Dyrektor odpowiedzialny za treści internetowe austriackich mediów publicznych zastosował zabawną sztuczkę: na swoim profilu na Facebooku opublikował niedopuszczalne teksty, aby wyskoczyć z krzaka.
Absurdem byłoby nawet zakładać, że w demokratycznym państwie prawa, takim jak Austria, liderowi niezależnych mediów publicznych przyszłoby nawet do głowy życzyć komuś śmierci nawet w stanie nietrzeźwości, a jeśli już o tym pomyśli, to (jak na kompetentnego fachowca) publikuje to publicznie i świadomie w mediach – jeśli tak się stanie, to może to być tylko sprytny eksperyment socjologiczny, podczas którego badają, kto i jak reaguje na tę prowokację.
Tak jak nikt nie może poważnie pomyśleć, że szef dokładnego i obiektywnego ORF, który odpowiada za internetowe środki masowego przekazu, nawet jako osoba prywatna, wysyła w wirtualną przestrzeń ludzi, którzy twierdzą, że Viktor Orbán to „samozwańczy arcy- katolickim ” i że było to kapitalnym błędem Węgier, tego „niewdzięcznego kraju, i przyjęcie ich nacjonalistycznej, bezmyślnej ludności” do Unii Europejskiej.
Austriak ociekający wartościami europejskimi i jednocześnie wiedzą historyczną oczywiście czegoś takiego by nie opisał – gdyby to zrobił, to mógłby to być tylko fortel, za pomocą którego dowiedzieli by się, ile mózgów oświeconych intelektualistów są do tego stopnia przesiąknięci nienawiścią do Orbána, że ślepo lubią partię pełną błędów merytorycznych i wewnętrznie sprzecznych dzieł pisarskich, które od dołu ocierają się o poziom najbardziej prymitywnego żaru w pubach. Iluż ukłoni się temu stylowi wśród tych, którzy małym palcem uczą Zsolta Bayera dobrych manier jako nieubłaganego sędziego.
Ale jest również oczywiste, że europejski opiniotwórca ORF tylko fantazjował o tym, jak celowe byłoby, gdyby ojciec kilkorga dzieci i dziadek po pięćdziesiątce umarł na atak serca, aby zobaczyć, ilu super-empatycznych orędowników wrażliwości byłby oburzony taką propozycją. Czy znajdzie się ktoś, kto skomentuje, że ja też nienawidzę Zorbána, ale wyobraźmy sobie siebie na miejscu mas, które straciły bliskich na skutek zawału serca. Albo co będzie dalej w najbardziej znośnym mieście świata, w modelowym kraju zaawansowanej cywilizacji: żartobliwie mówimy naszemu politycznemu przeciwnikowi, że twoje nerki przestaną pracować?
I oczywiście czujemy również, że kiedy ten sam lider ORF pisze w kolejnym poście, że „oczywiście nie życzę” śmierci Orbána, jak niektórzy wyczytali z mojego sarkastycznego tekstu” , robi to tylko po to, by sprawdzić, jak wielu wykształconych snobów mdleje od tego, bredząc o tym, jak wzorowe europejskie zachowanie jest to odosobnienie, o ile lepiej bylibyśmy, gdyby u nas było tak samo - i czy może komuś nie przychodzi do głowy, że to dokładnie ten sam unik, co pogardzany teraz Péter Márki - Zay (Nie mówiąc już o tym, że autor umieścił słowo „chcę” w cudzysłowie, co sugeruje, że nie „chce”, a właściwie „chce”, „chciałby”, a przynajmniej „bardzo pragnie” – ja chciałbym zwrócić uwagę tych (na wyrażenie „möge” w oryginalnym poście, które ma bardziej sugestywne sformułowanie w języku niemieckim).
Eksperyment zakończył się spektakularnym sukcesem – po artykule masy opozycyjnych intelektualistów walczących o praworządność i demokrację zmieniały się w komentarzach: ten styl, ten ton jest właśnie ich. Jak fajnie powiedział ten dzieciak, Karl!
„Niech go nie zabierze zwykły zawał serca, życzyłem mu dużo gorzej”, „Co w tym takiego skandalicznego?”, „Wolałbym mieć dla niego wylew i paraliż, hehehe”, „Zgadza się , mówi to, o czym myślą miliony z nas” – pada deszcz zgodnych tekstów kulturowych; Bardziej niekompetentnych bym nie wzywał. „W porównaniu z faktem, że Bayer zrobił z papieża durnia, to prawie nic” to relatywizujące komentarze, zgodnie z którymi nie ma nic złego w dość charakterystycznej pozycji politycznej czołowego urzędnika państwowego bezstronnych austriackich mediów publicznych w Europejski sens, bo po naszej stronie mocno stronniczy orbánistyczny propagandysta z tak zwanych lokajskich mediów mówi też brzydkie. Logiczne, prawie. Jednocześnie pytanie brzmi, że jeśli jeden z liderów ORF fantazjuje o wyeliminowaniu premiera w przeciętny wieczór w dni powszednie i denerwuje cały naród, to jaka jest gwarancja, że kiedy następnego ranka wejdzie do redakcji wiadomości , będzie relacjonował ten sam kraj bez uprzedzeń.
I tak nie sądzę, żeby to było niemożliwe, ale chciałbym to usłyszeć od tych, którzy uważają, że Katalin Novák nie nadaje się do reprezentowania całego kraju, bo 3-4 lata temu, na wynikach wyborów Fideszu, nosiła kolczyki Fideszu na dwa razy między 21:00 a północą.
Poza tym życzę dyrektorowi ORF długiego życia w dobrym zdrowiu; wyjaśnić nam w wielu, wielu innych, następnie usuniętych, ponownie wchłoniętych i wyjaśnionych bełkotach, który kwalifikuje się jako bezmyślnie działający, krwiożerczy nazista.
Źródło: vasarnap.hu
Autor: Francesca Rivafinoli
(Zdjęcie w tle: MTI/Biuro Prasowe Premiera/Zoltán Fischer )