To jest oburzające! Dyletant! I ogólnie żenujące. Rząd ośmiela się zamrozić stale rosnące ceny paliw. Co za nikczemny chwyt propagandowy przed wyborami!

No tak, ten niekompetentny rząd cywilny znowu zrobił coś, co stoi w bezpośredniej sprzeczności ze zdrowym funkcjonowaniem rynku światowego. Co sobie wyobrażają? Regulować musi rynek, a nie konserwatywny, populistyczny (dodatkowe przymiotniki można dobierać dowolnie, ale tylko wtedy, gdy nie są one pozytywne) gang!

Ponieważ, racja, jeśli ceny paliwa nie mogą wzrosnąć do gwiazd, jest to sprzeczne z rynkiem. I to wbrew środowisku. Wysiadaj z tego cholernego samochodu i idź. (Nawet z Szeged do Budapesztu!) Lub autobusem. Tak, autobus też jeździ na paliwie, potem pociąg. Niedobrze, jest wiele lokomotyw spalinowych. Potem na trójkołowym. Albo powóz konny. Nawet jeśli już nie istnieje.

Co? W jaki sposób rosnące ceny zwiększają inflację? W jaki sposób cena paliwa jest wliczona w koszty transportu i czy są one wliczone w cenę produktów? W porządku, tylko bogaci płacą! I biedni! I ogólnie wszyscy. Ci bezmyślni ludzie, zwani Węgrami. Ponieważ każdy patrzy tylko na własne kieszenie, świat jest dla nich smafu! Proszę zauważyć, że potężne wielonarodowe interesy są najważniejsze, kropka!

W ten sposób powierzchnia gada, a głębia milczy. Bo nie ma sensu dyskutować z bezmózgimi globalistami. Dlaczego, kłócą się sami ze sobą. Ostatnio nawet zażądali od rządu (np. DK w co najmniej dwudziestu ogłoszeniach), żeby coś zrobili z szaloną podwyżką cen. Nie tak dawno narzekali, że rząd nie walczy z inflacją. Teraz, kiedy to zrobili, kiedy walczyli (ponieważ zamrożenie cen paliw jest również dobrą bronią przeciwko inflacji), ich lokajowe media żyją dzięki temu, że odważą się to zrobić. Bo Orbanowie znów nie mają kapelusza. Albo znowu jest, to trwa.

To prawda, nowy bolszewik Márki-Zay dał nam ostatnio do zrozumienia, że ​​obniżyłby nieco koszty ogólne, gdyby mógł, uwolniłby nas dzisiaj od dziesięciokrotnie wyższych cen energii. Bo tak wspaniale będzie, jeśli ktoś, kto oddaje się takim szkodliwym rzeczom, jak regularne gotowanie, kąpiel, ogrzewanie czy chłodzenie, będzie musiał co roku płacić 3-400 tys. HUF więcej. I jazda, która jest grzechem grzechów. To prawda, że ​​zanieczyszczający wpływ samochodów osobowych jest przyćmiony przez zanieczyszczenia przemysłowe, ale czy nikt nie wyobraża sobie, że wielcy zanieczyszczający powinni płacić? Nie byliby szczęśliwi, prywatny człowiek powinien trzymać buzię na kłódkę i dawać mleko.

Oczywiście już doświadczyliśmy, że myślą, że są sobie równi, ale są bardziej równi. Bardzo mądry i zdeterminowany Gergely Karácsony (którego reprezentuje) odważnie ogłosił stan zagrożenia klimatycznego, wsiadł na rower (do zdjęcia, bo może nawet nie umie jeździć na rowerze), po czym sam pojechał swoim kierowcą do Urzędu Miasta. W imię ochrony klimatu.

Nie powinniśmy bać się bardzo wrażliwej społecznie opozycji. Dla nich z pewnością działałby na drogiej benzynie, elektryczności i gazie. Wiemy z Komcs of Kispest, że każdy, kto nie może wyciągnąć 100 milionów rocznie z publicznej kasy, jest głupi. Z tej kwoty, to prawda, ledwo, ale pochłonęłoby to rachunki.

A ci, którzy tego nie robią, niech się niepokoją, bo nie są zdolni do życia.

Panie, chroń nas przed zwycięstwem opozycji!