Z jednej strony Imre László, polityk zdrowia DK, powiedział, że liczba szpitali jest „bardzo duża, nieracjonalnie duża”, dlatego 45% szpitali zostanie zamkniętych. Z drugiej strony obecny kandydat na premiera lewicy tłumaczył, że płatna służba zdrowia nie jest od diabła, a szpitale funkcjonowałyby znacznie lepiej, gdyby zostały sprywatyzowane. - napisał Bence Rétvári, sekretarz stanu EMMI, w swoim poście na Facebooku.  

Jak można przeczytać:

Niestety, lewica ma długą tradycję zamykania szpitali, ponieważ kilka instytucji zostało zamkniętych podczas ich administracji, na przykład Szpital Dziecięcy w Budzie, Narodowy Instytut Psychiatrii i Neurologii (OPNI), Szpital przy ulicy Szabolcsa i Szpital Schöpf-Mere .

Płatna opieka zdrowotna też nie jest niczym nowym, gdyż opłatę za wizytę i dzienną opłatę szpitalną wprowadziła lewica i zniosła w 2008 roku referendum społeczne zainicjowane przez Fidesz-KDNP. W ten sam sposób w referendum w 2004 roku zdecydowano, że zdrowie to nie biznes. Jednak lewica próbowała zrobić biznes na służbie zdrowia, prywatyzując szpitale, wystarczy pomyśleć o skandalu Hospinvest.

Co nowego w programie opieki zdrowotnej lewicy? Nic, będą kontynuować tam, gdzie przerwali przed 2010 rokiem. Znowu planują to, w co już wpadli: cięcia wydatków, prywatyzację, zamykanie instytucji, oszczędności po węgiersku. Jednak w latach 2010-2022 zwiększyliśmy budżet na opiekę zdrowotną z 1197 mld HUF do 2884 mld HUF, czyli prawie dwa i pół razy. Musimy iść do przodu, nie do tyłu!