Chociaż wariant delta rozprzestrzenia się szybciej, co najwyżej „drapie pacjentów po gardłach” – czyli wariant Omikron też nie przyniósł zagłady. Przynajmniej wśród zarażonych w RPA nowa, omikronowa wersja koronawirusa nie spowodowała jak dotąd żadnej poważnej choroby, powiedziała wczoraj Angelique Coetzee, prezes South African Medical Association.

Wariant wirusa omicron, który zawiera znaczące mutacje w porównaniu z poprzednimi wariantami koronawirusa, został po raz pierwszy zidentyfikowany w Afryce Południowej, ale od tego czasu niektóre kopie znaleziono również w Europie.

Angelique Coetzee powiedziała w niedzielnym programie magazynu politycznego brytyjskiej telewizji publicznej BBC, że pacjenci, którzy przychodzili na jej wizyty z nietypowymi, ale wyjątkowo łagodnymi objawami, głównie bólami mięśni i wyczerpaniem, mieli pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa.

Coetzee podkreślał: jak dotąd żaden z mieszkańców RPA zarażonych wariantem wirusa omicron nie wymagał leczenia szpitalnego, pacjenci z RPA, którzy wykazują objawy, zwykle nie mają nawet poważnego bólu gardła, nie cierpią na kaszel, „co najwyżej gardło im trochę drapie” i nie stracili smaku. - i węchu też nie.

Profesor Coetzee odpowiedział twierdząco na pytanie reportera, czy na podstawie tego wszystkiego obce kraje ogłaszające szybkie i radykalne środki zaostrzające „niepotrzebnie panikowały”. Dodał jednocześnie, że za dwa tygodnie będzie można dowiedzieć się więcej o nowym wariancie wirusa.

Andrew Pollard, kierownik działu rozwoju szczepionek na Uniwersytecie Oksfordzkim, który kierował również opracowywaniem szczepionki na koronawirusa dla uniwersytetu i brytyjsko-szwedzkiej firmy farmaceutycznej AstraZeneca, powiedział w sobotę radiu BBC: jest bardzo mało prawdopodobne, aby omicron wariant wznowi pandemię koronawirusa. Zdaniem profesora Pollarda istnieją powody, by wierzyć, że obecne szczepionki nadal będą chronić przed poważnymi chorobami wywołanymi zakażeniem koronawirusem.

Źródło: Origo/MTI