W procesie dotyczącym praworządności wstępna opinia zostanie wydana dzisiaj w Luksemburgu. Opinia Prokuratora Generalnego będzie wiodącą zasadą dla późniejszego wyroku, dzięki czemu zdaniem unijnych sędziów Węgry i Polska lub instytucje UE wygrają spór prawny wart miliardy euro.

Dziś rano propozycja prokuratora generalnego dotycząca dekretu o praworządności zostanie opublikowana w Luksemburgu: Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda zatem wstępną opinię w sprawie miliardów euro, w sprawie relacji między rządami prawa a funduszami UE .

Przypomnijmy, że wiosną tego roku Węgry i Polska zakwestionowały rozporządzenie w sprawie warunkowości w sądzie unijnym, twierdząc, że jest ono samo w sobie niezgodne z prawem UE, obeszło podstawowe traktaty UE, a także narusza zasadę pewności prawa. 

Pod naciskiem Parlamentu Europejskiego (PE), z lewicowo-liberalną większością, unijne forum sądownicze przyśpiesza procesy węgierskie i polskie, a po dzisiejszym przedstawieniu opinii Głównego Radcy Prawnego Camposa Sáncheza-Bordony, wyrok w proces praworządności spodziewany jest na początku przyszłego roku. (W zdecydowanej większości przypadków opinia obrońcy generalnego decyduje o wyroku – red.)

Węgierski rząd był wielokrotnie krytykowany za pośpiech i poddanie się presji Parlamentu Europejskiego w sprawie takiej wagi. Judit Varga zilustrowała sytuację w swoim październikowym wywiadzie dla Magyar Nemzet:

Rada luksemburska była w stanie podjąć decyzję w sprawie prostej kwestii proceduralnej, która pojawiła się w wyniku głosowania nad Sargentinim, dopiero po prawie trzech latach, ale teraz, gdy trzeba znaleźć odpowiedź na jedną z najważniejszych i najbardziej skomplikowanych kwestii prawnych w historii Unii Europejskiej wystarczy zaledwie kilka miesięcy na podjęcie decyzji. 

Szefa departamentu pytano wówczas na marginesie, że w Luksemburgu negocjowane są roszczenia węgierskie i polskie. Większość krajów kierowanych przez lewicowych liberałów – kraje Beneluksu, Dania, Finlandia, Francja, Irlandia, Niemcy, Hiszpania i Szwecja – opowiadała się po stronie instytucji UE, przeciwko Budapesztowi i Warszawie w sporze prawnym. Odnosząc się do swoich oczekiwań co do wyniku procesu, Judit Varga powiedziała: „Mogę tylko ufać, że w Luksemburgu odbędzie się prawdziwie profesjonalna debata w prawdziwym duchu prawnym. Oczywiście naiwnością byłoby sądzić, że nie będą wywierać silnej presji na sędziów z Brukseli, zwłaszcza po tym, jak udało im się przyspieszyć całą procedurę ”.

Przypomnijmy, że dekret o praworządności wszedł w życie 1 stycznia po tym, jak szefowie państw i rządów krajów członkowskich stworzyli możliwość zaskarżenia dekretu do sądu unijnego na swoim szczycie w grudniu ub.r. że Komisja Europejska nie może podejmować działań opartych na prawie.

Jednak od tego czasu Parlament Europejski kilkakrotnie próbował zignorować wolę przywódców kraju. Pod koniec października PE posunął się nawet do wszczęcia postępowania sądowego przeciwko organowi kierowanemu przez Ursulę von der Leyen.  

Według przedstawicieli komisja nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań umownych, gdy nie stosuje rozporządzenia i nie odbiera środków unijnych państwom członkowskim, które ich zdaniem naruszają praworządność. Od tego czasu komisja podjęła nieformalne kroki w celu „udowodnienia” PE: kilka tygodni temu Węgry i Polska również otrzymały pisma od komisji dotyczące ich obaw pod auspicjami rozporządzenia w sprawie warunków. To ostatnie nie oznacza oficjalnego uruchomienia mechanizmu rządów prawa.

Na naszym zdjęciu otwierającym: minister sprawiedliwości Judit Varga przybywa na posiedzenie Rady UE (zdjęcie: Virginia Mayo)

Źródło: magyarnemzet.hu