Setki tysięcy ludzi zgromadziło się na Marszu Pokoju w 2021 r., który z hukiem przetoczył się ulicami Budapesztu. Chociaż maszerujących wydawało się, że jest ich 1 czy 1,5 miliona, bo maszerujący w tłumie nie widzieli początku ani końca, stłoczyli się w gęstych szeregach, gdzie bardzo łatwo było zgubić znak własnego miasta. Z powodu tłoku grupy z różnych miast i miasteczek nie mogły się ze sobą zmieścić. To było budujące uczucie iść razem, tłum czuł swoją siłę, myślał, że każdy prawdziwy patriota jest tutaj, żywy i poruszający się.

Powiewały flagi Węgier, Polski i Węgrów po drugiej stronie granicy. Po raz pierwszy przybyli obok Polaków przedstawiciele innych narodów, Włosi i Niemcy, którzy wzmocnili Węgrów, bo czuli, że nie jesteśmy sami. Ale byli tu także wszyscy Węgrzy, których wypędzono za granicę, reprezentowani byli także Wyżyny, Ziemie Południowe i Siedmiogród. Ludzie wznosili setki transparentów, wyraźnie wznoszących się ponad tłum: Nigdy więcej, Stop Gyurcsány, Kto jest z nami Węgier, Wolność, Patriotyczna Europa, brukselskie szyldy dyktatora. I byli tacy, którzy stanęli na trasie marszu z napisem Tak, Viktor Orbán, żeby nasi wrogowie nie obrócili marszu w kłamstwo, mówiąc, że zebraliśmy się przeciwko Orbánowi, bo był już precedens. Powinno być o wiele więcej znaków w języku angielskim, aby pokazać zachodniej prasie, że mamy prawdziwą wolność i demokrację z wolną prasą, nasze wartości to Bóg, kraj, rodzina i nie poddamy się wszystkim innym kłamstwom, o których się pisze nas przez lewicowo-liberalne media. Na tablicy powinno być też napisane po angielsku, że dość już kłamstw, które opozycja rozsiewa na nasz temat i które pojawiają się jeden po drugim w zachodniej prasie. Mamy nadzieję, że zostanie to uwzględnione w kolejnym Marszu Pokoju.

Zrozumiałe, że ten Marsz Pokoju był przypomnieniem nie tylko 56., ale także wydarzeń z 2006 roku, brzydkich rządów następców komunistów i krwawych ataków policji szydzących z demokracji. Teraz Gyurcsány, dominująca siła opozycji, po raz kolejny próbuje wrócić do władzy, mimo że w tej chwili doszedł do głosu, bo zielonoświątkowy król Márki-Zay i tak potrafi grać z muzyki Gyurcsány. Słusznie więc, że duch marszu skupił się właśnie na tym, to nie przypadek, że dzięki organizatorom najwięcej było znaków Stop Gyurcsány i Nigdy więcej.

Zrozumieliśmy, że prawica ma władzę. Pokazaliśmy naszą siłę, którą wszyscy nosili z uzasadnioną dumą na twarzach, uśmiechu było najwięcej. Gdy tłum się poruszał, w drodze towarzyszyła im muzyka lub zaczynali śpiewać. Notatka Kossutha, że ​​ludzie zaczęli i śpiewali, była szczególnie piękna, to nie przypadek, że znalazła się również w programie 56. Podczas marszu pojawili się reporterzy z różnych kanałów telewizyjnych. Pytali głównie, po co tu jesteśmy, czym jest dla nas Marsz Pokoju. Jeden z adresatów w Debreczynie powiedział: „Zawsze przychodzimy, kiedy kraj nas potrzebuje”. Prawdopodobnie myślał, że opozycja teraz ciężko pracuje, zawiera sojusze, ale to wszystko nie wystarczy, stoi za nimi nawet znacząca pomoc zagraniczna, co jest powodem do niepokoju. Mówił o tym również Viktor Orbán w swoim przemówieniu. Teraz, gdy oczy całego świata są zwrócone na nas, siły lewicowo-liberalne mają duże nadzieje, że opozycja obali rząd i zapewnią wszelkie możliwe wsparcie materialne i cyfrowe. Widzieliśmy, co zrobili, gdy Joe Biden doszedł do władzy. Dlatego potrzebne są teraz wszystkie nasze siły i wszyscy prawdziwi patrioci.

