Nie ma tolerancji dla antysemityzmu, nawoływania do nienawiści i przemocy.

„Nie ma tolerancji dla antysemityzmu, nawoływania do nienawiści i przemocy. W salach lekcyjnych nie ma miejsca na podręczniki sprzeczne z tymi podstawowymi zasadami” – powiedział unijny komisarz Olivér Várhelyi, wyjaśniając, dlaczego Węgry zawetowały wznowienie pomocy UE dla Palestyńczyków.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała w Ramallah, że po dwóch latach Unia Europejska wkrótce zakończy blokowanie pomocy dla Palestyńczyków. Nie będzie to jednak łatwe, ponieważ Olivér Várhelyi, komisarz ds. polityki sąsiedztwa i rozszerzenia, poinformował, że Komisja Europejska bada sprawę po raz drugi.

Wszystkie państwa członkowskie z wyjątkiem Węgier głosowały za poparciem Palestyńczyków.

Prezydencja Parlamentu Europejskiego zareagowała gniewnie na weto węgierskiego komisarza UE: „Chcielibyśmy przypomnieć komisarzowi, że takie badanie już istnieje i zachęcamy go do wydania pieniędzy na potrzeby humanitarne Palestyny ​​zamiast finansowania kolejnego”.

Rzeczywiście istnieje badanie, w którym przyjrzano się tekstowi palestyńskich podręczników szkolnych, ale dzieje się tak pomimo bardzo powściągliwego języka brukselskiej biurokracji

zawiera stosowne stwierdzenia, które w dużej mierze uzasadniają węgierskie weto.

Spójrzmy na kilka przykładów z raportu Instytutu Georga Eckerta w Berlinie, według którego w podręcznikach dla palestyńskich dzieci:

- Nie ma państwa Izrael ani izraelskich miast: „Mapy przedstawiające Wielką Palestynę zwykle nie wskazują państwa Izrael ani osad założonych przez żydowskich imigrantów”.

- Palestyńscy terroryści, którzy zabijają cywilów, nazywani są bohaterskimi męczennikami (szahid): „Termin męczennik jest używany prawie wyłącznie w kontekście konfliktu, w odniesieniu do osób, które zginęły podczas brutalnych ataków na Izrael”.

- Zaprzeczają przedislamskiej historii Żydów: „Trzy islamskie podręczniki wspominają o Żydach i judaizmie przede wszystkim w kontekście wczesnego islamu”.

- Demonizują Izraelczyków: „Podręczniki w języku arabskim dostarczają emocjonalnie wyostrzonych opisów izraelskiej przemocy, w których starają się odczłowieczyć izraelskiego wroga”.

Moglibyśmy tak wymieniać i wymieniać, ale z powyższego widać, że treści są głęboko sprzeczne z podstawowymi wartościami Unii Europejskiej i to nie w pojedynczych przypadkach, ale systematycznie.

Pytanie brzmi zatem raczej, w jaki sposób inne państwa członkowskie mogą wykorzystać pieniądze obywateli UE do głosowania za propagowaniem terroryzmu i przemocy w palestyńskim systemie szkolnym?

tygodnie

Zdjęcie: Pixabay