Klára Dobrev i oczywiście cały południowokoreański oddział polityczny za nią nie mogą pogodzić się z faktem, że Viktor Orbán odniósł wspaniałe zwycięstwo w Brukseli. Nie może pogodzić się z tym, że rzeczywiście bronił interesów Węgrów, bronił redukcji użyteczności.

Viktor Orbán zamieścił to na swojej stronie w mediach społecznościowych jako „Ojciec to mężczyzna, matka to kobieta, benzyna pozostaje 480”. Kláry Dobrev na Facebooku, najwyraźniej ona też nie może zaakceptować tych niepodważalnych twierdzeń. Może o tym myśleć tylko jako o upadku Orbána.

Nawiasem mówiąc, stosowna wypowiedź Gábora Horna, byłego sekretarza stanu Gyurcsány'ego, jest dobrym przykładem tego, jak kontrolowane jest myślenie obozu politycznego DK. Nie podoba mu się, że tylko obywatele Węgier mogą tanio tankować. Lewicowy politolog nazwał także tych, którzy krytykują nieudane sankcje brukselskie, moralnie nie do zaakceptowania.

Czy rozumiesz? Zdaniem Horna jest moralnie niedopuszczalne, aby w celu utrzymania funkcjonowania kraju cudzoziemcy nie mogli kupować paliwa tańszego niż cena rynkowa za pieniądze państwa węgierskiego, a wtedy szybko zabraknie go w kraju. Wtedy każdy może stanąć z pustym zbiornikiem przed stacją benzynową i potrząsać pięściami. Oczywiście dla rządu. Według Gábora Horna byłoby to oczywiście moralne.

Jednocześnie, jakże dziwne jest to, że były premier Słowacji Robert Fico, skądinąd socjaldemokratyczny polityk – a więc przeciwnik polityczny Orbána – jednoznacznie stwierdza, że ​​Viktor Orbán jest zwycięzcą brukselskiego szczytu. Jakie to dziwne, że ośmiela się relacjonować, co naprawdę się wydarzyło.

Ponadto mogę tu przytoczyć wypowiedź premiera Holandii Marka Rutte, który regularnie i ostro atakuje premiera Węgier, który stwierdził, że „Węgry miały rację”. A István Ujhelyi, którego w ogóle nie można nazwać przyjacielem Orbána, powiedział: „Przywódcy 26 państw członkowskich skonfrontowali się z węgierskim premierem, ale osiągnięto rozsądne porozumienie. Dobre dla kraju, podjęto właściwą decyzję; ponadto istnieje szansa na osiągnięcie trwałej redukcji kosztów ogólnych”.

Potem przychodzi Klára Dobrev i mówi w swoim poście na Facebooku, że Orbán „próbuje sprzedawać swoje porażki jako sukcesy” związane z embargiem na ropę.

Mógłbym zacytować odwieczne pytanie wujka Besenyő Pisty, ale tego nie zrobię, ponieważ po poprzednich wystąpieniach Kláry Dobrev i przedstawicieli DK prawie zawsze można było zadać pytanie, czy dana osoba jest normalna, czy nie. I podejrzewam, że tak będzie w przyszłości.

Jednak szczerze mówiąc, nie rozumiem, czy pani Gyurcsány poważnie myśli, że ludzie są przychylni jej sugestii: że woleliby zapłacić 7-800 HUF za litr benzyny i oleju napędowego, niż nadal płacić 480 HUF po „upadku Orbána” ". Nie wiem, czy Dobrev zgodziłaby się być pracownikiem stacji benzynowej tylko na jeden dzień z wysokimi cenami? By nie tylko majaczyć o rzeczywistości, ale i ją spotkać.

Pytanie brzmi oczywiście, jeśli już tak bardzo sprzeciwiają się Węgrom w SE, to dlaczego nie mówią tego otwarcie: tak, proszę, działamy przeciwko węgierskim interesom i z całych sił wspieramy nacisk Brukseli .

Wiedzą to o nich wszyscy, łącznie z niewidomymi wyborcami z DK, którzy kochają Ferenca i Klarę tak bardzo, że oddaliby na nich głos nawet za taką cenę, że wiedzą, że dla nich też będzie gorzej. Dużo więcej.

Obóz fanów Gyurcsány'ego kurczy się, a Péter Jakab, który stał się jego głównym sojusznikiem - najwyraźniej bierze udział w jego odmrażaniu - patrz afera Jobbiku.

Sugeruję, że kiedy ewidentni anty-Węgrzy z DK naprawdę chcą spalić bezpiecznik, to zamiast brać środek uspokajający, warto delektować się słowami Máté Kocsisa: „Na Węgrzech nie będzie już świata Gyurcsány”.

Dzięki wypowiedziom Ferenca i jego zespołu - jak widzieliśmy teraz - robi wszystko, aby to osiągnąć.

Źródło: 888.hu

Wyróżniony obraz: MTI/Noémi Bruzák