Przekraczając most Szabadság, mieszkańcy Budapesztu stali się wyraźnie widoczni, aby powitać tłum. Na ulicach było wielu gapiów, wszyscy obserwowali parady. Ludzie maszerowali z godnością i pogodą ducha, ale widząc ludzi obserwujących ich na chodniku, często witali ich w ten sposób: Jedź Budapeszt, Jedź Węgry. Ale ludzie często byli zachęcani w ten sposób: Obudź się Budapeszcie! Widzowie witali ich uśmiechami i falami, nie było żadnej prowokacji.

Po tym, jak Márki Zay zachęcał sympatyków opozycji do prowokowania ich i wywieszania antyrządowych transparentów na trasie marszu, maszerujący obserwowali domy. Prawie nic nie było wyeksponowane, w jednym miejscu z otwartego okna wisiała flaga narodowa. W jednym oknie wisiał dziecięcy szyld z napisem Owca. Tak często wyśmiewa się zwolenników rządu na lewicy, mimo że Jezus nazywał dobrych chrześcijan swoimi owcami, a dobrym pasterzem jest ksiądz lub on sam. Nie musimy się więc tego wstydzić.

Niespodzianką było zainstalowanie gigantycznych projektorów w miejscach zbrodni z 2006 roku, które zarejestrowała wówczas Hír TV. Bardzo dobrze wpisywało się to w ducha Marszu Pokoju, który chciał nas przestrzec, byśmy nie zapomnieli, że teraz ci sami ludzie, którzy kłamali rano, wieczorem i wieczorem, próbują wrócić do władzy, a kiedy ludzie się zbuntowali, zostali pobici do krwi , powiedział Gyurcsány. Przypominał nam o tym również nasz premier w swoim wystąpieniu, że „od tamtej pory błąka się wśród nas, nawiedza nas jak widmo sejmowe”.

Występ rozpoczął się z lekkim opóźnieniem, ponieważ ogromny tłum bardzo powoli zbliżał się do sceny. Ale mimo to, kiedy początek był blisko sceny, koniec wciąż był na Moście Wolności. Hymn narodowy z ust śpiewaczki operowej o pięknym głosie rozczulił serce.

W swoim wystąpieniu premier podkreślił, że nie chodzi o to, czy Bóg jest z nami, ale o to, czy my jesteśmy z Bogiem. Powiedział, że socjaliści sprzedali wszystko i doprowadzili kraj do bankructwa, ale teraz udało im się odkupić wszystkie węgierskie aktywa i postawić kraj na nogi, jednocząc Węgrów. Choć Bruksela czyni nas Europejczykami, wrażliwymi i liberalnymi, to nawet jeśli w niej zginiemy, dyktatura Breżniewa rządzi, przemawia do nas jak wróg. Ale my jesteśmy Dawidem, który lepiej unika Goliata. Podkreślił, że będziemy też chronić nasze dzieci, że jako jedyni w Europie nakażemy powstrzymanie propagandy LGBTQ, która chce siłą wejść do przedszkoli i szkół. Przyjął to z wielkim aplauzem. Powiedział też, że nasze zaproszenie dotyczy wyzwolenia spod sowieckiej okupacji, a nie ingerencji w naszą demokrację. Wierzymy w rodzinę, naród i niepodległe Węgry. Opozycja walczy o to, kto będzie zastępcą Brukseli i Sorosa. Chcą, aby „Węgry zostały złożone z rąk Maryi u stóp Brukseli”.

Nie pozwolimy na to!

Źródło: Katalin Pók

Obraz: 2022 Plus