierskich piłkarzy zza granicy (swoją drogą on z nikim nie kontraktuje, ale ty nieszczęsny jakoś tego nie rozumiesz), to przynajmniej oni znać węgierski. Żyją z węgierskim sercem, nie tak jak ty.

Po czwarte : Deák, twój przykład również dowodzi, że nie każdy, kto jest Węgrem, należy do narodu węgierskiego. Są lizusy bez kręgosłupa, w tym ty w czołówce.

Wreszcie po piąte: wśród Węgrów jest jeden lub dwóch zdrajców, na przykład ty. To prawda, tutaj też jest ich całkiem sporo.

Cóż, po prostu pisz pilnie, aby Twoi globalni kumple Cię nie zawiedli. Wiesz co? Najlepszą rzeczą do zrobienia byłoby trzymanie się ich szyi i czekanie, aż całkowicie stracisz rozum. Jesteś już w połowie drogi. Kiedy dotrzesz do końca, będziesz mógł nazwać się prawdziwym niemieckim niezależnym pisarzem.

(Obraz w nagłówku: Przełamując linie)