W Cluj odsłonięto tablicę pamiątkową Gézy Szőcsa. XII Dni Węgierskie w Cluj. To by była wiadomość. Notatki na marginesie autora pozostałych wierszy.

W samym centrum Cluj, na ścianie domu obok Sétatér, w którym mieszkał, widnieje poety (Nawiasem mówiąc, dzieło Tibora Kolozsiego jest jedną z najpiękniejszych tablic pamiątkowych, jakie kiedykolwiek widziałem… jeśli los tak zrządził.)

Bardzo dobry. Tak robią ci, którzy przeżyli. Zapamiętać. Byłoby to również zadanie cennego miasta. Ale nie, to nie Kluż postawił znak. Na razie miasto cierpi na amnezję.

Obecnych było wielu. Z jednej strony ci, którzy recytowali wiersze Gézy Szőcsa, śpiewali jego wiersze do muzyki i wygłaszali okolicznościowe przemówienia.

Z drugiej strony ci, którzy musieli tam być. Mogli skinąć na poetę, który zwrócił się w miejsce, z którego właściwie nie odszedł.

Przy wejściu rozdawano broszurę z programem i odznakę. Na odznace jest Géza Szőcs, w ustach - hej, włosy, mój jataganam! – z czerwoną różą. Można się uśmiechnąć na widok odznaki, ale tak naprawdę Géza Szőcs można przypiąć wszędzie - na parapecie, na wieży kościoła, na szczycie góry, w wiejskim domu - na przykład jako flaga. Co, dopóki stoi, jest pewnym punktem podczas falowania granic przesuwanych w tę iz powrotem: do tego czasu można podążać we właściwym kierunku.

Jeśli mogę polecić: idź tam, w stronę domu obok Sétatér, a jeśli zobaczysz twarz poety na tej ceglanej ścianie, może przeczytaj na przykład to ( tutaj ):

Dziewczyna z zeszłego wieku czeka,
stoi przy oknie i mówi tak:

Gdybym ja był zaimkiem,
a on był imieniem!
Gdyby on był spółgłoską
, a ja drugą,
gdyby on był okiem
, a ja wizją!
Gdyby on był sercem
, a ja bitem!
Gdyby to była spółgłoska,
gdyby był ag,
chciałbym
być é;

albo on byłby, powiedzmy, av,
w ten
sposób ja mogłabym być
jego
.

Źródło: foter.ro / Jean St'Ay