László Szabó, przewodniczący Węgierskiego Komitetu Paraolimpijskiego (MPB), nazwał Tokio złotą drużyną węgierskich sportów paraolimpijskich, który uważa, że ​​każdy zawodnik dał z siebie wszystko w każdej imprezie w stolicy Japonii.

„Dla lidera sportowego nie jest niebezpieczne wyliczanie liczb przed zawodami światowymi, a ponadto przed takimi zawodami obejmującymi wiele światów. Istnieje ryzyko, ponieważ później trzeba zmierzyć się z tymi liczbami, ale podjąłem to ryzyko, ponieważ ufałem sportowcom i wiedziałem, co mają. Powiedziałem trzy cyfry, że powinno być 15 dodatkowych medali, czyli co najmniej 15 medali i mamy szesnaście medali. Powiedziałem, że powinno być od trzech do pięciu złotych medali, okazało się, że jest siedem, i powiedziałem, że powinno być medali w co najmniej sześciu dyscyplinach sportowych i zrobiliśmy dokładnie sześć.

Stawiam więc czoła tym liczbom z odwagą i dumą” – rozpoczął swoje podsumowanie po finale biegu na 400 metrów Luca Eklera, ostatniej imprezy z węgierskiego punktu widzenia.

Podkreślił, że każdy może wrócić do domu z czystym sumieniem.

„Kilkakrotnie mówiłem zawodnikom przed Igrzyskami Paraolimpijskimi, także tutaj w Tokio, że kiedy na koniec wracamy do domu i patrzymy sobie w oczy, kiedy żegnamy się na lotnisku, wszyscy powinniśmy widzieć w swoich oczach, że zrobił wszystko. A teraz jest sto na sto. Tutaj każdy zawodnik dawał z siebie wszystko w każdej konkurencji. Im za to najbardziej dziękuję. By zrobili to tak uczciwie iz oddaniem, jak ich poprosiliśmy i czego od siebie oczekiwali. To jest najpiękniejsze w tej historii”.

Wraz z przewodnikiem 37 i niedowidzącym kolarzem 38-osobowa reprezentacja Węgier zakończyła Igrzyska Paraolimpijskie w Tokio z siedmioma złotymi, pięcioma srebrnymi i czterema brązowymi medalami. Jednak zdaniem prezesa MPB nadal istnieją niewykorzystane możliwości.

„Jeśli spojrzysz na wszystkie zawody paraolimpijskie, myślę, że więcej piłek odbiło się od słupka niż do nich. Tak więc w rzeczywistości medali mogło być więcej, ale nie bądźmy nienasyceni” – powiedział, wymieniając trzy powody udanego występu.

„Udało nam się przeprowadzić świadome – niestety pięcioletnie, a nie czteroletnie – przygotowania do końca. Spokojnie i w nawiasie zaznaczam, że nie jestem pewien, czy osiągnęlibyśmy w 2020 roku takie wyniki, jak w 2021 roku. Ten rok może był dla nas dobry, ale mówię to bardzo cicho, bo ktoś może jeszcze źle zrozumieć, że cieszę się z epidemii i przełożenia. Nie ma co do tego wątpliwości, po prostu próbuję to poukładać w głowie. Drugi to zapewnienie sobie podstaw finansowych do tego, ważne, że mogliśmy liczyć na bezpieczny budżet i dać sportowcom to, czego oczekiwano i co było potrzebne. A trzeci, co najmniej równie ważny, to fakt, że udało nam się stworzyć zespół. Ci chłopcy i dziewczęta kochają się bez względu na uprawiany sport, wiek czy formę niepełnosprawności.

Oglądają nawzajem swoje zawody, wiedzą o sobie, przyjaźnią się, są w związku, wspierają się na trybunach jak tylko mogą. To jest zespół w prawdziwym znaczeniu tego słowa” – powiedział László Szabó, a następnie dodał: „Twierdzę, że węgierski parasport nigdy nie był tak wysoki jak we wrześniu 2021 r., a ten zespół, który był tutaj w Tokio z wieloma za nimi , z trenerami, z trenerami, rodziną, przyjaciółmi, klubami, stowarzyszeniami i sportowcami, którzy nie dotarli, ale pomogli im to osiągnąć, to jest złota drużyna węgierskiego parasportu. Zespół jakiego jeszcze nie było.”

Odnosząc się do uwarunkowań udanego występu podkreślił: jeśli ktoś chce być najlepszy, to musi pochodzić z wnętrza, a zawodnik musi czuć talent, motywację, ambicję i mieć za sobą profesjonalne sportowe zaplecze – jest trener , klub, stowarzyszenie, poligon, obóz treningowy - i powinieneś czuć za sobą miłość, wspierającą atmosferę.

„Teraz to się zebrało. Być może mówię wielkie słowa, ale kiedy należy mówić wielkie słowa, jeśli nie teraz: w 2021 roku, po raz pierwszy w historii węgierskiego parasportu, to się zbiegło. Mamy zmotywowanych zawodników, mamy dobre przygotowanie zawodowe w sporcie, a za tym wszystkim stoi wielka pomoc społeczności narodowej” – ocenił.

Jednocześnie skrytykował fakt, że w porównaniu z wiekiem drużyny z Rio Games, ta z Tokio jest o półtora do dwóch lat starsza, co jego zdaniem należy zmienić. Młodsza drużyna musi wziąć udział w paryskich igrzyskach paraolimpijskich, a według prezesa MPB jest już czterech do sześciu młodych zawodników, na których można liczyć. Zaznaczył przy tym: nie chce się spieszyć tak daleko przed czasem.

„W nadchodzących tygodniach i miesiącach częściowo chcę być szczęśliwy, częściowo chcę, aby sportowcy byli otoczeni radością, a wtedy oczywiście pobiegniemy do następnego cyklu” – podsumował swoją ocenę.

MTI

Zdjęcie: MTI/Zoltán Balogh