Chemez Wolf odpoczywa (Zdjęcie: Bencsik Alma Virág)

CZŁONKOWIE PIELGRZYMKI WSPÓLNOTY JEŹDZIECÓW BETYÁR NA MÁRIA ÚT Z MÁRIACELL DO CSÍKSOMLYÓ Odbyli
już tę podróż, a także opłynęli konno granice historycznych Węgier – aw tym roku ponownie pielgrzymują na Mária út z Máriacell do Csíksomlyó. Członkowie Lovas Betyár Közösséd wybrali ten sposób spojrzenia wstecz na starą tradycję iz iście węgierskim duchem, zwracając się do Matki Bożej o pokój dla naszego kraju.

Uczestnicy pielgrzymki konnej Królowej Pokoju wyruszyli 9 kwietnia, by następnie po przybyciu do Székelyföld móc przejechać kraj i wziąć udział w ceremonii pożegnalnej w Csíksomlyo. W momencie wyjazdu w Máriacell wciąż padał śnieg; biwakowanie nocą na zboczu góry nie jest dla ciebie w tej chwili dobre, zwłaszcza jeśli wcześniej się zgubiłeś i musiałeś przejść piętnaście kilometrów więcej niż planowałeś. Jednak pielgrzymka - jak mówi etnograf Chemez Farkas, rzeźbiarz w drewnie, kościach i rogach, uhonorowany tytułem Młodego Mistrza Sztuki Ludowej - odbywa się między niebem a piekłem; czasami doświadczają jednego, a czasem drugiego z innymi pielgrzymami, Attilą Hottakiem, Szilveszterem Király i László Unyi. To ostatnie uczucie jest spowodowane trudnościami – zagubieniem się, unikaniem, możliwymi problemami z końmi, nerwowością wynikającą ze zmęczenia. Podczas wspomnianej mroźnej nocy spędzonej na dworze np. dojmujący chłód walczył w nich z sennością, w wyniku czego mogli spokojnie wypocząć tylko przez dwie godziny.

Jednak nad tym wszystkim przesłaniają momenty, które Chemez Farkas bardzo przenikliwie opisuje w swoim dzienniku podróży.
W tym czasie zmienia się we mnie postrzeganie przestrzeni i czasu, widzę też krajobraz tak, jakbyśmy spacerowali w węgierskiej przeszłości lub w bardziej odosobnionych miejscach dzisiejszego Székelyföld.
To tak, jakby minione sto, pięćdziesiąt lat zostało tutaj zapomniane, a duchy miejsc pokazują swoje dawne, prawdziwsze oblicze. W takich chwilach jeszcze mocniej wierzę i wiem, że Węgry mają bardziej oryginalny, autentyczny, piękniejszy; jej baśniowa, anielska, wiekowa twarz, którą zakrywała i wyśmiewała pędzące, chciwe, akumulacyjne, ilościowe i bardzo kiepskiej jakości podejście ostatnich dziesięcioleci – czytamy w opisie opublikowanym na portalu społecznościowym .

Sándor Márai nazywa nasz kraj Chrystusem narodów;
Według Gábora Papa, historyka sztuki, zdobywcy nagrody za dziedzictwo węgierskie, można przeprowadzić paralelę między punktami zwrotnymi w historii Węgier a stacjami Drogi Krzyżowej; zgodnie z tym tragiczne rozczłonkowanie kraju w Trianon było bez wątpienia torturą naszego narodu. Chemez Farkas utwierdza się także w konnych pielgrzymkach w przekonaniu, że zmartwychwstanie Węgier jest bliskie. Również poruszyliśmy ten temat podczas naszej poprzedniej rozmowy, po czym powiedział: Jesteśmy teraz w stanie po śmierci krzyża.
Po Trianon ciało narodu zostało zdjęte z krzyża i złożone w grobie. Powiedział też, że zmartwychwstanie nie jest jednak zakończeniem jakiegoś procesu, ale wręcz przeciwnie; oznacza nowy początek i stanie się tak tylko wtedy, gdy naród węgierski będzie działać razem i wyruszyć wspólną drogą prowadzącą do zjednoczonej przyszłości, której centralnym punktem jest wiara w Boga i która karmi się przeszłością, przykładem życia nasi poprzednicy.

Znamy przepowiednie kilku osobistości kościelnych i wizjonerów dotyczące przyszłości Węgrów.
Podczas pobytu na Węgrzech przywódca Białego Królewskiego Klasztoru Nepalu, Lama Tanpai Rinpocze, powiedział, że intelektualna, duchowa i duchowa odnowa świata rozpocznie się od naszego kraju. A według Dalajlamy „naród o tak długiej historii stoi przed świetlaną przyszłością”. Wszyscy znają przesłanie przypisywane Ojcu Pio: Węgry to klatka, z której pewnego dnia wyfrunie kolejny piękny ptak.
Czeka ich jeszcze wiele cierpień, ale będą mieli chwałę niespotykaną w całej Europie. Zazdroszczę Węgrom, bo przyniosą ludzkości wielkie szczęście. W tym wierszu musimy wspomnieć o XX. wizje najwybitniejszej węgierskiej mistyczki XX wieku, siostry Natálii, przez które przekazywały orędzia Maryja Panna i Jezus. Jeden z nich brzmi następująco: „Tak jak odkupienie rozpoczęło się od stajni betlejemskiej, tak moje wielkie dzieło rozpocznie się od Węgier, uświęcenia dusz, odparcia szatana, triumfalnego panowania mojego kraju”.

Na wiele lat przed wybuchem II wojny światowej ursolita otrzymała wiadomość z nieba, że ​​Węgry mogą uniknąć kolejnego światowego pożogi, jeśli na Łące św. Anny za Normafą, która leży na skrzyżowaniu dwóch Drogi Marii. Zarówno Júsztinián Serédi, jak i kardynał József Mindszenty wyrazili na to zgodę, ale po pierwsze wkroczenie Armii Czerwonej, a po drugie pojawienie się dyktatury komunistycznej uniemożliwiło faktyczną budowę. Po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej kardynał Péter Erdő podkreślił również wagę powołania kaplicy, która – jeśli zostanie zrealizowana – w przekonaniu Chemeza Farkasa, mogłaby być najważniejszym kamieniem węgielnym węgierskiego zmartwychwstania i zjednoczonej Węgierska przyszłość.

Tę przyszłość, obraz układającego się świata pokazuje też każdy szlak pielgrzymkowy, bo wtedy w człowieku zachodzi najwięcej zmian i zaokrągla się w nim porządek, który później może pojawić się także w środowisku zewnętrznym. A koń zabierze Cię nie tylko w sensie fizycznym, ale także w duchu przywróci wiarę, wiedzę i tradycje przodków, czyniąc w ten sposób wyjątkową węgierską podróż. W tym miejscu korzystam z okazji, by wymienić z imienia talia-backa, bo nie tylko jego jeźdźcy, ale także Pepe, który ma pochodzenie ćwierćkonia i pełnej krwi angielskiej, a także ogiery furioso: Paráz, Szikla i Vándor, słyną także z tym więcej niż za przejechanie tysiąca trzystu kilometrów. Zdaniem Mór Jókai koń czyni człowieka, głębię tego stwierdzenia – jak sądzę – odczuwają wszyscy jeźdźcy, w tym Chemez Farkas, który mówi, że świat wygląda zupełnie inaczej na koniu, zwłaszcza jeśli droga prowadzi do Babba Mária . W takich przypadkach nie tylko podtrzymują tradycję, ale w niej żyją.

Źródło: ZANA DIÁNA /mno.hu