Dziwny obraz powitał widza telewizyjnego pewnego wieczoru w zeszłym tygodniu, kiedy przełączył się na program ATV A drzemka.
Podpis zawierał cytat wywiadu Pétera Márki-Zaya Viktora Orbána za zdrajcę”. Uczestnicy dyskusji komentowali działania premiera w związku z wojną, nie zawsze ściśle związane z wywieszanym stale napisem. Jednak oświadczenie pisane dużymi literami stale wskazywało, że oświadczenie Pétera Márki-Zaya jest prawdziwe, tak jakby wielu ludzi Fideszu naprawdę uważało premiera za zdrajcę.
Koło wierszy.
Nie tylko członkowie Fideszu, ale nawet lewicowcy w dużej liczbie zgadzają się z jego środkami, z zamiarem trzymania się Węgier z dala od wojny.
Nawet gdy niebezpieczeństwo wzrasta, nawet gdy walki są bliżej naszych granic niż wcześniej. To nie jest pytanie, według badań, dziewięciu na dziesięciu respondentów zgadza się z tym stwierdzeniem, a prawie wszyscy Węgrzy wnoszą swój wkład w opiekę nad uchodźcami jako jedna osoba.
Nie ma wątpliwości, że Viktor Orbán i przytłaczająca większość Węgrów są po tej samej stronie. Po stronie bezpieczeństwa.
Jak więc buty trafiają na stół? Jak Márki-Zay może ciągle oświadczać, że premier jest zdrajcą? A jeśli już to deklaruje, to dlaczego ten nieprawdziwy napis musi się pojawić na ekranie telewizora, jakby to była prawda? Dzięki temu prostemu podejściu redakcyjnemu widzowie mogą zostać wprowadzeni w błąd, a zaproszeni goście nie powiedzą ani słowa na dany temat. Gdyby jednak to powiedzieli, na pewno nie chwaliliby rządu, bo nie po to ich tam zaproszono.
W porównaniu z tym ciekawe, że nawet Gábor Horn Gyurcsány'ego podczas swoich aktywnych dni w SZDSZ – uznał to stwierdzenie za przesadę. W swoim obecnym oświadczeniu właśnie wysłał klona Gyurcsány, Mini Fer, do cieplejszego klimatu, kiedy powiedział:
„Nie sądzę, aby Fidesz uznał Orbána za zdrajcę, nie sądzę, aby Márki-Zay był świadomy takich badań”.
W każdym razie powyższe dane wskazują, że takich badań nie ma, a jeśli są, to zawierają nieprawdziwe dane, aby Márki-Zay, który stawia się w trudnej kampanii komunikacyjnej sytuacji, mógł się do czegoś odnieść. Ale nic nie pokazał, tylko z poważną miną stwierdził nieprawdę. Ponownie, po prostu blefował, aby jego wyborczy rywal wyglądał jak najgorzej, jeśli chodzi o jego własne zwycięstwo.
Inną kwestią jest to, że większość ludzi po prostu się z tego śmieje, ponieważ wybory są już za niecały miesiąc
to prawie pospolite, że Kapitana nie można w ogóle traktować poważnie.
Oczywiście nadal można na niego głosować, co jest smutne, że lewica może przedstawiać tak niebezpiecznie frywolną postać tylko jako kandydata, któremu powierzyłaby kraj.
Ale jak niebezpieczna jest cała lewica, jak obłudna, jak trudno uwierzyć w ani jedno jej słowo, najlepiej pokazuje pojawienie się Gábora Horna w ATV.
Wątpiąc, czy Márki-Zay wiedział o badaniach, które wspierałyby zdradę Orbána, stwierdził:
„Jestem w stanie wybaczyć taki wyrok. Nie lubię zdrady, ponieważ nie uważam Orbána za zdrajcę”.
Gábor Horn może więc wybaczyć kłamstwo, którym próbują oczernić premiera, upokorzyć go i podważyć bezpieczeństwo Węgier, by premier mógł zostać zastąpiony 3 kwietnia. Według Horna zastąpienie go kłamstwem jest cholernie demokratyczną i jeszcze bardziej wybaczalną zbrodnią.
Proszę państwa, to jest esencja Gyurcsányizmu. Kłamstwo, lekceważenie interesów wyborców. Choć Gábor Horn odszedł od wielkiej polityki, choć tego roku dosłownie wysłał Gyurcsány'ego do cieplejszego klimatu, jego serce wciąż bije dla Brukseli, państwa narodowego i końca węgierskiej wolności. Że Węgrzy powinni być poddanymi, sługami w jednocentrycznym imperium UE, kontrolowanym przez wujka Gyuri, ramię w ramię z wielkimi kapitalistami drugoplanowej władzy, ustawionymi w szeregu za najprostszym amerykańskim prezydentem w historii.
A wolny od migrantów, kochający dzieci, stabilny kraj zostałby wyrzucony do śmieci razem ze wspólnotą państw narodowych.
Źródło: József K. Horváth /888.hu/Flagmagazin
Wyróżniony obraz: MTI/Attila Kovács