Péter Márki-Zay nie jest zadowolony, gdy miliarder oligarcha László Bige mówi, że jeśli poprosi, da mu każdą sumę pieniędzy na kampanię - ujawniono któregoś dnia. Lewicowy kandydat na premiera powiedział to Jánosowi Fiali w programie radiowym o nazwie KeljfelJancsi.

Dlaczego nie jest szczęśliwy? Bo jeśli król nawozów, który jest gotów do wszelkich poświęceń dla upadku Fideszu, powie takie rzeczy, to studenci, z których każdy tysiącami poparł zwycięzcę opozycyjnych prawyborów, poczują, że już nie muszą dawać.

W każdym razie Márki-Zay nie jest drugorzędnym kandydatem na premiera, eksperci powiedzieli mu - jak ujawniła audycja radiowa - że opozycja będzie potrzebowała co najmniej pięciu do piętnastu miliardów forintów na kampanię wyborczą, ale on tego nie sfinansuje dużo na własną rękę , zauważył.

Tymczasem zwycięzca prawyborów opozycji pojechał wczoraj do Röszke na konferencję prasową. Mówi o tymczasowym zamknięciu granic bezpieczeństwa: rząd utworzony przez opozycję chciałby współpracować z Frontexem, europejską agencją ochrony granic. Fidesz odpowiedział na to w oświadczeniu, według którego Péter Márki-Zay reprezentuje politykę przewodniczącego Koalicji Demokratycznej Ferenca Gyurcsány'ego i jego lewicowych sojuszników.

Napisali: Péter Márki-Zay regularnie staje w obronie migracji, otwarcie mówi o korzyściach płynących z migracji oraz konieczności przyjmowania i integracji migrantów. Tylko lewica chce zrealizować plan Sorosa – podkreślali, dodając: nieważne, co lewica obiecuje w sprawie płotu. Powiedzieli też, że nie będzie podwyżki gazu, a potem potroili cenę gazu, zauważyli. Zdaniem Fideszu lewica bez słowa wykonywałaby rozkazy Brukseli. Tylko rząd narodowy chroni Węgry przed imigracją, lewica Gyurcsány-Márki-Zay osiedliłaby migrantów i uczyniła nasz kraj krajem imigrantów, mówili.

Źródło: Magyar Hírlap

(Źródło zdjęcia okładki: origo.hu)