Chociaż pierwszym sposobem ochrony przed covidem są szczepienia, istnieją terapie, które wydają się działać z dużą skutecznością w zapobieganiu i leczeniu choroby.

Neurochirurg András Csókay nalega na naukowe zbadanie takiego węgierskiego urządzenia terapeutycznego. Noémi Konopás rozmawiał z nim oraz z producentem urządzenia, inżynierem elektrykiem Tamásem Szentmarjai.

„Przede wszystkim należy stwierdzić, że

pierwszą linią obrony są szczepienia.

Szczepienia to jak dotąd największy wynalazek nauk medycznych, to niepodważalne. Szczepionki przyniosły fantastyczne rzeczy w ciągu ostatnich trzystu lat: zmiotły epidemie z powierzchni Ziemi” – mówi Mandinerowi neurochirurg András Csókay. Jednak oprócz szczepień medycyna stosuje również tzw. adiuwantowe, czyli dodatkowe terapie: takie jak zbijanie gorączki czy przyjmowanie witamin. Podobnie jak terapia ozonem.

Ozon ma bardzo silne działanie wirusobójcze, bakteriobójcze i grzybobójcze i od dłuższego czasu jest stosowany do dezynfekcji w szpitalach, przemyśle spożywczym i wielu innych miejscach. W czasie epidemii covidowej po raz kolejny znalazł się pod lupą badań naukowych na całym świecie,

liczne artykuły naukowe potwierdzają jego skuteczność w walce z szalejącą od dwóch lat chorobą.

Obecnie na rynku nie ma ani jednego urządzenia emitującego ozon, ale emitują one ozon w ilościach szkodliwych dla zdrowia ludzkiego - powyżej 0,1 procent PPM - więc nie powinieneś znajdować się w tej samej przestrzeni powietrznej, w której działa urządzenie.

Jednak na Węgrzech istnieje już urządzenie, którego emisja ozonu nie przekracza wartości wyznaczonej przez FDA. Konstrukcja została opracowana i wyprodukowana przez inżyniera elektryka Tamása Szentmarjai. „Tamás jest fantastycznym erudytą, stworzył też kluczowe struktury używane do rozdzielenia bliźniąt syjamskich” — chwali Csókay. Szentmarjai zachorowała na covid na początku epidemii, przebieg choroby dopiero zaczynał się pogarszać, kiedy przypomniała sobie, że ozon pomógł jej nie tylko na katar sienny, ale też na przeziębienia. Doszedł do tej obserwacji, kiedy przez lata pracował w laboratorium przy stałym, ale zredukowanym świetle UV w powietrzu bogatym w ozon. W tym czasie nie miał problemów z oddychaniem, nawet grypy, a kiedy zmienił pracę, wróciło przeziębienie i nieustający katar sienny. To doświadczenie w łapaniu covida zachęciło go do wyprodukowania urządzenia emitującego ozon.

„Choroba z powodu gorączki i covidu trwała dwa, trzy dni, po czym leczyłam się ozonem,

a potem moja rodzina, od moich dzieci po wnuki” – mówi.

Po wyzdrowieniu Tamás polecił urządzenie w kilku miejscach. Od tego czasu jest używany w Domu Seniora Platán w Üröm, a nawet zamówiono jeszcze dwie maszyny, aby można je było zainstalować również w jadalni. Według Tamása w domu nie było ani jednego covida. Konstrukcja zasysa powietrze z boku, promieniowanie ultrafioletowe odbierane jest wewnątrz pudełka, dzięki czemu nie powoduje uszkodzenia wzroku. Promieniowanie UV o długości od 100 do 300 nanometrów wewnątrz pudełka „rozkłada” RNA i DNA wirusów, uniemożliwiając w ten sposób rozmnażanie się patogenów. Wpłynęło już tyle zamówień, że Szentmarjai i jego syn nie są w stanie ich wyprodukować, bo teraz są w małych partiach, na początku produkcji seryjnej. Wycinane laserowo płyty produkuje oddzielnie, a dostawa części trwa dwa tygodnie. Ostatnim razem nie mógł dostać bezpiecznika, ale to już zostało rozwiązane. Jak mówi, zleceń jest dużo, jest co robić.

„Ta terapia jest również dobra na Covid, przeziębienie i grypę, dlatego chciałbym zorganizować badania naukowe nad terapią ozonem” – deklaruje Csókay. Taki generator ozonu o niskim stężeniu chciałby umieścić na oddziałach covidowych i intensywnej terapii. Jak mówi, w związku z ciągłym użytkowaniem urządzenia zebrano wiele pozytywnych doświadczeń medycznych. Z twoją prośbą

kontaktował się z komisjami etyki naukowej kilku szpitali.

Licencjonowanie nie jest prostym procesem, jak mówi, trudno przebić się przez sztywną ścianę komisji etycznych, która poza tym jest całkowicie logicznie skonstruowana. Według niego komisja powinna podjąć decyzję w sprawie zezwolenia uwzględniając podstawowe zasady medyczne "wszystko dla dobra pacjentów" i "nil nocere", czyli "nie szkodzić". Jak mówi, to zrozumiałe, że nauka nie popiera wszelkiego rodzaju fantazyjnych pomysłów - ale emiter ozonu taki nie jest, bo gwarantuje, że nie zaszkodzi.

Noémi Konopás / mandiner.hu

Wyróżniony obraz: Tamás Thaler