Myślę, że w następnym życiu będę wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego: pensja jest świetna, dobrze wygląda w CV, a nawet nie trzeba iść do pracy, można spokojnie zbudować karierę na trzy krajach w godzinach pracy. Francesca Rivafinoli rozpoczyna swój artykuł na portalu Vásárnap.

Przytaczamy z tego kilka myśli.

Klára Dobrev, przynajmniej według zapowiedzi, w tym tygodniu również komentowała sesję plenarną w Strasburgu – była wszędzie: w Érd, na przyjęciu urodzinowym Gábora Iványi, u Egona Rónai, w związkach zawodowych, ale nie w swoim miejscu pracy . Nawet nie zalogował się zdalnie na kilka minut, żeby zagłosować na tak w sprawie rezolucji w sprawie przemocy w partnerach – nie zrozumiał, prowadził kampanię na rzecz emerytów w Budapeszcie.

W każdym razie przynajmniej w ten sposób dostajemy więcej od polityka DK, który również zorganizował nam w tym tygodniu konferencję prasową, stwierdzając:

 „Listy oczekujących są największe od 30 lat: na wizytę u diabetologa, okulisty, kardiologa trzeba czekać nawet 3-4 miesiące! Po zmianie rządu zatrudnimy co najmniej 3000 nowych specjalistów, 9000 nowych pielęgniarek i 500 nowych lekarzy ogólnych”.

Nie podlega dyskusji, że zamknięcie z powodu koronawirusa dość znacząco pogorszyło sytuację, ale sugestie Dobrev tylko unoszą brwi. Naprawdę wydaje się, że czekanie trzech długich miesięcy na operację zaćmy to naprawdę długi czas, ale w kwietniu 2010 roku sytuacja była dokładnie taka sama, nawet bez Covid. Co więcej: „W Hódmezővásárhely i Szombathely pacjenci umawiani są na wizyty tylko z półtora-dwuletnim wyprzedzeniem”, czytamy w ówczesnym artykule Világgazdaság, w którym zwraca się również uwagę, że operacje wymiany stawu biodrowego „uważane są za prawie luksus ze względu na czekać trzy lata”. Ale w lutym 2009 roku zauważono również, że „negatywnym węgierskim rekordzistą jest szpital w Egerze, który toczy ostateczną bitwę o prywatyzację, gdzie trzeba czekać pięć lat na wymianę stawu kolanowego”. Żona Ferenca Gyurcsány'ego jest tym zmartwiona, bo czas oczekiwania może wynieść nawet dwa lata. To dużo, ale kiedy rządowi uda się zredukować zaległości odziedziczone w 2010 roku, możemy być może założyć, że sytuacja poprawi się wraz z najnowszym programem redukcji list oczekujących ogłoszonym we wrześniu (i taktownie uciszonym przez Klárę Dobrev).

Jednak drobny druk ujawnia, że ​​rzeczywiście spełni obietnicę za dziesięć lat – co może być nieco przygnębiające dla wyborcy z Danii, który ma teraz bóle w kolanach i widzi Klarę jako mesjasza.

W każdym razie, gdyby w którymś momencie wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego zmęczył się swoją pracą, mógłby (by udowodnić swoją wolę działania) zainicjować raport dotyczący problemu list oczekujących i niedoboru lekarzy, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że liczba lekarzy rodzinnych spada dokładnie w takiej samej proporcji we Francji Macrona, jak na Węgrzech Orbana. Mieszkańcy austriackiego kraju związkowego Vorarlberg z pewnością dziękują za wsparcie: tam na operację zaćmy czeka się obecnie 49 tygodni.

Cały artykuł Franceski Rivafinoli tutaj .