Były szef rządu powiedział w wywiadzie, że szkoda było uczestniczyć w spotkaniu, na którym poproszono go o radę w sprawach inwestycyjnych, a rozmowa została nagrana.

głównym wywiadzie dla 24.hu Bajnai opowiada o swoim związku z Gyulą Ganspergerem, z którym pracował przy reorganizacji grupy Wallis w latach 2003-2005, ale znał go wcześniej. Według niego nie są przyjaciółmi i od jakiegoś czasu nie mają stosunku pracy.

Według niego prasa bliska Fideszowi próbuje go zdyskredytować, publikując tendencyjne nagranie potajemnie nagranej rozmowy. Według jego podsumowania

„Pierwszy: zostałem wezwany na spotkanie. Po drugie: kiedy przyjechałem, zrobiono mi zdjęcie przedstawiające mnie i Gyulę Ganspergera. Po trzecie: potem ktoś nagrał naszą rozmowę w doskonałej jakości. Cztery: tygodnie później, pięciominutowa kłamliwa wersja tej jednogodzinnej rozmowy, ucięta niemal słowo w słowo, została udostępniona publicznie. Po piąte: wszystko to zostało zorganizowane w metodycznie skonstruowaną kampanię zabójczych kłamstw na temat ratusza.

Biorąc to wszystko pod uwagę, ani przez chwilę nie mam wątpliwości, że była to zorganizowana, nielegalna operacja przeprowadzona metodami tajnych służb”.

on dodał.

"sprowokowany"

Potwierdził też, że w miniony piątek złożył doniesienie na policję na nieznanego sprawcę, gdyż wcześniej określił to spotkanie jako celową prowokację, ale nie chce podawać nazwisk do czasu zakończenia śledztwa.

Zdaniem Bajnai, cel Fideszu

"aby wyborcy na wiosnę powiedzieli: to też kradnie, tamto też kradnie".

W akcji ratuszowej Gergely Karácsony był głównym celem, bo myśleli, że będzie kandydatem opozycji na premiera. Ja, który był znany z tego, że go wspierałem, zostałem sprowokowany do rozmowy, która została przekręcona w stosunku do jej pierwotnego znaczenia”

– powiedział były premier.

źródło: mandiner.hu

Zdjęcie: MTI/Zoltán Máthé